Elden Ring Nightreign

Elden Ring Nightreign
Elden Ring Nightreign

From Software to studio, które od ponad 30 lat tworzy gry. Przez długi czas było ono bardzo niszowe i przynależało raczej do trzeciej ligi. Mało kto znał ich produkcje, a jeszcze mniej osób w nie grało. Sytuacja uległa jednak zmianie i wraz z sukcesami soulsborne studio stało się nie tylko symbolem jakości, ale także wzorem do naśladowania dla innych. Fenomenalny sukces Elden Ring był swego rodzaju ukoronowaniem dorobku ekipy. Teraz na rynek trafia Elden Ring Nightreign. Czy nowa produkcja będzie dowodem na to, że From Software spoczywa na laurach? Może ten tytuł wyznaczy nowy kierunek dla studia?

Elden Ring Nightreign to spin-off niezwykle popularnego Elden Ring. Tytuł to multiplayerowa gra PvE, gdzie trzech graczy mierzy się z serią wyzwań, by na koniec stoczyć walkę z potężnym bossem. Nightreign wydane zostało na komputery osobiste i konsole Sony i Microsoftu. My graliśmy w ten tytuł w wersji na PlayStation 5.

Niekończąca się misja

W Nightreign nasza postać ponownie zostaje przywołana do The Lands Between z tym, że wydarzenia rozgrywają się w alternatywnej rzeczywistości względem kampanii z podstawki. Nasz wojownik ma za zadanie powstrzymanie katastrofy, która zagraża krainie. Ziemie zostały bowiem zainfekowane przez wszechobecną siłę zwaną Night’s Tide. Ta dynamiczna, kurcząca się anomalia stanowi zarówno mechaniczny zegar, jak i narracyjną oś napędową całej rozgrywki. Pochłania ona wszystko na swojej drodze i prowadzi do zniszczenia świata. Ze zjawiskiem powiązani są jeszcze Nightlords, czyli potężni wojownicy. Naszą misją jest powstrzymanie ich i siły, która stoi za całym zagrożeniem dla The Lands Between.

Roguelite

Formuła rozgrywki w Elden Ring Nightreign odstaje od tego co znamy z dotychczasowych tytułów soulsborne. Wynika to z tego, że całość ma formułę roguelite z elementami inspiracji tytułami takimi jak Fortnite. Mamy dostęp do ośmiu predefiniowanych bohaterów o zróżnicowanych stylach walki, których zadaniem jest pokonanie Nightlorda i wyzwolenie Limveld. Każdy ma określoną umiejętność specjalną, ekwipunek i statystyki. Nasz wpływ na postać ogranicza się do wykorzystywania slotów na kryształy wpływające na statyki danej postaci. Nie ma tutaj takiej swobody w levelowaniu wojownika jak w poprzednich grach From Software. Każda sesja to trzy dni w świecie gry – swoisty pętlowy bieg przez nieustannie zmieniające się lokacje, bossów i wydarzenia. Wybieramy bossa, z którym chcemy się zmierzyć wraz z dwoma innymi graczami jako kompanami. Ruszamy na arenę, której obszar będzie się kurczył, prowadząc do spotkania z bossem danego dnia. Na koniec czeka nas starcie z najpotężniejszym przeciwnikiem, po którym gra kończy się niezależnie od naszego sukcesu czy porażki. Powtarzamy to w koło aż do znudzenia lub ubicia wszystkich bosów i zakończenia zagrożenia dla świata.

Mapa świata generowana jest proceduralnie. Oznacza to, że każda sesja wygląda inaczej – obozy przeciwników, skrzynie, minibossowie i zagrożenia są umieszczane na nowo w jednym z iluś tam wariantów. Do tego dochodzą jeszcze jakieś specjalne wydarzenia i losowe ataki dodatkowych bossów. Dzięki temu rozgrywka jest dosyć różnorodna. Jednak z czasem szybko można zacząć rozpoznawać schemat tego co pojawia się na mapie.

Nasza trzyosobowa drużyna przemierza mroczne regiony Limveld, czyli krainy gry walcząc z coraz trudniejszymi przeciwnikami i rozwijając swoje umiejętności w ramach jednej sesji. Co sesję tracimy większość zasobów, ale zachowujemy relikty – pasywne ulepszenia dające coraz większe możliwości.

Schemat polega więc na pokonywaniu wrogów i pomniejszych bossów, by levelować postać i zdobywać lepsze uzbrojenie i przedmioty. Wszystko to po to, by być jak najlepiej przygotowanym do walki z bossem dnia i na koniec naszym ostatecznym bossem przygody. Sami decydujemy, co nas najbardziej zainteresuje. Czy lepiej odwiedzić kapliczki i zdobyć, więcej uzdrowień, czy może bardziej opłacalne jest pokonanie silnego bossa, który podbije nam statystyki lub da legendarną broń? Zaliczenie wszystkiego może być bardzo trudne i wymagać niezłej koordynacji w naszej trójce.

Bardziej arcade

Walki to sedno gry – i tu FromSoftware pokazuje, że wciąż ma mistrzowski warsztat. Starcia są szybkie, brutalne i responsywne. Choć Nightreign porzuca typową dla Soulsów ciężkość i powagę, zachowuje duch walki oparty na precyzji i konsekwencji. Każda klasa postaci posiada unikalny zestaw ataków, uników i umiejętności specjalnych. Uwagę przykuwa system parowania drużynowego – jeśli dwóch graczy skoordynuje ciosy w tym samym czasie, mogą przebić nawet najtwardszą obronę wroga. Nowością jest też mechanika ożywiania – kiedy towarzysz pada, nie trzeba go podnosić w klasycznym sensie. Wystarczy atakować go, by powrócił do walki.

Tempo rozgrywki jest zupełnie inne niż w Elden Ring – znacznie szybsze, bardziej arcade’owe. Gra nie karze za upadki z wysokości, pozwala na błyskawiczny sprint, a animacje są skrócone, co przyspiesza decyzje i zwiększa intensywność walk. Jednocześnie nie brakuje tu wyzwań – przeciwnicy potrafią zaskoczyć, minibossowie to sprawdziany taktyki i koordynacji, a finalni Nightlordowie różnią się stylem walki, tworząc emocjonujące zakończenia sesji.

Trzeba jednak pamiętać, że rozgrywka jest stworzona pod trzy osoby. W pojedynkę przeciętny gracz raczej dużo nie zdziała, bo wielu bossów przyzywa inne stworzenia lub ma takie długie paski życia, że walka może się ciągnąć i ciągnąć. Współpraca i zgranie są tutaj wymagane i są kluczem do sukcesu. Problem jednak w tym, ze jeśli nie mamy dwóch kompanów, gotowych do zabawy z nami to czeka nas rozgrywka z randomami. Jest to utrudnione przez to, że w grze nie ma żadnej sensownej metody komunikacji. Czaty głosowe i tego typu bajery należy organizować poza Nightreign. To zdecydowanie utrudnia komunikację. Na dokładkę nigdy nie wiadomo, na kogo się trafi przy matowaniu. Nieodpowiednia osoba, która nie chce współpracować z pozostałą dwójką, może szybko przekreślić szanse na zwycięstwo. Przez to całkiem spory procent frajdy powiązanej z tym tytułem jest zależny od postawy innych osób. Jest to dosyć ryzykowne.

Czasem to działa

Elden Ring Nightreign ma solidny pomysł i przy optymalnych warunkach rozgrywka jest naprawdę fajna i daje bardzo dużo satysfakcji. Odkrywanie sekretów na mapie, pokonywanie bossów, których znamy z kampanii głównej czy chłonięcie atmosfery wypada super. W dobrej ekipie wszystko jest bardzo dynamiczne i człowiek po prostu bawi się dobrze i czeka z zapartym tchem na to jak odjechany będzie boss danego runu. Momentami bawiłem się prawie tak dobrze jak przy Dark Souls i Elden Ring czy Bloodborne. Eksperymentowanie z różnymi klasami jest bardzo fajnie i każdy z wojowników ma ciekawe mechaniki wpływające na rozgrywkę. Widzę naprawdę sporo zalet w tym wszystkim. Jednak ten tytuł nie podszedł mi tak bardzo jak powinien.

Nie dla mnie

Jeśli mam być szczery, to Elden Ring Nightreign to pierwsza gra From Software od dawien dawna, od której po prosty się odbiłem. Już przy samych zapowiedziach miałem wątpliwości, czy będzie to tytuł dla mnie. Im bliżej premiery, tym bardziej się utwierdzałem w tym, że nie czuję ideo tego tytułu. Po godzinach spędzonych z pełną wersją jestem po prostu pewny, że taka wersja formuły souls jest po prostu nie dla mnie. Tytuł wywala z zabawy te elementy gier, które najbardziej do mnie przemawiają i zastępuje je szybszym tempem, klimatem trochę bardziej arcade i nastawieniem na współpracę. Do tego powtarzalność rozgrywki jakoś mnie specjalnie nie przekonuje.

W trakcie gry zdarzało mi się, że inni gracze wychodzili z Elden Ring Nightreign, przez co trzeba było uporać się z wrogami samemu lub też opuścić rozgrywkę i stracić postępy i czas. Były też problemy z serwerami i łącznością z grą, przez co zostałem kilka razy wywalony do menu głównego. To raczej coś normalnego przy grach online, ale dla mnie były to dodatkowe cegiełki zniechęcające mnie do dalszej gry. Na start nie byłem podekscytowany, a po tych problemach za każdym razem obawiałem się, czy zabawa nie skończy się przez coś, co jest poza moim wpływem.

Spodziewałem się tego wszystkiego, sięgając po ten tytuł, więc nie jestem jakoś specjalnie zawiedziony. Miałem po prostu nadzieję, ze magia From Software pokona wszystko inne i zostanę wciągnięty w Nightreign znacznie bardziej. Tak się nie stało, ale ten tytuł to nadal solidna produkcja. Po prostu warto mieć na uwadze, ze to spin-off idący w innym kierunku, a nie więcej Elden Ring.

Co ja mam powiedzieć?

Nazwanie Nightreign niewypałem lub słabą grą będzie totalnie niesprawiedliwe. To porządny i całkiem pomysłowy tytuł, który może przyciągnąć do siebie sporo graczy. Należy jednak mieć na uwadze, że to produkcja pod konkretny rodzaj graczy. Fani innych gier typu soulslike nie koniecznie muszą mieć tutaj dużo frajdy. Rozgrywka nastawiona na co-op, mocne ograniczenie czasu rozgrywki i powtarzalność sprawiają, że nie każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Ja nie lubię ani co-opa, ani gry online, więc szybko zostałem przez Elden Ring Nightreign zmęczony. Nie śpieszy mi się do powrotu do tej produkcji i osobiście nie mogę jej polecić. To na pewno solidny produkt w rozsądnej cenie. Nie jest to jednak coś dla wszystkich fanów twórczości From Software. Mam nadzieję, że kolejne projekty studia pójdą w innym kierunku. No i już wiem, że raczej mogę sobie odpuścić The Duskbloods.

Plusy
  • Ciekawy pomysł
  • Potrafi dobrze bawić
Minusy
  • Dla fanów co-op
  • Pojawiają się problemy z multiplayerem
7
Ocenił Tomek Piotrowski

Recenzja powstała na podstawie rozgrywki z konsoli PlayStation 5

Recenzje gier OpenCritic