Nie macie czasem wrażenia przy niektórych grach, że są zbyt przekombinowane? To co widzicie na ekranie jest jakieś takie chaotyczne, dziwne, może i z jakimś „ficzerem”, ale raczej nudne i pozbawione sensu? Takie odczucia towarzyszyły mi właśnie przy Freaking Meatbags, choć wcale nie jest to zła gra.
Freaking Meatbags to hybryda tower defence z elementami strategii i zręcznościówki. W grze wcielamy się w robota o imieniu Chip, pracującego dla pewnej korporacji zajmującej się eksplorowaniem planet. Gracz steruje Chipem za pomocą klawiatury i najczęściej będzie podróżował nim w celu wydobywania minerałów.
Na tych planetach spotkamy się też z wieloma złowrogimi maszynami, których ataki będziemy odpierać, stąd w grze model tower defence. Autorzy jednak postanowili troszkę pobawić się konwencją. Z kilkunastu dostępnych misji – mała część, ale jednak, da nam możliwość zbierania broni i strzelania. Wtedy gra zamienia się w zręcznościówkę, wrogów przybywa, a my strzelamy do nich i jednocześnie uciekamy, bo Chip dosyć łatwo ginie od ataków.
Jednak najczęściej Freaking Meatbags łączy tower defence ze strategią. Gracz zarządza tytułowymi „workami mięsa”, którymi są ludzie, jak i obcy. Worki mięsa mają za zadanie pomagać Chipowi w zdobywaniu zasobów, gdyż te przydadzą się podczas obrony bazy. Za zdobywane zasoby możemy stworzyć różne wieżyczki, bariery oraz maszynę do mieszania DNA pomiędzy ludźmi i obcymi. Ta maszyna pozwala tworzyć potężniejszych ludzi, a to czasem przyda się do obsadzenia wieżyczek, gdyż obsada doda bonusy do zakresu strzelania lub do obrażeń. W ciągu każdej misji zbieramy złoto i rdzenie. Te rzeczy przydadzą się, by ulepszać naszych podopiecznych, jak i samego Chipa. Meatbagsy – ich modele i zachowania – mogą się podobać. Lubią często bez celu chodzić po mapie, dlatego najlepiej podzielić ich na dwie grupy. Na tych co zbierają minerały oraz na tych co siedzą w wieżyczkach. Nieraz gra potrafi nawet zaskoczyć pewnym humorem, co z pewnością jest na plus.
Niestety, przez dużą część rozgrywki, miałem wrażenie, że ktoś tu mocno przekombinował. Freaking Meatbags nieźle sprawdza się jako strategia, zarządzanie na danej planecie może się nawet podobać, ale jako tower defence jest dosyć nudny. Nie ma tutaj odrobiny szaleństwa jaki pojawiał się chociażby w świetnym Revenge of the Titans, a same etapy zręcznościowe to jakieś nieporozumienie. Chodzimy po mapie, niszczymy wrogów i nagle dowiadujemy się, że koniec misji. Od nudy i ewentualnego porzucenia Meatbagsów po przejściu kampanii, może ratować możliwość zaliczenia etapów na wyższych poziomach trudności, a co za tym idzie zdobycia większej ilości zasobów.
Grafika jak sami możecie zauważyć trzyma się ciekawego stylu, stawiający (jak to często bywa w takich produkcjach) nie na techniczne fajerwerki, a pewną komiksowość. Na pewno nie wygląda to źle, model Chipa sprawia dobre wrażenie, ale miłośnicy dążenia do realizmu niczego dla siebie tu nie znajdą. Dźwięków też jest mało, motywy zbytnio nie zachwycają, żadne nie utkwiły w mojej pamięci.
Freaking Meatbacks to z pewnością produkcja warta tego by poświęcić jej trochę czasu. Z całą stanowczością stwierdzam jednak, że nie jest to tytuł, który spodoba się każdemu. Ja sam mam bardzo mieszane uczucia, ale raczej w jakiejś promocji to Freaking Meatbacks śmiało może lądować do Waszych steamowych bibliotek.