Bury Me, My Love – recenzja

Bury Me, My Love
Bury Me, My Love

Trudno pozostawać obojętnym wobec uchodźców. Odnoszę wrażenie, że ludzie na samą myśl o nich pragną albo czym prędzej pośpieszyć im z pomocą, albo pluć w ich stronę jadem. To temat niezwykle w naszym społeczeństwie kontrowersyjny oraz nadal bardzo aktualny, toteż Bury Me, My Love z miejsca mnie zaintrygowało, gdyż to właśnie uchodźcy są motywem przewodnim tej stworzonej przez francuskie The Pixel Hunt i wydanej oryginalnie przeszło rok temu na smartfony, powieści wizualnej.

Określenie to w przypadku „Bury Me, My Love” jest dość górnolotne. Technicznie rzecz biorąc, znajdziecie tutaj to, czego można się po powieściach wizualnych spodziewać, tj. rozgrywkę opartą na czytaniu dialogów ze sporadycznymi wyborami oraz zmieniające się obrazki służące jako tło. W praktyce jednak skłaniałbym się raczej ku określeniu „symulator komunikatora”, bo to właśnie w fikcyjnej aplikacji mocno wzorowanej na facebookowym Messengerze spędzamy niecałe trzy godziny potrzebne na poznanie przygotowanej dla nas opowieści o pewnym syryjskim małżeństwie, którego piękniejsza połowa, Nour, wyrusza z rodzinnego Homs do Europy w poszukiwaniu lepszego życia.

Jej podróż obserwujemy wyłącznie z perspektywy męża, Majda, który pozostaje ze swoją druga połówką w ciągłym kontakcie właśnie dzięki internetowemu komunikatorowi. Jest to zatem bardzo osobista historia, w której pierwsze skrzypce gra relacja między Majdem a Nour, a nie, jak można by pomyśleć, wątek uchodźstwa. Gracz musi wczuć się w rolę zatroskanego losem ukochanej męża i traktować Nour jak żywą osobę, a nie fikcyjną postać. Rozwój wydarzeń nie zależy od tego czy w danym momencie kazaliśmy jej pójść w lewo lub w prawo, a od naszego zachowania wobec niej. Jeżeli będziemy za każdym razem kwestionować jej pomysły i zmuszać do postępowania wbrew woli, to w końcu dziewczyna się zbuntuje i powie, żebyśmy ją pocałowali w pompkę, a następnie wyłączy telefon.

Bury Me My Love 1

Według zapewnień twórców przygodę zakończyć można na dziewiętnaście różnych sposobów i wierzę im na słowo. Finał mojego związku z Nour wziął mnie z zaskoczenia tak bardzo, że przez dobre piętnaście minut miałem wrażenie, że ktoś próbuje mi wyciąć psikusa, bo przecież to nie może się tak skończyć. Najlepsze jest, że nie mam pewności, co mógłbym zrobić inaczej, aby otrzymać lepsze zakończenie. Wiem tylko, że powinienem był lepiej traktować Nour, ale nie jestem w stanie wskazać dokładnego momentu, w którym lepiej było pozwolić jej zrobić po swojemu. Lifeline, na którym twórcy Bury Me, My Love bardzo mocno się wzorowali, po zakończeniu pozwalał graczowi na powrót do kluczowych momentów fabuły, dając mu możliwość sprawdzenia, co by było gdyby. Tutaj tego nie ma. Jeżeli chcesz, możesz zacząć przygodę od początku i mieć nadzieję, że tym razem nie zawalisz. Niemniej podczas gry da się dostrzec kilka alternatywnych ścieżek, którymi podążyć mogłaby Nour przy kolejnym przejściu.

Bury Me My Love 4

Problem w tym, że gra niezbyt do tego zachęca. Jakkolwiek dobrze nie brzmiałoby to wszystko na papierze, w praktyce okazuje się, że większość opcji dialogowych, które dostajemy jest zupełnie bezsensowna. Skoro dokonuję już wyboru, to chciałbym, aby miał on jakieś znaczenie dla fabuły – zapoznawał mnie ze światem lub pogłębiał charakter postaci, w którą się wcielam. Przepraszam bardzo, ale wybór pomiędzy smutną, uśmiechniętą lub zezłoszczoną emotką nie dokonuje żadnej z tych rzeczy. Z resztą sama Nour nie jest zbyt wyrazistą postacią i wątpię, aby zagościła na dłużej w czyjejkolwiek pamięci. Zbyt często odnosiłem wrażenie, że jej wypowiedzi to suche opisywanie sytuacji, z którymi się mierzy. Zabrakło mi jakichś głębszych przemyśleń czy ciekawszych dyskusji. Czasem rzeczywiście potrafi zboczyć na jakiś interesujący temat, np. zacząć wspominać wydarzenia z przeszłości lub cieszyć się jak dziecko z wydojenia kozy, ale jest tego nieco za mało.

Nie ma też sensu ukrywać, że jest to gra przeznaczona przede wszystkim na urządzenia przenośne i to właśnie z myślą o nich była projektowana. Wersja na PC pozbawiona jest najważniejszego bajeru – akcji w czasie rzeczywistym. Normalnie, kiedy Nour mówi, że zamierza właśnie przedrzeć się przez zagradzające jej drogę krzaki i nie będzie jej, powiedzmy, pół godziny, to faktycznie gracz będzie musiał te pół godziny odczekać, aż dziewczyna przez krzaki przejdzie i mu odpisze. O jej powrocie poinformuje go powiadomienie Push, co tylko pogłębia imersję, pozwalając mu poczuć się, jakby faktycznie rozmawiał z kimś na czacie. Na komputerze nie uświadczycie tego w żaden sposób, gdyż upływ czasu symulowany jest poprzez przyciemnienie ekranu i przyśpieszony zegar. Brak wymuszonych przerw sprawia, że trudno jest podzielić „Bury Me, My Love” na sensowne sesje. Siadanie do komputera, aby zagrać trzy minuty to dość kiepskie rozwiązanie, a z kolei w większych dawkach gra niestety nuży, co zdecydowanie wpływa na zainteresowanie gracza opowieścią.

Bury Me My Love 3

Recenzja Bury Me, My Love – podsumowanie

Wersja na komputery to w mojej opinii najgorsza możliwa opcja na zapoznanie się z historią Nour i Majda. Bury Me, My Love to całkiem ciekawe doświadczenie i szkoda je sobie psuć wybierając gorszy w niemalże każdym aspekcie port gry, w którą powinno grać się na telefonie lub przynajmniej na przenośnym Switchu, choć i ta alternatywa nie wydaje mi się do końca odpowiednia. Na dobrą sprawę gracz nie zyskuje nic, a tylko traci najważniejszy z elementów tego tytułu. Zatem sugerowałbym po sięgnięcie po Bury Me, My Love na telefon. W ten sposób będziecie w stanie w pełni doświadczyć i docenić przygotowaną przez The Pixel Hunt opowieść. Jednak nawet jeżeli postąpicie wbrew moim sugestiom, powinniście być zadowoleni, o ile lubicie poznawać ciekawe historie i będziecie w stanie odpowiednio podzielić czas gry.

Plusy
  • Niecodzienna tematyka
  • Wysokie replayability
  • Przyjemna dla oka kreska
  • Niejednoznaczne dla przebiegu gry wybory
Minusy
  • Wersja PC okrojona względem wersji na telefony
  • Nour mogłaby być lepiej napisaną postacią
  • Nierzadko emotki zastępujące opcje dialogowe
7
Ocenił Konrad Noga
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic