Hyper Light Drifter – recenzja

Hyper Light Drifter
Hyper Light Drifter

Hyper Light Drifter to przygotowana przez Heart Machine zręcznościowa gra RPG, stworzona w stylu największych 8 i 16-bitowych hitów. Już na pierwszy rzut oka widać ogromne inspiracje takimi tytułami jak The Legend Of Zelda, czy też Diablo. Co najważniejsze, wcale nie jest to wyłącznie zlepek sprawdzonych motywów. Twórcy na każdym kroku po swojemu podkręca wszystko to, z czym już gdzieś mogliśmy się zetknąć, oferując nam niesamowicie grywalny tytuł.

Historia w Hyper Light Drifter rozpoczyna się kilkoma niemymi scenkami, które ukazują wydarzenia z przeszłości naszego bohatera. Widzimy eksplozję i morze szkieletów, ohydne giganty, z którymi najprawdopodobniej nasza postać stoczyła zacięty bój, tajemnicze cienie osaczające bohatera, a nawet coś na kształt świetlnego rdzenia, do którego stara się dosięgnąć nasza postać. Skąd wzięły się te tajemnicze stworzenia? Czym jest ukazany rdzeń? Czy ma on jakieś mistyczne znaczenie? Jedyną oczywistą rzeczą jest to, że nasza postać jest tytułowym Drifterem, nękanym przez tajemniczą chorobę, być może powiązaną ze stworzeniami, którego go zaatakowały. Naszego bohatera dodatkowo w wędrówce wspomaga zwierzę, przypominające Anubisa. Nie dość, że z wyglądu, to jeszcze wokół jego głowy świeci się coś na kształt aureoli. Czy jest on właśnie nim? Jeśli tak, to jakie korzyści będzie miał z tego, że naprowadzi naszą postać na odpowiednią ścieżkę? Nie trzeba wiele, by dać się totalnie wciągnąć już od pierwszych chwil. Pojawia się on wyłącznie wtedy, gdy zbliżamy się do naszego celu, co tylko zwiększa ilość narastających z każdą minutą pytań.

Hyper Light Drifter (1)

Podróż, którą przyjdzie nam odbyć, bardzo mocno przypomina wyprawę Wander’a z Shadow Of The Colossus. Rozgrywkę rozpoczynamy w wiosce, z której możemy wyruszyć na cztery strony świata, bez jakichkolwiek informacji dotyczących naszego zadania. Jedynie na środku placu możemy zauważyć, że znajduje się tam symbol, który posiada 4 różne, niewypełnione znaki. Cel więc zaczyna nasuwać się sam. Zlikwidować wrogów. Tylko jakich? I dlaczego? To, co najbardziej odwołuje się do Shadow’a, to przede wszystkim intrygujący, pochłaniający klimat, odnajdowanie i zabijanie bossów oraz chyba najbardziej charakterystyczny element, wchłanianie zebranych przez bohatera odłamków. Hyper Light Drifter oferuje też niesamowitą atmosferę, wytwarzaną przez świetne połączenie odgłosów natury, deszczu lub wiatru i kroków, z często psychodelicznymi, złowrogimi dźwiękami pojawiającymi się w tle. Na szczególną uwagę zasługują lokacje, które są tak szczegółowe, różnorodne i cudownie opracowane, że retro oprawa graficzna ani trochę nie przeszkadza w odbiorze gry, wręcz przeciwnie. Ciężko nie zachwycić się widokiem rozpadającego się w oddali giganta opartego o górę, w czasie, gdy samotnie zbliżamy się do kolejnego bossa, a w tle słychać wyłącznie pojedyncze dźwięki. Klimat podróży po zniszczonym z niewiadomych przyczyn świecie nie pozwala oderwać się od ekranu.

Hyper Light Drifter (2)

Sam świat podzielony jest na cztery krainy, przy czym każda z nich skrywa w sobie niezliczoną ilość tajemnic, jak i niezapomnianą pikselową ucztę dla oczu. Wszędzie możemy natknąć się na rozkładające giganty, morza trupów czy też porzucone maszyny o nieznanym przeznaczeniu. Każdy krok tylko pogłębia nasza ciekawość dotyczącą tego, co tu się w ogóle stało i kto jest za to wszystko odpowiedzialny. Z czasem przyjdzie nam również zwiedzić masę zmechanizowanych podziemi, które mogą w pewien sposób nakierować nas na wydarzenia z przeszłości, wskazać, że być może przez jakiś dziwny eksperyment cały świat w jednej chwili stanął na głowie? Opcji interpretacji jest tutaj mnóstwo, a gra ani przez chwilę nie podaje nam potrzebnych do niej informacji na tacy. Świat, który wykreowało Heart Machine, jest naprawdę wyjątkowy i jeśli miałbym przyrównać poziom tej gry do jakiejkolwiek innej z ostatnio wydanych, to na pewno byłby to wyśmienity Shovel Knight czy chociażby Ori and the blind Forest. Nie brakuje tutaj również takich zaskakujących fragmentów jak walka z groźnym kultem czy też z morderczymi żabami, które postanowiły podbić wodne miasto, zabić większość mieszkańców i wykorzystać tajemniczą substancję, pojawiającą się w każdej z krain. Ciekawym elementem jest też przedstawianie historii napotykanych NPC’ów poprzez kilka ujęć ukazujących, co się w danym miejscu wydarzyło. Nie ma tutaj słów ani głosów, wyłącznie obrazkowe urywki, co jeszcze bardziej wkręca gracza w klimat tego zrujnowanego świata.

Hyper Light Drifter (3)

Pod względem rozgrywki Hyper Light Drifter to czysta arcade’owa zręcznościówka. W trakcie walki nasza postać może walczyć za pomocą miecza, jak i różnorodnych broni palnych, które znajdujemy wraz z postępem w grze. Poziom trudności, choć na dość wysokim poziomie, ani trochę nie frustruje, bo jest wręcz idealnie przemyślany. Wystarczy opanować szybkie stosowanie odpowiednich ciosów, jak i uników, które może wykonywać Drifter, by przebrnąć przez grę bez większych problemów. Przypomina to trochę Ori, gdzie cierpliwość była kluczem do sukcesu, jak i Hotline Miami w jednym. Często w trakcie potyczek wymagane jest od nas idealne wyprowadzanie strzałów połączone z ciągłymi unikami, co prezentuje się nazdzwyczaj efektownie. Jest to też gra RPG, co oznacza, że możemy na różne sposoby ulepszać naszą postać. Nie jest ich wiele, ale w niektórych momentach znacznie potrafią ułatwić życie. Jednym z ulepszeń jest np. zwiększona liczba uników, co pozwala nam na bardzo szybkie przeskakiwanie po całej mapie, powiększenie magazynka w wybranej przez nas broni czy też nauczenie Driftera odbijania nadlatujących pocisków poprzez uderzenie mieczem. Hyper Light Drifter w sporej mierze opiera się na częstych skokach po platformach, znajdowaniu przełączników i zbieraniu kryształów, by odblokować kolejne przejścia, czy też oczyszczaniu killroomów z masą wrogów, co mocno przypomina The Legend Of Zelda. Jednak gdybyśmy zestawili obie te gry obok siebie, Zelda wypadła by dość ślamazarnie.

Hyper Light Drifter (4)

Walka jest niesamowicie dynamiczna, ciągle musimy być w ruchu prawie tak samo, jak w Doomie. Wystarczy tylko chwila nieuwagi, by ujrzeć zgon bohatera. Gra nie wybacza nieprzemyślanych akcji i według mnie jest to jak najbardziej na plus. Tytuł charakteryzuje się też świetnymi starciami z bossami, które poziomem stoją na równi ze wspomnianym Shovel Knight. Czysta retro przyjemność i spora ilość akcji na średniej wielkości arenie. Nie ma tutaj ani chwili zbędnych postojów i nawet eksploracja, która czasami potrafi się dłużyć ze względu na szukanie przejść, by uzyskać wymagane kryształy, ciągle trzyma w napięciu. W świecie gry jest też poukrywane mnóstwo kluczy, które są w stanie otworzyć dodatkowe drzwi, dodatkowe krzyształy (każda z krain ma ich osiem, a tylko 4 są potrzebne, by dostać się do bossa) jak i wiele tajemniczych monumentów. Ich odnalezienie nie jest wymagane, by ukończyć grę, ale eksploracja sprawia na tyle przyjemności, że aż chce się to robić i ciągle odkrywać nowe przejścia i elementy. Jedynym minusem tytułu są sporadyczne spadki płynności. Dzieją się one wyłącznie wtedy, gdy na ekranie pojawia się aż za dużo przeciwników, czyli jakoś ze trzy-cztery razy na całą grę, więc nie jest to jakiś ogromny problem.

Podsumowując. Hyper Light Drifter to przeciekawy tytuł, który bez reszty wciąga już od pierwszych sekund. Wchłanianie kryształów, tajemniczy obcy, sięganie bohatera do tajemniczego światła, które można interpretować na wiele sposobów. Może to być wyzwolenie świata, uratowanie swojej postaci, sięgnięcie po nadzieję i wiele więcej. Czy bohater sobie coś wyobraża? Czy przeżywa w kółko jakiś traumatyczny moment, czy może ma wizję, od której nie potrafi uciec? Jedno jest pewne, naszą postać dręczy tajemnicza choroba, która z czasem coraz bardziej daje się we oraz ma do wykonania misje, której zakończenie ani przez moment nie jest jasne. Czym została spowodowana choroba? Czy giganty są z nią w jakiś sposób powiązane? O co tu w ogóle chodzi? Pytań jest masa, a chęć, by uzyskać na nie odpowiedzi naprawdę ogromna. Gra wywiera niesamowite wrażenie na graczu właściwie każdym swoim elementem, dostarczając po prostu świetną grę. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że nawet taka osoba jak ja, czyli ktoś, kto mało przepada za indykami, przepadł tutaj na dobre. Hyper Light Drifter to gra, którą powinien sprawdzić każdy, kto lubi nietuzinkowe tytuły z niesamowitym klimatem i tajemniczą historią.

Plusy
  • Niesamowity klimat
  • Piękny, szczegółowy świat
  • Tajemnicza fabuła
  • Dynamiczna i wymagająca walka
  • Czysto arcade'owe starcia z bossami
  • Budująca atmosferę oprawa audio
  • Masa dodatkowych przedmiotów do odnalezienia
  • Przemyślane ulepszenia postaci
Minusy
  • Rzadkie spadki płynności
9
Ocenił Bartosz Zając
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic