John Wick 3 – recenzja filmu

John Wick 3 (1)

John Wick. Jeżeli te dwa słowa was nie elektryzują, to albo nie dołączyliście do hype trainu marki w ostatnich latach, albo nie zdajecie sobie sprawy, że co najmniej od dwóch lat, mamy nowego króla kina akcji. Liam Neeson i Denzel Washington mogą nadal grywać w kolejnych akcyjniakach, ale ich czas już przeminął, co bezwzględnie pokazuje „John Wick 3”, który ociera się wręcz o kino superbohaterskie, a do nurtu wushu brakuje już naprawdę niewiele. Jeżeli więc uwielbiacie poprzednie części krwawych przygód Johna Wicka, trzecią odsłonę wręcz pokochacie.

„John Wick 3” rozpoczyna się kilkanaście minut po zakończeniu drugiej części. Po złamaniu regulaminu w hotelu Continental, John Wick (Keanu Reeves) ma niecałą godzinę, zanim zostanie uznany za ekskomunikowanego. Nowy status w przestępczym świecie oznacza, że tytułowy bohater będzie miał na głowie wszystkich zabójców świata, którzy połaszą się na pokaźną sumę za życie Wicka. Jak jednak stwierdza menadżer hotelu Winston (Ian McShane), siły są wyrównane. Najlepszy płatny zabójca na świecie zrobi wszystko aby przetrwać, nawet jeżeli oznacza to zostawienie za sobą całego korowodu ciał.

John Wick 3 (2)

Nie ma co się oszukiwać, trzecia część „Johna Wicka” wciąż stawia na pretekstową historię, która ma w minimalnym stopniu tłumaczyć i jednocześnie doprowadzać do kolejnych scen akcji. Jednakże w „trójce” mamy do czynienia z najlepszą, bo najprostszą i najmniej przekombinowaną fabułą w całej serii. Gdy w pierwszej części chodziło o zemstę, w drugiej zaś o spłatę długów, to w „John Wick 3” przewodnim motywem jest przetrwanie. Twórcy nie silą się więc na rozszerzaniu historii swojego świata, choć ten jest znacząco rozbudowywany o kolejne tajne organizacje podlegające tajemniczej Radzie Najwyższej, nowym postaciom na czele z Sędzią oraz odkryciu kilku kart z pochodzenia głównego bohatera. Nie brakuje za to kilku zwrotów akcji, które nie wywołają ogromnego szoku u widza, ale idealnie współgrają z niosącym śmierć tańcem Johna Wicka.

To właśnie światotwórstwo, obok oczywiście scen akcji oraz rewelacyjnej roli Keanu Reevesa, jest najjaśniejszym punktem całej serii. I to dosłownie, bo jeżeli podobał wam się styl artystyczny pierwszych dwóch części, to w „trójce” twórcy jeszcze chętniej wykorzystują neonowe kolory, dzięki którym skąpane w deszczu ulice chińskiej dzielnicy Nowego Jorku wyglądają jakby żywcem zostały wyjęte z kolejnej części „Blade Runnera”. A to dopiero pierwsze kilkadziesiąt minut filmu. Operator Dan Laustsen ma dla wizualnych purystów o wiele więcej niespodzianek. Chociażby podróż do samego serca Maroka, gdzie klimat „Johna Wicka 3” diametralnie się zmienia, a mimo to pasuje to do całości. Do tego obłędne zdjęcia i rewelacyjnie zrealizowane sekwencje scen akcji, dosłownie wbijają w fotel, nie pozwalając choć na chwilę odwrócić wzroku od ekranu.

John Wick 3 (3)

Seria „John Wick” gra w swojej, nieosiągalnej dla nikogo lidze scen akcji (chyba, że wreszcie wyjdzie trzecia część „Raid”). To co jednak wyprawia się w „John Wick 3” przekracza wszelkie i najbardziej śmiałe oczekiwania. W każdym innym filmie, choć jedna scena akcji z „trójki” stałaby się perłą w koronie. Tutaj takich niesamowitych scen mamy pod dostatkiem przy całym dwugodzinnym metrażu. Już na początku jesteśmy uraczeni kilkunastominutową sekwencją kolejnych bijatyk i strzelanin, gdzie nie pada choć jedno słowo. Wszystko to do granic możliwości przerysowane, a przy tym niezwykle brutalne i zabawne. To nowość w tym odcinku serii, że twórcy pozwolili sobie na odrobinę humoru, który przy takiej dawce bezwzględnych pojedynków na śmierć i życie, potrafi rozładować emocje i nie pozwala traktować tego wszystkie na poważnie.

Już w poprzedniej części mieliśmy sporo absurdów, które w wielu produkcjach byłyby uważane za idiotyczne błędy. W serii „John Wick” jest to jednak jeden z elementów świata. Nie patrzymy krzywo, gdy główny bohater bez większych problemów zabija dwóch przeciwników za pomocą zwykłego ołówka. W części trzeciej słynny ołówek zostaje zastąpiony przez książkę, co czyni z każdej biblioteki miejsce z niesamowitą ilością śmiercionośnej broni, czy końskie kopyta, które powalą każdego wroga. Największe wrażenie robią jednak długie sceny z pojedynkami wręcz oraz strzelaninami na krótki dystans. Chad Stahelski jak nikt w Hollywood, potrafi w bezbłędny sposób zainscenizować takie sceny akcji, dopracowując najdrobniejsze detale każdej z nich. W „John Wick 3” balet śmierci nabiera zupełnie nowy wymiar, a wszystko to przy ogromnym udziale Keanu Reevesa, który pomimo ponad pięćdziesięciu lat na karku, sam wykonał lwią część scen kaskaderskich. To w filmie procentuje, bo bez przeszkód można kilkukrotnie zauważyć zmęczenie na twarzy odgrywanej przez Reevesa postaci, co nie jest jedynie elementem gry aktorskiej. Również dbałość o spójność jest bardzo ważna u Stahelskiego. Gdy pod koniec pojawiają się opancerzeni przeciwnicy, główny bohater nie jest w stanie im nic zrobić zwykłą bronią i potrzebuje przeciwpancernej amunicji. Tak samo jak kilkukrotne strzelanie do powalonego przeciwnika, aby mieć pewność, że ten już nie wstanie. To drobne detale, które budują wiarygodność filmu, jak i uniwersum „Johna Wicka”.

John Wick 3 (4)

Film mógłbym chwalić w nieskończoność, ale nie oznacza to, że Stahelski i reszta uniknęli błędów. Już dwie poprzednie części przyzwyczaiły nas, że nawet jeżeli da się zranić głównego bohatera, to nie ma takiej siły, która by go zabiła. Niektórym widzom może to przeszkadzać, bo przeciwnicy zdają się czasami dawać Johnowi spore fory, kiedy to bez przeszkód mogliby go zastrzelić czy wbić nóż w głowę, zamiast tego korzystają z innych metod lub honorowo pragną pokonać Wicka w wyrównanym pojedynku. Również pewne fabularne rozwiązania, kiedy to logika nieco siada, mogą stanowić pewną przeszkodę przy pełnym cieszeniu się z seansu. W tej części twórcy do scen akcji wykorzystują również psy. Praca na planie ze zwierzętami zawsze jest ciężka, dlatego kilka razy można zauważyć choreograficzne błędy z wykorzystaniem psów. Wszystko to jednak drobne problemy, które twórcom wybaczam, bo stają się one nieważne w momencie, gdy dostajemy kolejną wgniatającą w ziemię scenę akcji.

Keanu Reeves jest sercem i duszą tego filmu. Stworzył on ikoniczną postać, która w trzeciej części wysuwa się ponad resztę panteonu bohaterów kina akcji. Aktor prostymi środkami jest w stanie przekazać różne emocje i motywacje targające jego bohatera, czyniąc go jeszcze bardziej ludzkiego, ale przy zachowaniu respektu i statusu legendy, którą darzy się Johna Wicka. Zdecydowanie nie jest to postać, którą chciałoby się spotkać po zmroku. Doskonale spisuje się również drugi plan, na czele z Ianem McShanem, Laurencem Fishburnem i przede wszystkim Lancem Reddickem, który wreszcie może pokazać na co go stać. Stara gwardia uzupełniona została przez postacie grane przez Halle Berry wraz z uroczymi, ale równie groźnymi psiakami, mistrza skrytobójstwa, w którego wciela się Mark Dacascos oraz tajemniczą i autorytatywną Sędzię graną przez Asię Kate Dillon.

John Wick 3 (5)

Nie przypominam sobie drugiego takiego filmu, w którym aż tak brutalne i bezkompromisowe sceny akcji sprawiłyby, że czułbym się jak dzieciak w sklepie ze słodyczami. Trzeciej części „Johna Wicka” to się udało i to już w pierwszych kilku minutach filmu, gdzie rewelacyjnie bawiłem się przy każdym oglądanym na ekranie kopniaku, uderzeniu czy wystrzelonym naboju. To co zrobili Chad Stahelski z resztą ekipy, jest prawdziwym dziełem sztuki i niezwykłym powiewem świeżości w często nad zbyt poważnym i naburmuszonym kinie akcji. „John Wick 3” to nie tylko najlepsza część serii, ale również ścisła czołówka najlepszych akcyjniaków w historii kina. Już teraz nie mogę doczekać się premiery czwartej, a może i kolejnych odsłon cyklu. Obok Marvela, to może być jedyne uniwersum, które kolejne odcinki będę oczekiwał z ogromnym entuzjazmem i zniecierpliwieniem.

Ocena: 9/10

Oceny wszystkich zrecenzowanych przez nas filmów możecie sprawdzić na MediaKrytyk.
Recenzja John Wick 3
„John Wick 3” rozpoczyna się kilkanaście minut po zakończeniu drugiej części. Po złamaniu regulaminu w hotelu Continental, John Wick ma niecałą godzinę, zanim zostanie uznany za ekskomunikowanego. Nowy status w przestępczym świecie oznacza, że tytułowy bohater będzie miał na głowie wszystkich zabójców świata, którzy połaszą się na pokaźną sumę za życie Wicka. Jak jednak stwierdza menadżer hotelu Winston, siły są wyrównane. Najlepszy płatny zabójca na świecie zrobi wszystko aby przetrwać, nawet jeżeli oznacza to zostawienie za sobą całego korowodu ciał.
9
Ocenił Radosław Krajewski