O „Cudownym chłopcu” zrobiło się głośno za sprawą świetnych wpływów z amerykańskich kin z premierowego weekendu. Lionsgate odważnie wprowadziło najnowszą produkcję reżysera „Charliego” w tym samym czasie, co „Ligę Sprawiedliwości”. Jak się okazało, wielu widzów wolało wybrać się na film familijny, niż kolejną superbohaterską produkcję. Nie inaczej było tydzień później, kiedy to „Liga Sprawiedliwości” straciła ponad 50% wpływów, zaś film Stephen’a Chbosky’ego niecałe 20%, a w zarabianiu kolejnych milionów filmowi nie przeszkodziło nawet Pixarowe „Coco”. Film zdołał zarobić w USA świetne 129 mln, stając się tym samym 24 najbardziej dochodową premierą w 2017 roku, wyprzedzając takie potencjalne hity jak „Ciemniejszą stronę Greya”, „Blade Runnera 2049”i drugą część „Kingsman”. „Cudowny chłopiec” stał się finansowym przebojem, który zaskoczył chyba wszystkich, ale czy to aż tak dobra produkcja na jaką wskazują wyniki box office’ów?
Auggie Pullman (Jacob Tremblay) nie jest zwykłym dzieckiem. Chłopiec urodził się ze zdeformowaną twarzą, a blisko trzydzieści operacji nie zdołały zmienić jego wyglądu na tyle, żeby nie wyróżniał się spośród innych. Dlatego Auggie przed każdym wyjściem z domu zakłada hełm kosmonauty, aby nie zwracać na siebie uwagi i nie narażać się na społeczne napiętnowanie. Jednak jego mama Isabel (Julia Roberts) i ojciec Nate (Owen Wilson) pragną posłać swojego syna do szkoły. Chłopiec dzięki domowej edukacji przerasta inteligencją i wiedzą swoich rówieśników, ale dla rodziców społeczna integracja jest równie ważna co nauka. Auggie będzie musiał zmierzyć się z zupełnie nowym, obcym zagrożeniem, ale będzie miał wsparcie nie tylko ze strony swoich rodziców, ale również nastoletniej siostry Vii (Izabela Vidovic), która przeżywa własne młodzieńcze rozterki.
„Cudowny chłopiec” mierzy się więc z kilkoma problemami, bo jak szybko się okazuje, scenariusz oparty na powieści R.J. Palacio, obfituje w wiele punktów widzenia dotyczących tej samej sprawy. Punktem wyjścia jest pierwszy dzień szkoły Auggiego, który jak łatwo przewidzieć, jest ogromnym rozczarowaniem dla chłopca. Znalezienie kolegów nie jest łatwą czynnością, a co dopiero dla osoby, która ma jakiekolwiek widoczne defekty. Dzieci nie potrafią kłamać ani też ukrywać, tego co naprawdę uważają, a dla niektórych każdy pretekst jest dobry do wyśmiania swojego rówieśnika. Chłopiec o niezwykłym wyglądzie jest więc idealnym celem, do licznych szyderstw, jak i zwykłego chamstwa, które musi znosić od swoich kolegów ze szkoły. Łatwo się więc z Auggiem utożsamić, bo kto z nas choć raz nie usłyszał choć jednej przykrej uwagi w szkole czy na podwórku.
Ale punkt widzenia Auggiego zostaje w pewnych momentach porzucony, aby przedstawić nam, jak sytuację widzą oraz rozumieją Vii, jej przyjaciółka Miranda (Danielle Rose Russell) oraz Jacka Willa (Noah Jupe), pierwszy szkolny kolega chłopca. To właśnie za sprawą Jacka „Cudowny chłopiec” udowadnia, że jedną głupotą można wszystko przekreślić i nie warto w życiu kierować się wyłącznie podlizywaniem innym, zaś dramatyczna historia Mirandy uczy, że sprawy mogą wyglądać zupełnie inaczej niż sądzimy, a konflikty powstaję z nieporozumień. Najwięcej czasu poświęcono na poboczny wątek Vii. Nastolatka ma typowe dla swojego wieku problemy, jak zdradę przyjaciółki, buzujące hormony, a wszystko to w cieniu swojego brata, którego szczerze kocha, ale ma żal do rodziców, że nie byli obecni w jej życiu, szczególnie w momentach, gdy tego najbardziej potrzebowała. To problem, o którym zazwyczaj się nie mówi, bo takie osoby mogą zostać uznane za pozbawione empatii, ale one również zasługują na uwagę i zainteresowanie. Cenna lekcja szczególnie dla rodziców, którzy poświęcają swoje życia tylko dla jednego z dzieci, drugie zaś zupełnie pomijając.
Przebieg wydarzeń w filmie Stephena Chbosky’ego niczym nie zaskakuje, brak tu nagłych zwrotów akcji, jest za to sporo melancholii, moralizatorstwa, większych lub mniejszych subtelności oraz sporo błyskotliwych pomysłów na urozmaicenie historii. „Cudowny chłopiec” to wzorowe feel good movie, ze wszystkimi plusami i minusami takiej konwencji. Oczywiście, jest prosto, ciepło i radośnie, jak przystało na kino familijne, ale jest też miejscami aż za dużo momentów, gdzie dosłownie można zalać się łzami, szczególnie gdy twórcy dokładają kolejne dramaty, przeplatane wzruszającym rozwiązaniem starych. Brakuje jakiejkolwiek przerwy, którą miejscami zapewnia nieco za bardzo pomijana postać Nate’a, będący rodzinnym klaunem, a przy okazji jednym z najbardziej spoko ojców w historii kina. Przyczepić można się też do zakończenia, a raczej do rozwiązania wszystkich problemów, które następują zbyt szybko, przez co na ostatnie kilkanaście minut filmu niewiele zostaje, za to film zaczyna nieco razić łopatologią. Docenić za to można humor, bardzo delikatny i taktowny (klub imion letnich rządzi!), oraz wiele nawiązań do popkultury, szczególnie do Gwiezdnych wojen, których Auggie jest wielkim fanem. Dlatego nie powinniście być zaskoczeni, gdy w paru scenach gościnnie pojawi się Darth Sidious czy Chewbacca.
Ogromną siłą filmu są główne role. Jacob Tremblay jeżeli tylko będzie pomijał angaże w kinie grozy, to wyrośnie na wielką gwiazdę kina, która może zdobyć swoja pierwszą nominację do Oscara jeszcze przed osiemnastką. Chłopak już w „Pokoju” udowodnił, że obecnie jest najlepszym dziecięcym aktorem w Hollywood, a rola w „Cudownym chłopcu” tylko to potwierdza. Jacob Tremblay nie daje się zaszyć pod toną charakteryzacji, potrafiąc świetnie oddać uczucia targające swoją postacią. Równie dobra jest Julia Roberts, dla której jest to najlepsza rola od oscarowego „Sierpnia w hrabstwie Osage”. Oboje tworzą perfekcyjny filmowy duet, który spaja Owen Wilson. Aktor dostał niewiele czasu ekranowego, ale w stu procentach go wykorzystuje. Na uwagę zasługuje też Izabela Vidovic, która zdołała włożyć wiele serca i uczucia w swoją postać, jak również Noah Jupe, który po słabym „Suburbiconie” udowadnia, że posiada talent aktorski.
„Cudowny chłopak” to idealny film dla całej rodziny, na którym nie tylko można odnaleźć pocieszenie, ale też porządnie wypłakać bez nachalnego szantażu emocjonalnego. Film Stephena Chbosky’ego to bajka, mająca pokazać nam świat, w którym chcielibyśmy żyć. Dlatego nie brak tu naiwności, umowności i przesłodzenia, ale to przede wszystkim historia mająca na celu nauczyć nie tylko dzieci czy młodzież, ale również dorosłych, bo na edukację tolerancji i poszukiwania swojego, jak i szczęścia innych, nigdy nie jest za późno. Film „Cudowny chłopak” powinien być obowiązkową lekturą filmową w każdej szkole.