Dead Island: Definitive Collection – recenzja

dead island definitive collection

Polska gra Dying Light odniosła spory sukces na świecie. Wielu graczy zafascynowanych świetnie przygotowaną produkcją niestety nie miała szans poznać wcześniejszych gier o epidemii zombie autorstwa Techlandu. Wrocławski wydawca i deweloper postanowił to zmienić i wydał kolejny raz tytuły z serii Dead Island. Gry powróciły na sklepowe półki w nowej odświeżonej odsłonie pt. Dead Island Definitive Collection.

dead island (1)

Co zawiera remaster?

Trzeba przyznać, że zawartość nowej edycji patrząc przez pryzmat ceny jest bardzo dobra. W skład zestawu wchodzi:

  • Pakiet dwóch odsłon Dead Island.
  • Gry działają na nowym silniku, tekstury są wyższej rozdzielczości, FHD, poprawa oświetlenia.
  • Wszystkie dodatki jakie wyszły m.in. Bloodbath Arena, Ryder White, Survivor Pack, Fashion Victi.
  • Dodatkowa zupełnie nowa gra – Dead Island Retro Revenge, dwuwymiarowa bijatyka.

Zainteresowani powinni być przede wszystkim posiadacze konsoli PlayStation 4 oraz Xbox One, gdyż właśnie na te platformy produkcje z serii Dead Island debiutują po raz pierwszy.

Czy warto powrócić na tropikalne wyspy Banoi?

Fabuła                    

Jak to bywa często w produkcjach o zombie fabuła nie jest zbytnio porywająca. Jesteśmy na wakacjach, na tropikalnych wyspach Banoi. Imprezujemy i cieszymy się wakacjami, aż pewnego dnia budzimy się w zupełnie innej rzeczywistości. Hotel, w którym mieszkamy jest opanowany przez zombie, a my musimy się z niego wydostać w bezpieczny sposób. Na szczęście okazuje się, że jesteśmy odporni na wirusa, przez co setki osób prosi nas o pomoc. Niestety w grze brakuje silnych postaci i mocnej historii, która by wciągała. Ot tak brniemy po prostu do przodu, wykonując bardzo podobne misje do siebie. Przerywniki filmowe są rozmyte, a gra postaci sztuczna. Fabuła nie jest mocnym atutem serii Dead Island i niestety potrafi przynudzić.

dead island (2)

Oprawa graficzna Dead Island

Gra pod względem graficznym została opracowana na tym samym silniku co Dying Light. Dzięki temu porównując oprawę z wcześniejszymi odsłonami widać olbrzymi skok graficzny. Pojawiła się gra świateł, cienie, tekstury wyglądają znacznie lepiej niż w pierwowzorze. Daleko oczywiście do Dying Light, ale jest nieźle jak na odświeżone gry mające już kilka lat. Niestety minusem nowej oprawy są zdarzające się skoki animacji oraz rozmyte przerywniki filmowe. Rwanie grafiki widać zwłaszcza w drugiej części Dead Island i pod koniec pierwszej w dżungli.

Gracze przyzwyczajeni do grafiki z ósmej generacji konsol na pewno jednak będą zadowoleni i oprawa nie zniechęci ich do grania.

Rozgrywka

Niestety w grze zmieniono praktycznie tylko oprawę graficzną. Cała reszta, łącznie z wcześniejszymi błędami nie uległa zmianie. Często zdarza się, że zostaniemy gdzieś zablokowani przez otwarte drzwi czy inną postać. Trzeba wtedy nieźle się nagimnastykować, by wydostać się z tej wirtualnej pułapki. Gry są strasznie oskryptowane, jak to bywało w starszych produkcjach. Bywało, że wracając w tą samą lokalizację po krótkiej chwili wszystkie zombie były w tym samym miejscu i robiły to samo. Przejeżdżając samochodem kilka razy ulicą łatwo było zapamiętać, w którym miejscu będą stać nieumarli, żeby łatwo ich ukatrupić i podkręcić swoje doświadczenie. Brak również interakcji ze środowiskiem. Jak już coś stoi w jednym miejscu to będzie to tam stać, nawet gdy wjedziemy całym impetem samochodem. Jest to jednak remaster i ciężko było oczekiwać, by zmieniała się cała fizyka i interakcja z otoczeniem.

DE_01

W pierwszej odsłonie Dead Island ciężko również z modyfikacjami broni. Niby jest wiele miejsc, gdzie można znaleźć składniki potrzebne do tworzenia (kosze, szafki, półki, walizki, etc.), trafiają się jednak najczęściej te same. Gdy chcemy stworzyć jakąś śmiercionośną zabawkę pozostaje więc kupowanie drogich komponentów u handlarzy lub mozolne kolekcjonowanie.

Samo młócenie zombie jest bardzo przyjemne, choć osoby przyzwyczajone do rozgrywki z Dying Light mogą na początku być lekko rozczarowane.  Nie ma tu pankura, a skoki są bardzo nieporadne. Atakują nas również o wiele mniejsze grupy przeciwników, a same starcia są bardzo chaotyczne. Naparzamy po prostu po głowach zombie wszystkim co wpadnie w ręce. Miło, że broń nie uszkadza się na stałe i zawsze można ją naprawić. Tak więc, gdy zdobędzie się jakąś niezłą zabawkę możemy cieszyć się nią praktycznie ciągle, w kółko ją naprawiając po uszkodzeniu. Broń palna jest skuteczna głównie do ludzi, nieumarłych lepiej traktować bronią białą. Sam sposób walki niestety po jakimś czasie zaczyna nużyć. Robimy praktycznie zawsze to samo, czasem do ataku dodając kopniaka czy specjalny cios.

dead island (3)

Kooperacja

Na szczęście silnym atutem tej produkcji jest kooperacja. Gra ma większe możliwości wspólnej gry w porównaniu do Dying Light. Gdy mamy kogoś do wspólnej rozgrywki, grywalność znacznie wzrasta. Nieźle sprawuje się tryb areny, w którym odpieramy coraz silniejsze masy nieumarłych. Szkoda, że nie udało mi się znaleźć ani jednej osoby do wspólnej gry z losowania, tak więc gdy nie masz znajomych posiadających grę, będzie bardzo ciężko (jeśli w ogóle to się uda) znaleźć partnera do rozgrywki.

Dead Island Retro Revenge

Bardzo pozytywnie zaskoczyła mnie dodatkowa gra dodawana do zestawu – Dead Island Retro Revenge.  Produkcję stworzyło małe studio Empty Clip specjalnie do Dead Island Definitive Collection. Jest to dwuwymiarowa oldschoolowa side-scrollowa bijatyka, w której wcielamy się w Maxa. Stracił on swojego ukochanego kota i próbuje go odzyskać przedzierając się przez stada zombie oraz innych przestępców.

DI-RR_01

W czasie rozgrywki Max biegnie ciągle w prawo, naszym zadaniem jest zmienianie torów poruszania, oraz odpowiednie zadawanie ciosów zbliżającym się zombie. Gra ma wysoki poziom trudności, a od naszej dokładności i combosów zależy końcowa punktacja. Jak na dodatkową zawartość produkcja potrafi przykuć uwagę na kilka godzin, zwłaszcza gdy lubicie masterować swoje wyniki.

Podsumowanie

Zakup odświeżonego zestawu Dead Island to dobra inwestycja jeśli nie graliście we wcześniejsze odsłony. W niezłej cenie otrzymuje się trzy gry, które zapewnią około 50 godzin rozgrywki. Mimo wielu kiepskich rozwiązań i błędów, i tak miło spędzicie czas przy odświeżonych produkcjach, zwłaszcza gdy będziecie mieli drugą osobę do wspólnej rozgrywki.

Plusy
  • 3 gry w niezłej cenie
  • Długie godziny zabawy
  • Niezła do kooperacji
Minusy
  • Spadki animacji
  • Odradzanie się przeciwników w tych samych miejscach
  • Liczne drobne błędy i zawieszanie
7
Ocenił Damian Stefański
Xbox One

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Xbox One

Recenzje gier OpenCritic