For The King – recenzja na dwa głosy

For The King
For The King

W przeciągu ostatnich paru lat coraz więcej dorosłych osób zaczęło grać w gry planszowe, karcianki i papierowe RPGi. Coś co było hobby nielicznych kujonów i nerdów,  teraz staje się  coraz popularniejszą formą spędzania wolnego czasu w grupie znajomych.  Oczywistym jest, że wraz ze wzrostem popularności gier tego typu, na rynku gier wideo pojawia się coraz więcej produkcji  starających się stworzyć cyfrowe odpowiedniki papierowych gierek. For The King jest właśnie tytułem tego typu.  Tylko czy ambitnej produkcji studia Iron Oak Games uda się stworzyć coś tak wciągającego jak sesje w Dungeons & Dragons?  Zarówno Jakub jak i ja mieliśmy okazję pograć w ten tytuł i chcemy podzielić się z wami naszymi wrażeniami z gry i uwagami na temat samej produkcji.

For The King Screen

For The King jest połączeniem gry RPG, planszówki i elementów charakterystycznych dla produkcji typu roguelike. Taka mieszanka owocuje naprawdę nietypowym i oryginalnym tytułem. W nasze ręce oddano 6  przygód pełnych poszukiwania skarbów, walk z potworami i poznawania świata zagrożonego przez siły chaosu. Z każdą z kampanii możemy zmierzyć się w pojedynkę lub wraz z dwoma znajomymi grając w trybie kooperacji online lub na jednym komputerze tak jak za czasów Heroes of Might & Magic. Granie wraz z kompanami jest wskazane bo gra ze względu na swój charakter  potrafi stanowić wyzwanie a klęska oznacza rozpoczęcie przygody od nowa.

Rozgrywka oparta jest na dwóch elementach. Pierwszym z nich jest poruszanie się po mapie podzielonej na liczne pola, na których czekają nas różne wydarzenia, sklepy, misje, skarby i przeciwnicy. Każdy z graczy ma swoją turę i określoną ilość punktów ruchu przyznawaną w symulowanym rzucie kostką.  Drugą częścią zabawy są walki toczone w tradycyjnym trybie turowym przypominającym masę produkcji JRPG, gdzie wybieramy jedną z kilku dostępnych akcji po czym ktoś inny decyduje co chce zrobić. Różnica tutaj jest  to, że ponownie mamy symulowany rzut kośćmi, który  decyduje  o powodzeniu naszego ataku. Taki system sprawia, ze walki są znacznie bardziej losowe niż w większości produkcji role playing. Właśnie ten element wraz z tym, że wydarzenia na mapie są trochę losowe i każde rozpoczęcie kampanii różni się od siebie choćby przez dostępne misje sprawia, że For The King przypomina trochę gry roguelike. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że  niepowodzenie wiąże się z ponownym rozpoczęciem całej kampanii.

To by było na tyle wprowadzenia i teraz przejdźmy to pogawędki.

For The King Screen 6

Tomek:  Od razu powiem, że nie jestem pewny co mam sądzić o tym tytule. To jedna z tych gier, które chciałbym lubić ale nie potrafię. Mimo starań odbiłem się od tej produkcji tak mocno jak od gier sportowych od EA.

Kuba: Mam podobne odczucia. Chyba to wina wysokiego, często nie do końca fair w stosunku do gracza, poziomu trudności. Zasiadając do sesji łatwo jest przepaść na kilka godzin, później niespodziewany zgon i całe nasze starania idą w piach. Ciężko jest tak po prostu odpalić grę od nowa i przechodzić kolejny raz te same etapy. Na ogół gry z gatunku roguelike są dynamiczne, a w razie porażki karani jesteśmy mniej dotkliwie. W przypadku For The King mówimy o godzinach, a klęska często nie jest wynikiem braku umiejętności, a bardziej szczęścia czy niewiedzy.

For The King Screen 2

Tomek: For The King to swego rodzaju próba przeniesienia doświadczeń z papierowej gry role playing do świata wirtualnej rozgrywki. Mamy więc masę rozwiązań kojarzących się z sesjami RPG w grach takich jak Dunegons& Dragons czy Wampir: Maskarada. Rozgrywka bardzo przypomina mi dawne partyjki ze znajomymi, gdzie mistrz gry  za wszelką cenę chciał utrudnić życie graczom.

Kuba: Podobają mi się te wszelakiego rodzaju, niespodziewane wydarzenia. Dzięki temu, że nie do końca wiemy, co czai się na nas za rogiem, jesteśmy zmuszeni do pozostawania w stanie ciągłej gotowości. Nasza ekipa zawsze musi być wyleczona i wyposażona w ekwipunek pierwszej potrzeby. Pomimo sympatii do tego aspektu, nie narzekałbym, gdyby zdecydowano się wprowadzić jakieś uproszczenia. Nużyły mnie sytuacje, w których po stoczeniu większego pojedynku musiałem wracać do miasta, żeby się wykurować. W późniejszym etapie każde starcie stanowi wyzwanie, więc monotonne kursy między walką a karczmą odbierają grze tempo.

For The King Screen 4

Kuba: For The King to gra, której trzeba się nauczyć. Już na samym początku informuje nas o tym, by zbytnio nie przejmować się porażkami. Z każdą rozegraną partią zajdziemy odrobinę dalej. Problem polega na tym, że ukończenie danej mapy to naprawdę konkretne wyzwanie i wiele godzin minie, zanim uda nam się ta sztuka. Wchodząc w nieznane, zawsze jesteśmy wystawieni na ciężką próbę. Porównałbym to do sytuacji, w której wykujemy coś na blachę na nadchodzący egzamin, a na teście okazuje się, że pytania są z zupełnie innego zakresu. Dlatego dość łatwo jest trzasnąć drzwiami, oburzając się, że to nie dla nas.

Tomek: Ja właśnie jestem osobą, która w pewnym momencie trzasnęła drzwiami.  W pewnym momencie po prostu miałem dosyć i stwierdziłem, że  stoją przede mną dwie opcje. Mogłem zacisnąć zęby i próbować do skutku  w nadziei, że  bogowie z generatora losowych wydarzeń i tych wszystkich rzutów kośćmi uśmiechną się w moją stronę.  Ja wybrałem jednak bramkę numer dwa i po prostu dałem sobie spokój. W moim subiektywnym odczuciu gra nie była fair  i po zgonie członków mojej ekipy czułem, ze nie ważne co bym zrobił i tak danego starcia po prostu nie mogłem wygrać. Co gorsze uczucie satysfakcji z pokonania jakiegoś fragmentu kampanii było znacznie mniejsze od  frustracji jaka mi towarzyszyła podczas przegrywania.  Ale może zamiast skupiać się na tym jednym negatywie warto przez chwilę pomówić o pozytywach?

For The King Screen 7

Kuba: To, czym For The King bezapelacyjnie skradło moje serce, jest oprawa graficzna. W tym aspekcie podoba mi się dosłownie wszystko. Od kanciastej, wręcz geometrycznej oprawy graficznej do samego designu jednostek. Urzekły mnie również dobór barw oraz sposób animacji. For The King jest w moim odczuciu ucztą dla oka, umilającą podróż po tym, koniec końców brutalnym świecie.

Tomek: Oprawa graficznie rzeczywiście jest bardzo przyjemna. Low Poly połączone z kolorowym światem wprost z jakiejś bajki daje naprawdę fajny efekt.  Do tego cała produkcja  to sporo zawartości. Kilka kampanii, które oferują spore mapy naszpikowane przygodami i interesującymi questami. Do tego ciągle odkrywamy coś nowego bo w grze jest system punktów, za które odkrywamy nowe potencjalne wydarzenia i nowe klasy postaci.  No i sam pomysł na grę  jest naprawdę fajny.

For The King Screen 3

Tomek: Nie wiem jak Ty, ale ja pograłem trochę w trybie multiplayer na jednym laptopie z kumplem. Było nas co prawda tylko dwóch, więc wziąłem na siebie  granie dwiema postaciami żeby mieć szansę w walce z wrogami.  To w oczywisty sposób sprawiło, że rozgrywka była bardziej znośna i porażki nie przeszkadzały tak bardzo. Mam wrażenie, że For The King sprawuje się najlepiej w trybie kooperacji, a samotna rozgrywka jest tylko namiastką tego czym ten tytuł może być tak naprawdę. Z drugiej strony granie z kimś innym nie zmienia poziomu trudności ani losowości tego co na nas czeka. Więc trochę bardziej pozytywne wrażenie to może tylko efekt obecności drugiego gracza.

Kuba: Pewnie dlatego, że wspólnie łatwiej znosi się porażki. Podczas grania w For The King podejmujemy wiele, często ryzykownych decyzji. Co dwie głowy to nie jedna, jak mówi stare przysłowie, więc obecność innego gracza może być pomocna i krzepiąca.

For The King Screen 5

Tomek: Jak już wspominałem na początku  nie wiem  co myśleć o For The King. Sam nie bawiłem się zbyt dobrze przy tym tytule i nie mam ochoty na więcej.  Jednak  w grze jest sporo fajnych pomysłów, które sprawdzają się dobrze w rozgrywce wieloosobowej. Kampania, w której ścigamy się z innymi graczami kto pierwszy zdobędzie 100 sztuk złota wciągnęła mnie bardziej niż się tego spodziewałem.  No i jeszcze fajna oprawa graficzna, która się nam obu podoba. Wydaje misie, że istnieje część graczy, która będzie w stanie docenić ten tytuł. Ja po prostu do nich nie należę.

Kuba: Podczas pierwszych kilku podejść wyczułem w For The King wielki potencjał. Rozgrywka angażowała i wciągała. Moja niechęć rosła jednak z każdą kolejną porażką, może po prostu zabrakło mi odrobiny cierpliwości. Szczególnie, gdy na szali był dłuższy czas rozgrywki. Dlatego po For The King powinny sięgać wyłącznie osoby świadome zasad, którymi rządzi się gatunek roguelike. Z łatwością jestem sobie w stanie wyobrazić grupę osób, które się w tym tytule zakochały. Zwłaszcza, gdy ma się kogoś z kim można wspólnie stawić czoła niebezpieczeństwom. Niewykluczone więc, że czasem będę powracał do For The King po to, by dać sobie w kość.

Grę do recenzji dostarczył Kinguin.net. Dziękujemy!

Kinguin Banners Promo 599x182 170928 V1

Plusy
    Minusy
      7
      Ocenił Jakub Smolak
      Recenzja PC

      Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

      Recenzje gier OpenCritic