Moda na różnego rodzaju symulatory trwa w najlepsze. Wśród tego gatunku znajdziemy zarówno poważne produkcje np. Symulator Farmy, jak i liczne tytułu o żartobliwym charakterze, które z symulacją teoretycznie nie mają wiele wspólnego (przykładowo Symulator Kozy). Recenzowana dzisiaj gra I Am Bread zalicza się właśnie do tej drugiej kategorii, ponieważ jest w gruncie rzeczy symulatorem kawałka chleba…
O co więc może chodzić w grze? W głównym trybie produkcji kierujemy tostem, który marzy tylko o jednym, staniu się tostem. By osiągnąć ten stan musimy dotrzeć do upragnionego źródła ciepła. Nie musi to być klasyczny toster, ponieważ swoją funkcję może spełnić również np. żelazko. Misje są ulokowane w różnych pomieszczeniach domu, a naszą przygodę zaczynamy klasycznie, jak na chleb przystało w kuchni. W czasie próby zrealizowania celu trzeba uważać na trzy wskaźniki. Pierwszy to czas – jest on nieograniczony, ale w końcu każdemu zależy na jak najlepszym wyniku i od niego zależy końcowa ocena. Następna wartość to smakowitość kanapki. Jeśli będziemy w kawałkach szkła lub wilgoci nasza punktacja będzie gorsza. Pośrednio z tym związany jest poziom zabrudzenia oznaczony jako jadalność. Zabójcza dla tosta jest wspomniana wilgoć i podłoga. Słynna zasada 5 sekund dotyczy również kawałka chleba, którym kierujemy. Gdy upadniemy na ziemię mamy naprawdę mało czasu na ucieczkę. Jeśli nam to się nie uda, zaczynamy od nowa. Jeśli chcemy pokonać dany level musimy kreatywnie myśleć, a sposobów najczęściej jest kilka. Grę I Am Bread można więc zaliczyć do gatunku logicznych zręcznościówek. W trybie tym mamy również szczątki fabuły. Między misjami poznajemy badania lekarskie właściciela domu, który przez poczynania chleba zaczął leczyć się psychiatrycznie.
Poza głównym trybem opisanym powyżej twórcy dodali kilka mniejszych urozmaicających rozgrywkę. W I Am Bread będziemy przemierzać levele za pomocą pączka oponki, próbując dotrzeć do kolejnych checkpointów w jak najlepszym czasie (Bagel Race). Poza tym wcielimy się we wściekłą bagietkę dewastującą pomieszczenia (Rampage Mode), wyruszymy w poszukiwanie kawałków sera (Cheese Hunt) lub pobawimy się na planszach z zaburzoną grawitacją (Zero-G).
Wszystko wydaje się proste, ale niestety takie nie jest. Twórcy w swojej produkcji zastosowali mało intuicyjne sterowanie, do którego ciężko się przyzwyczaić. Każdy przycisk odpowiada za inny róg kanapki, a żeby się poruszać trzeba wszystko synchronizować i przemyśleć. Chleb ma również określony czas, w którym może przykleić się np. do ściany by wspiąć się na wyższy przedmiot. Gdy siła naszego pieczywa skończy się spadamy z elementu, do którego byliśmy przyklejeni. Dlatego też poza obmyśleniem planu trzeba działać szybko. Jeśli kilka razy skusiliśmy na tym samym levelu otrzymujemy tajemniczy dopalacz – marmoladę. Pozwala ona m.in. trzymać się wszystkich powierzchni bez limitów czasowych.
Gra ma kolorową, kreskówkową grafikę. Dość dobrze twórcy odwzorowali fizykę przedmiotów, więc stawiając nasze kroki musimy uważać czy nie przewrócimy pod wpływem naszego impetu np. słoika czy nie zniszczymy talerza, który może zmniejszyć nasz poziom smakowitości.
Czy taka gra potrafi być grywalna? Produkcja nie jest dla każdego i wielu osobom po prostu się nie spodoba. Przede wszystkim odrzuca w niej w pierwszym kontakcie sterowanie. Jeśli nie jesteś cierpliwy i szukasz mało frustrującej relaksującej rozgrywki to ta gra na pewno nie jest dla Ciebie. Z drugiej strony I Am Bread na pewno spodoba się cierpliwym, szukającym wyzwań, lubiącym bić rekordy. Jeśli lubisz małe, oryginalne produkcje z dużym poziomem trudności kupuj śmiało I Am Bread.