Child of Light – recenzja (Switch)

Child Of Light Logo
Child Of Light Logo

Child of Light to jeden z tych tytułów, który prędzej czy później musiał pojawić się na Switchu. Konsola Nintendo wydaje się być wręcz stworzona do takich artystycznych perełek, a twórcy mają wprawę w portowaniu swojego hitu. Switch jest ósmą platformą, na której możemy zagrywać się w grę od Ubisoftu. Ciężko więc uwierzyć, że ktoś był w stanie ominąć ten tytuł. Jeśli jednak jakimś cudem do tego doszło, to macie świetną okazję na nadrobienie tej zaległości.

Child Of Light Switch Screen1

Dawno, dawno temu

Po kilku godzinach spędzonych z tą produkcją wiem jedno – wzorem akcji „cała Polska czyta dzieciom” należałoby stworzyć akcję braterską pod hasłem „cała Polska gra z dziećmi”. Child of Light to nic innego jak bardzo dobrze opowiedziana bajka, która pobudzi nasze zmysły. Bohaterką opowieści jest długowłosa księżniczka o rumianych policzkach, która na skutek śpiączki przenosi się do magicznej krainy zwanej Lemurią. Już po chwili okazuje się, że na drobnych dziewczęcych ramionach spoczywa cały los tej krainy, bowiem będzie musiała odzyskać skradzione przez Królową Nocy słońce, księżyc i gwiazdy. Zanim się to stanie, spotka się z wieloma innymi przeciwnościami, najczęściej rozwiązywanymi przy pomocy znacznych rozmiarów miecza.

Nie zabraknie jednak prostych łamigłówek, czarów i magii. Na swojej drodze Aurora spotka również wiele przyjaznych istot, które chętnie pomogą jej w szlachetnej walce przeciwko złu. Stałym towarzyszem przygód będzie czuły na punkcie swojego imienia świetlik, Ignatious. I choć opowieść ma już swój początek i koniec, to naprawdę warto poświęcić kilka godzin na jej dokładne poznanie.

Child Of Light Switch Screen3

Nie samą opowieścią człowiek żyje

Oprócz ciekawej historii, gra dostarczy nam również wiele zabawy za sprawą platformowego stylu i wciągającego systemu walki turowej. Przeciwnicy tego systemu spytają jak to możliwe, okazuje się, że nie jest to wcale takie skomplikowane. Walki są charakterystyczne dla systemu jRPG, wzbogacone o możliwość uprzykrzania przeciwnikom życia podczas przeprowadzania kolejnych ataków. Odpowiada za to pasek u dołu ekranu, który określa czas na wykonanie ataku, a następnie czas trwania samej akcji. Do tego niezależnie od poczynań Aurory i jednego ze spotkanych podczas gry bohaterów niezależnych, ciągle kontrolujemy Ignatiousa, który odpowiada za spowalnianie przeciwników, a także leczenie sojuszników. Krótko mówiąc, trzeba kombinować tak, by pozbawić przeciwnika możliwości ataku – kto pierwszy, ten lepszy.

Child Of Light Switch Screen4

Przecież w snach wszystko jest możliwe

Jako, że Aurora dość szybko zyskuje umiejętność latania, to czysto platformowy urok idzie w diabły. Możemy latać beztrosko po całej krainie, a jest na tyle duża, że jej eksploracja absorbuje. Skarby na jakie możemy się natknąć to różnorakie mikstury, wiadomości i surowce do craftingu. W Child of Light zbierać będziemy różnej jakości Oculi (kolorowe kamyki). Na skutek ich łączenia otrzymywać będziemy doskonalsze, które posłużą nam do ulepszania naszego skromnego ekwipunku.

Warto nadmienić, że każdy z bohaterów obdarzony został drzewkiem rozwoju z charakterystycznymi dla niego umiejętnościami, które odblokowuje się rzecz jasna jak w rpg-ach przystało wraz z kolejnymi zdobytymi poziomami. I żeby nie zemdliło nas od tej słodyczy i komplementów, to pozwolę sobie zaznaczyć, że regularny gracz śmiało powinien zacząć od poziomu hard, bo na normalu może zostać pozbawiony części przyjemności. Niestety walki nie będą zbyt skomplikowane, a co za tym idzie, niespecjalnie będzie nam zależało na ulepszaniu, zbieraniu potionów i skupianiu się na taktyce.

Child Of Light Switch Screen5

Baśniowe ilustracje

Nie wierzę, że jakakolwiek osoba mogłaby przejść obok screenów z Child of Light obojętnie. Tych pięknych, ręcznie malowanych grafik, obrazów, teł (tło, teł? dobrze, że nie kazali mi tego odmieniać przez przypadki w szkole), urokliwych i pełnych emocji animacji nie da się nie docenić. Kolejne lokacje to kolejne zachwyty. Każdy drobiazg sprawia wrażenie przemyślanego i dopracowanego do perfekcji. To jedna z tych produkcji, która może nosić miano dzieła sztuki.

Oprawa audio trzyma cały klimat w ryzach, idealnie wpasowując się w drugi plan produkcji. Spokojniejsza podczas eksploracji, bardziej dynamiczna w trakcie walki. Odgłosy takie jak chociażby przecinający powietrze miecz podkreślają siłę i moc uderzenia. Do tego prawie wszystkie dialogi są w formie wiersza, co znacznie uprzyjemnia rozgrywkę i niweluje brak czegoś w stylu opcji dialogowych.

Child Of Light Switch Screen2

Ze Switchem w dłoniach

Podtrzymuję to, o czym pisałem we wstępie. Child of Light sprawia wrażenie produkcji stworzonej na Nintendo Switch. Sterowanie jest intuicyjne i wygodne. Muszę przyznać, że w  handheldowym wydaniu grało mi się znacznie przyjemniej niż przy użyciu myszy i klawiatury. Gra chodzi płynnie, a do strony technicznej nie można mieć żadnych zastrzeżeń. Przy użyciu Joy-Conów  możemy bawić się w trybie kooperacji. W tym wypadku jeden z graczy przejmuje kontrolę nad wspomnianym świetlikiem. W praktyce sprawdza się to średnio, gdyż podział obowiązków pomiędzy Aurorą i Ignatiousem nie jest do końca wyrównany. Przez taki obrót sprawy jeden z graczy może czuć się mniej zaangażowany.

Child Of Light Switch Screen6

Child of Light – podsumowanie

Może się wydawać, że Child of Light nie jest produkcją dla wszystkich, ale każdy kto choć chwilę spędzi w Lemurii, nie będzie potrafił postawić jej w jednoznacznie złym świetle. Uważam, że bajka, którą otrzymaliśmy od Ubisoftu doskonale nadaje się dla młodych graczy. Historia tam zawarta może wiele nauczyć, a i morał się znajdzie. Według mnie jest to produkcja przemyślana w każdym szczególe, zrobiona z pasją i zaangażowaniem.

Plusy
  • Ciekawa fabuła
  • Oprawa graficzna
  • Oprawa dźwiękowa
  • Polecam młodszym graczom
  • Wciąga
  • Świetnie sprawdza się na Switchu
Minusy
  • Może okazać się za łatwa
  • System walki mógłby być bardziej wymagający
8
Ocenił Jakub Smolak
Nintendo Switch

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Nintendo Switch

Recenzje gier OpenCritic