Polskie studio Flying Wild Hog postanowiło odświeżyć średnio udaną produkcję z 2011 roku pt. Hard Reset. Tak więc, major Fletchera powrócił, by uratować ziemię przed zabójczymi maszynami w remasterze zatytułowanym Hard Reset Redux. Gra ma do zaoferowania w porównaniu do oryginału m.in. usprawnioną wydajność, dodatkową broń (katanę), nowy system uników i lepszą grafikę. Czy to wystarczy, aby sprzedać po raz kolejny stary produkt? Niestety w tym przypadku to o wiele za mało.
Hard Reset prezentuje gatunek strzelanek FPP w klasycznym stylu, podobnym np. do tego z Serious Sama. Zasady rozgrywki są proste i polegają na wyeliminowaniu wszystkich przeciwników z danej lokacji, by przejść dalej. Nie ma tu potrzeby skupiania się tylko na strzelanie w głowy, a jedynie szybkie ruchy, unikanie mas przeciwników i nawalanie we wszystko co się rusza. Utrudnieniem jest brak regeneracji zdrowia, ponieważ jeśli chcemy je odzyskać musimy dotrzeć do apteczek lub zebrać te, które wypadły martwym przeciwnikom. Gra pod względem trudności stanowi wyzwanie i żeby nie ginąć trzeba się skupić nawet na poziomie normalnym. Czasem mały błąd, zaszarżowanie lub zły unik kończy się rozpoczynaniem od ostatniego zapisu.
Pierwsze wrażenie z produkcją było dla mnie bardzo dobre. Gra ma klimatyczną fabułę, która jest prezentowana za pomocą nieźle przygotowanych komiksowych wstawek. Na początku również miło się strzela i eliminuje przeciwników często wykorzystując elementy otoczenia (porażanie prądem, wybuchy, ogień). Jednak po 2-3 godzinach wszystko robi się bardzo monotonne. Przeciwników jest raptem kilka rodzajów, a cała rozgrywka polega zawsze na tym samym schemacie. Wpadamy w jakąś lokalizację, eliminujemy, wciskamy przycisk, który odblokowuje przejście i znowu jesteśmy atakowani, i tak w kółko…
Wielbiciele rozbudowanego arsenału także nie znajdą tu zbyt dużo dla siebie. Bronie są praktycznie tylko trzy: miecz katana, działo plazmowe i karabin. Te dwie ostatnie mogą strzelać w różny sposób w zależności od modyfikacji jakie rozwiniemy. Nie zmienia to jednak wiele, gdyż w gruncie rzecze całą grę pokonałem strzelając za pomocą podstawowej wersji plazmy, która jest najbardziej uniwersalna do wszystkich typów przeciwników. Katana natomiast jest bardziej gadżetem niż przydatnym narzędziem destrukcji.
Lokacje nie zachwycają, ponieważ są zamknięte, hermetyczne i małe. Często wchodzi się w niemal identyczne miejsce do tego, z którego się przyszło. Przeciwnicy nie zaliczają się do bystrzaków. Po prostu biegają za nami, by zabić. Wymagające były starcia z bossami i je wspominam dobrze (poza ostatnim, o czym poniżej). Samo przejście kampanii trwa około 7 godzin wraz z poszukiwaniem ukrytych sekretów (dodają one dużo punktów doświadczenia, za które można modyfikować uzbrojenie). Muszę przyznać, że w pewnym momencie miałem już ochotę wyłączyć konsolę, aby nie brnąć dalej w tę monotonię.
Produkcja nie ma multiplayera co oznacza, że po jej przejściu raczej nikt do niej nie wróci i wątpię by zmieniły to dodatkowe tryby przejścia kampanii. Po zakończeniu wątku fabularnego odblokowują się dwa nowe sposoby rozgrywki:
- Tryb Heroiczny – mamy tylko początkowy punkt zapisu, a przeciwnicy są o wiele bardziej agresywni i odporniejsi.
- Tryb EX – można rozpocząć nową grę, zachowując jednocześnie dotychczasowy ekwipunek oraz poziom N.A.N.O.
Hard Reset Redux ma również dodatkowy tryb Survival, w którym odpieramy coraz większe fale przeciwników.
Czym dalej brniemy w fabułę, ujawnia się kolejne duże niedociągnięcie produkcji, a mianowicie spore spadki animacji. Przy większych falach przeciwników nie gra się przyjemnie, a ostatnia walka z bossem jest wręcz jednym długim lagiem.
Podsumowanie Hard Reset Redux
Hard Reset Redux będzie ciężko znaleźć miejsce na dzisiejszym rynku. Gra nie ma wiele do zaoferowania, a przede wszystkim jest monotonna i powtarzalna. W produkcję mogą spróbować zagrać wielbiciele klasycznych strzelanek, ale warto poczekać na promocyjne ceny.