Heliborne nie powinno być tytułem anonimowym dla miłośników zręcznościowych symulatorów militarnych. Gra od lutego zeszłego roku była dostępna na platformie Steam w formie wczesnego dostępu i w tym czasie zebrała wiele pozytywnych opinii. Po ponad roku przebywania w czyśćcu o nazwie Early Access, twórcy ze studia JetCat Games, zdecydowali się wydać grę w ostatecznej formie. Postanowiliśmy ją sprawdzić.
Heliborne to zręcznościowy symulator śmigłowca, w którym możemy wziąć udział w wielu historycznych konfliktach wojennych, które miały miejsce w XX wieku. Nie mogło więc zabraknąć potyczek w Wietnamie czy w Afganistanie. Zadaniem gracza jest zasiądź za sterami śmigłowca z ubiegłego wieku i sprać tyłki nieprzyjacielowi czy to będącemu w powietrzu, czy na lądzie jak czołg, żołnierz piechoty lub artylerii przeciwlotniczej. W grze otrzymujemy do dyspozycji kilkanaście map wzorowanych na prawdziwych lokacjach oraz blisko pięćdziesiąt helikopterów z drugiej połowy ubiegłego wieku, podzielonych na trzy kategorie: helikoptery zwiadowcze, szturmowe oraz transportowe.
Heliborne zostało głównie stworzone z myślą o potyczkach sieciowych do 16 gracz oraz zabawie w kooperacji, dla których twórcy przygotowali takie tryby strać jak: Potyczka, w którym celem każdej z drużyn jest przejmowanie kontroli nad kolejnymi punktami ulokowanymi na mapie oraz Linia Frontu, polegający na przejmowaniu kolejnych baz. Deweloperzy pomyśleli również o samotnych wilkach, ale jednak przechodzenie wyłącznie misji dla pojedynczego gracza, może się szybko znudzić. Niewątpliwie twórcy mogliby się pokusić o bardziej różnorodną zawartość w dniu premiery, ale trzeba pamiętać, że jest to gra niezależna i pewnie będzie jeszcze wspierana przez twórców wiele miesięcy po premierze.
Dużym atutem produkcji JetCat Games jest jej przystępny gampeplay. Autorzy starali się połączyć symulacje ze zręcznościową strzelanką, zachowując przy tym status gry akcji. Takie odważne połączenie prawie im się udało, ale niestety po drodze doszło kilka problemów. Otóż sterowanie jest naprawdę przystępne i strzela się również przyjemnie, lecz zabrakło dynamiki starć, czyli samej akcji. Nuda i męcząca powtarzalność najszybciej wkrada się w trybie dla jednego gracza, ale w potyczkach sieciowych też nie do końca jest kolorowo. Pomimo szczerych chęci twórców, Heliborne to nie jest helikopterowe World of Tanks. I nie chodzi tu wyłącznie o brak modelu free-to-play, bo ten trzeba uznać za atut, ale o dość skromie zaludnione serwery. Bez pełnych serwerów produkcje MMO nie mają racji bytu. Tytuł ma jednak potencjał i przy systematycznym wzbogacaniu nową zwartością, może jeszcze rozwinąć skrzydła.
Graficznie Heliborne prezentuje się dobrze i czasami aż trudno uwierzyć, że za jej produkcję odpowiada czteroosobowa ekipa. Oczywiście nie jest to pierwsza liga, ale jednak kilka elementów, jak chociażby wierne odwzorowanie śmigłowców, może się podobać. Gra jest również nieźle zoptymalizowana i chodzi płynnie nawet na przeciętnym sprzęcie, ale niestety pomimo, że od premiery gry minął już ponad tydzień, wciąż zdarzają się crashe. Nie wątpię jednak, że niebawem problem zostanie wyeliminowany.
Premiery takich tytułów jak Heliborne, nie wzbudzają wielu emocji. O takich grach nie pisze się w mediach społecznościowych, na próżno szukać newsów wieszczących opublikowanie przez twórców nowego zwiastuna. A szkoda, bo gdzieś w zalewie przeciętnych przygodówek, RPGów czy FPS-ów umykają nam całkiem grywalne perełki. Latanie w grach przestało być modne, choć wielu graczy stawiało swe pierwsze kroki w grach video sterując małym samolocikiem na rozpikselowanym niebie. Heliborne to nie jest tylko produkcja dla zapaleńców wojskowości, to całkiem niezła sieciowa strzelanka, w której możemy się wykazać zręcznością oraz zmysłem taktycznym. Warto się zainteresować produkcją studia JetCat Games.