Jeśli jakaś gra ukazuje się zarówno na urządzeniach mobilnych (iOS) oraz na komputerach osobistych to raczej dobrze nie rokuje. Pal licho, gdy chodzi o zwykłą platformówkę, grę logiczną, sportową, czy jakieś inne hidden object. Gorzej, gdy tyczy się to gry akcji, gdzie wszystkie uproszczenia związane z ograniczeniami smartfona/tableta nie uchodzą płazem. Poznajcie Eisenhorn: XENOS, grę którą lepiej ograć na iOS, niż na PC. Przynajmniej się nie zawiedziecie.
Sam pomysł na stworzenie gry jest całkiem niezły. Bierzemy świetną trylogię napisaną przez Dana Abnetta, a konkretniej jej pierwszy tom pt. Xenos. Z tego próbujemy stworzyć trochę narracyjną grę przygodową, trochę grę akcji TPP, ale ważne, że uniwersum Warhammera, więc gracze to kupią. Owszem, kupią, ale po godzinie mogą zrobić refund na Steamie.
Co więc „nie zagrało”? Przede wszystkim zacznijmy od tego, że jest to port z platform mobilnych. To są po prostu uproszczenia. Pierwsze zaczynają się na grafice. Silnik Unity nie jest złym silnikiem, ale gra wygląda gdzieś na poziomie sławnego niegdyś, jako jedna z najgorszych gier na Xboxa 360, Hour of Victory. I nawet jeśli oprawa wizualna nie jest najważniejsza to Eisenhorn: XENOS nie wygląda dobrze nawet jeśli chodzi o szeroko rozumiany artyzm. Słabe są również animacje, czy też przenikanie się obiektów. Jeśli cokolwiek można pochwalić w warstwie oprawy to głos Marka Stronga jako głównego bohatera – Eisenhorna. Aktor ten brzmi fenomenalnie, nie tylko ze względu na resztę fatalnych głosów, ale tak po prostu. Jeśli gdziekolwiek szukać krzty klimatu w XENOS to właśnie w głosie Inkwizytora Eisenhorna oraz w prowadzeniu historii, choć wiadomo, że to zasługa nie tylko twórców gry.
Słabo wypada też walka, która również, a w tym nic dziwnego, jest dosyć prosta. Nie oczekujcie tutaj walki tej z Mad Maxa. Jeden przycisk za machanie bronią białą, drugi za strzelanie + unik. AI wypada tutaj biednie, przeciwnicy są po prostu tylko jako mięso armatnie. Zaskakują tutaj nawet takie pomysły jak żenująca maksymalna liczba kul jakie nasz bohater może mieć w jednym momencie. Na plus można zaliczyć to, że jest trochę broni do odblokowania za zgromadzone kredyty (waluta).
Eisenhorn posiada również wiele niedoróbek i bugów. Dodatkowo różne wstawki QTE np. przy otwieraniu wrót są według mnie niepotrzebne. Projekty lokacji, choć w pewnej części dosyć ciekawe, nie zostały dobrze zrealizowane. Dlatego elementy eksploracji, które w jakiś sposób mogłyby jeszcze tę grę ratować od nudy, też nie zdają egzaminu.
Od Eisenhorn: XENOS raczej trzymajcie się z daleka. Jest ona przede wszystkim dla chcących koniecznie jakiejkolwiek gry z uniwersum Warhammera. Tych jest jednak dużo, może nawet aż za dużo, patrząc na powyższą grę.