Wszyscy dobrze o tym wiedzą, że RTSów nigdy za wiele. Tylko w tym miesiącu wyszło kilka pozycji – chociażby kolejna odsłona serii 8-bit pt. Invaders, Reconquest, nawet DLC do Age of Empires II…czy opisywane dziś Earth Liberation. Będzie to dosyć krótki tekst, ponieważ wersja, którą ogrywałem miała dostępne jedynie 7 misji dla jednego gracza. Twórcy gry, studio PoRovoz, obiecują jednak w ciągu kilku następnych miesięcy kolejne misje, tryb PvP, skirmish i kooperację. Dlatego zawartości samej na razie nie warto oceniać, dodam jeszcze tylko, że gra kosztuje 7 euro.
Fabuła jest bardzo prosta, nie ma większego wpływu na to co dzieje się na ekranie – ot, po prostu trzeba po raz kolejny uchronić ziemię przez atakiem złych obcych. Klasyka. Misje są dosyć krótkie, gdyż autorzy chcieli zrobić szybkiego, dynamicznego RTSa. Już po kilku chwilach czujemy to – jedyny surowiec zdobywany jest automatycznie lub umieszczony w skrzynkach na krańcach mapy, jednostki produkują się w ekspresowym tempie, a budynki, również wznoszone błyskawicznie, mogą zostać postawione tylko w specjalnych miejscach – oznaczonych flagą. Te ostatnie rozwiązanie nie przypadło mi do gustu – choć jest intuicyjne, to jednak chciałoby się mieć większą swobodę – zwłaszcza w rozstawianiu działek.
Samo tempo misji mi w niczym nie przeszkadza – niestety rozgrywka jest do bólu schematyczna. Z kilku powodów – pierwszy to taki, że każda misja wygląda tak samo. Nie chodzi mi o cel misji, bo te są różne – tu trzeba zniszczyć bazę, tam kogoś uwolnić, ale i tak sprowadza się do tego samego. Naprodukuj szybko jednostek, ustaw działka, obroń się, uzbrój się – doskocz do koszar przeciwnika i szybko zniszcz (nawet kosztem straty całego oddziału), poczekaj chwilę i stwórz armię…przeciwnik już nie może jej stworzyć, więc potem masz z górki. Każda potyczka wygląda tak samo. Mapy są malutkie, więc te misje kończy się dosyć szybko, ale nie widać na razie większych urozmaiceń. Czasem powtórzysz jakąś misję 2 razy, bo brakuje systemu zapisu i wczytywania gry.
Reasumując – obawiam się, że cała kampania na dłuższą metę może być męcząca. Earth Liberation na razie nie powala – ot, prosta gra za kilka euro, na którą można skusić fanów Command & Conquer albo StarCrafta. Wierzyć można w tryb skirmish i multiplayera – rozgrywka pomiędzy dwoma graczami powinna być znacznie przyjemniejsza niż utarte schematy w szybkich misjach. Na pewno nie zamierzam skreślać Earth Liberation, na ostateczny werdykt przyjdzie czas po premierze.
Co się podoba?
- szybkie tempo misji
- przyjemna grafika
Co się nie podoba?
- brak możliwości zapisu i wczytania gry
- bardzo schematyczna rozgrywka
- możliwość budowania tylko w ustalonych miejscach