Mario Tennis Aces – recenzja

Mario Tennis Aces
Mario Tennis Aces

Rakietę tenisową dane mi było w życiu trzymać dosłownie kilka razy. Oczywiście, ze względu na brak jakiegokolwiek pojęcia o tym sporcie, nie wspominając o umiejętnościach, o grze nie było nawet mowy. Jakże łatwo zatem oszukać rzeczywistość za sprawą gier. W Mario Tennis Aces po kilkunastu rozegranych setach stałem się wymiatającym na korcie ekspertem. Niemała w tym zasługa samego Mario, który niczym mitologiczny Król Midas, czego się nie dotknie, zamienia w złoto. Przyjrzyjmy się zatem, ile karatów ma kolejna z gier Nintendo, często postrzegana jako pozycja obowiązkowa na Switchu.

Mario Tennis Aces Screen5

Jedna, by wszystkimi rządzić

Fabuła kampanii jest tak pokręcona, jak tylko może być. Sensu i logiki brak w niej za grosz. Łatwo wykreować jest historię, w której nasz bohater musi ocalić świat. Schody zaczynają się jednak w miejscu, gdzie musi to zrobić nie za pomocą miecza, a rakiety tenisowej. Tutaj wszystko kręci się wokół tego właśnie sportu. Luigi staje się ofiarą spisku przygotowanego przez Wario i Waluigiego. Celem ataku miał być Mario, lecz to właśnie kierowany pazernością Luigi, położył łapy na zaklętej rakiecie. Ta okazuje się być starożytnym artefaktem, posiadającym potężne moce. Lucien, bo tak została nazwana, posiada moc przejmowania kontroli nad umysłami, co uczyniła z grupą wymienionych nieszczęśników. Jegomość w czerwieni bezzwłocznie rusza więc na ratunek temu wyższemu. W towarzystwie Toada ruszają do tajemniczych ruin, by tam dowiedzieć się, że Lucien jest znacznie bardziej niebezpieczny niż przypuszczali, a jego pradawna moc powróci na dobre, gdy zbierze pięć magicznych kamieni. My postaramy się go powstrzymać za pomocą mocnych serwów i sprytnych zagrywek.

Mario Tennis Aces Screen3

Backhand, forehand, breakdance?

Kampania jest krótka i w zasadzie nie mam nic przeciwko temu, bo ciężko dłużej patrzeć na takie bzdury. Mario i spółka przyzwyczaili nas do kuriozalnych historii, ale tutaj, na dłuższę metę byłoby to po prostu męczące. Odwiedzając miejscówki w Królestwie Basków, będziemy rozgrywać kolejne mecze, by posuwać się naprzód w fabule. Na każdym z pięciu etapów czeka na nas boss, którego będziemy zmuszeni obić zieloną piłeczką. Czekają więc nas starcia na statkach, kortach skutych lodem czy mecz z Bowserem na jego własnej ziemi. Poszczególne gry rządzą się swoimi, często niekonwencjonalnymi zasadami, co uatrakcyjnia gameplay. Do tego swoją cegiełkę dorzucają etapy, których odhaczenie będzie wymagało od Mario wypełnienia specjalnego celu – ugrania 600 punktów w odbiciach do celu czy wymiany określonej ilości podań bez straty piłki. Przez całość kampanii przebrniemy w około 5-6 godzin i raczej się nie wynudzimy. Pomijając aspekt bzdurnej historii, w całości zabrakło mi nieco bardziej filmowej narracji.

Mario Tennis Aces Screen1

Partyjka po godzinach

Ukończenie wątku fabularnego w dostateczny sposób zaznajomi nas z mechanikami gry. Z podstawami w kieszeni możemy ruszać w świat lokalnych i sieciowych starć. I to właśnie ze starć z żywymi rywalami płynie najwięcej frajdy. Jeśli trafimy na zawodnika o zbliżonym poziomie umiejętności, mecze są emocjonujące i wciągające. Szeroki wachlarz zagrań ofensywnych i defensywnych pozwala na zdrową rywalizację. Taktykę obierzemy w oparciu o charakterystykę zawodnika. Obecnie baza dostępnych postaci wynosi 21 bohaterów. Oprócz Mario, wśród zawodników znajdą się persony, takie jak Donkey Kong czy Koopa Troopa. Postacie opisane są kluczowym dla nich atrybutem: siła, zręczność, technika lub jak w przypadku Mario, wszystkiego po trochu. Na własnej skórze musimy przetestować wszystkich zawodników i wybrać tego, którego styl najbardziej przypadnie nam do gustu.

Mario Tennis Aces Screen4

Ścina czy zagranie pod siatkę?

Oczywiście rozgrywka w Mario Tennis Aces nijak ma się do prawdziwej twarzy tego sportu. Mecze opierają się na podobnych zasadach, ale nigdy nie widziałem Agnieszki Radwańskiej łamiącej rakietę przeciwnika super atakiem. W takim wypadku mecz wygrywamy przez nokaut. Kluczową rolę w grze odgrywa pasek mocy, który napełniamy podczas wymiany piłek. Dzięki niemu możemy korzystać ze specjalnych zdolności, takich jak spowolnienie czasu czy wspomniany super atak. Umiejętne korzystanie z tego zasobu jest kluczowe dla sukcesów, szczególnie gdy wejdziemy na trochę wyższy poziom. Rzecz jasna nie zabrakło rozgrywek doublowych, w których po przeciwnych stronach siatki spotyka się czterech zawodników. To kolejny sposób na to, by urozmaicić rozgrywkę Mario Tennis Aces.

Mario Tennis Aces Screen7
Mario Tennis Aces recenzja gry

Prawdziwa rakieta

Na to w jaki sposób poruszają i zachowują się postacie, patrzy się czystą przyjemnością. Animacje, do czego Nintendo już nas przyzwyczaiło, jak zwykle stoją na najwyższym poziomie. Na przykładzie Mario Tennis Aces śmiało można powiedzieć, że sukces tkwi w prostocie. Do tego dochodzi nienaganna płynność, kluczowa dla tego rodzaju dynamicznej rozgrywki. Udźwiękowienie również trzyma poziom i fajnie dopełnia całość. Chcąc wykorzystać potencjał Switcha, Nintendo zdecydowało się zaimplementować Swing Mode, tryb, w którym gramy przy użyciu joy-conów. W praktyce sprawdza się dość powierzchownie i posłuży nam raczej wyłącznie do zabawy w gronie znajomych. Bawiąc się w tym wariancie, możemy lekko zmodyfikować zasady i na przykład  grać przy użyciu gigantycznej piłki. Na imprezie powinno się sprawdzić, ale raczej nic poza tym.

Mario Tennis Aces Screen2

Mario Tennis Aces recenzja – podsumowanie

Rozważając zakup Mario Tennis Aces, nie traktowałbym produkcji w kategorii gry przeznaczonej dla miłośników tego sportu. Jest to tytuł stawiający rywalizację na pierwszym miejscu i jeśli lubicie się mierzyć z innymi, to nie powinniście być rozczarowani. Załapanie podstaw zajmie nam kilka godzin, ale wskoczenie na wyższy poziom będzie wymagać spędzenia czasu na śrubowaniu swoich umiejętności. Jeśli poczujemy w sobie zew tenisisty, to Mario Tennis Aces dostarczy nam zabawy na wiele godzin. W przyszłości powinniśmy doczekać się kolejnych, grywalnych postaci, a dla chcących stawać w szranki, organizowane są turnieje. Mario Tennis Aces bez wątpienia jest kolejną grą z katalogu Nintendo, którą warto mieć w swojej switchowej bibliotece.

Grę do recenzji dostarczył Kinguin.net. Dziękujemy!

Kinguin Banners Promo 599x182 170928 V1

Plusy
  • Wciągająca
  • Dopracowana
  • Świetna oprawa
  • Podstawy są łatwe do przyswojenia
  • Ekscytująca rywalizacja
  • Spora ilość postaci do wyboru
Minusy
  • Kampania fabularna
9
Ocenił Jakub Smolak
Nintendo Switch

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Nintendo Switch

Recenzje gier OpenCritic