Beta Test Tom Clancy’s Rainbow Six: Siege (PS4)

Rainbow Six Siege

Patrzę na swoich towarzyszy. Ich przesłonione twarze mówią jednoznacznie – gotowi. 3… 2… 1… Wchodzimy! Ładunek rozsadził barykadę, dobiegłem do pierwszej przeszkody, jaką zobaczyłem. Za mną grad pocisków. Rozglądam się. Koledzy przy wejściu leżą we krwi, bez znaku życia. W pomieszczeniu już nikogo nie ma.  Na ścianach pełno śladów walki. Słyszę tylko oddech mojego wroga, który spaceruje za ścianą… 

I tym oto barwnym wstępem chciałem zacząć naszą relację chyba z najgłośniejszej bety ostatnich tygodni. Tom Clancy’s Rainbow Six: Siege jest wyjątkową strzelanką, w jaką było mi dane zagrać o tematyce walk służb specjalnych z terrorystami. Co prawda motyw ten pojawił się już lata temu, ale dzisiaj powraca on w innej formie. Twórcy chcieli stworzyć taktycznego shootera, gdzie liczy się przede wszystkim współpraca. Czy się udało? Zapraszam do lektury.

Wersja testowa wprowadza nas do świata gry wieloosobowej w dwóch trybach: zwykłej walki między graczami o punkty priorytetowe oraz „polowania na terrorystów”. Oprócz samej rozgrywki udostępniono nam także poradnik, w którym tłumaczono zasady działania poszczególnych sprzętów i mechanizmów, jakimi rządzi się rozgrywka. Można by było powiedzieć, że to opcja dla niedoświadczonych graczy, ale biorąc pod uwagę, że dostajemy za obejrzenie każdego materiału trochę pieniędzy, taka możliwość jest raczej zachęcająca. Poza tym w menu udostępniono jeszcze opcje personalizacji postaci, ale o tym jak to wygląda napiszę trochę niżej. Przechodząc do samej rozgrywki…

Rainbow Six

Zasady w podstawowym multiplayerze są dosyć proste. Na początku musimy wybrać klasę jednostki. Do dyspozycji mieliśmy między innymi rosyjskie czy francuskie siły specjalne po kilka osób z każdej z tych formacji. Gdy już się zdecydowaliśmy na konkretny ekwipunek i wybraliśmy miejsce na rozstawienie w ofensywie (do obrony zaraz przejdziemy), nie zaczynamy szturmu od razu z bronią w ręku, ale od odnalezienia celu. Obrońcy mogą wybrać trzy różne lokalizacje, dlatego gra daje nam szanse zakraść się mobilnymi kamerami do obiektu i sprawdzić wszystkie zakamarki i pozycje wrogiego oddziału. Mamy niezbyt wiele czasu, jeśli więc nie znajdziemy bomb będziemy musieli je znaleźć metodą prób i błędów. Ostrzegam jednak, że wrogowie nie będą udawali, że nic się nie dzieje i jak zobaczą kamery zaczną do nich strzelać niekoniecznie zważając na ilość magazynków potrzebnych do unieszkodliwienia naszego „elektronicznego oka”. Po tej całej akcji ruszamy od swojej bazy by rozprawić się z oportunistami. Mecze odbywają się  w modelu 5 vs 5 także niezbędna jest tutaj współpraca i wzajemne osłanianie się. Praca na własną rękę zazwyczaj jest mało opłacalna. Co robią jednak obrońcy w czasie przygotowań do walki? Zakładają barykady na wejścia w postaci desek przybitych do framug, wzmacniają słabe ściany przed podłożeniem ładunku wybuchowego lub rozkładają drut kolczasty nierzadko podłączany do prądu. Co prawda wspomniane blokady przejścia można kilkoma ciosami kolby karabinu lub ładunkiem wybuchowym zniszczyć, ale zdecydowanie spowalnia wroga, a on sam chcąc, nie chcąc musi o sobie dać znać. Drut kolczasty niby jest dość łatwy do pokonania bez utraty zdrowia, ale może być równie dobrze śmiertelną pułapką jeśli się rozkojarzymy w czasie przechodzenia przez niego.

Drugi tryb terrorist hunt jest jednym z największych zaskoczeń jeśli chodzi o wykonanie. Jest on bowiem połączony ze sztuczną inteligencją. Dobieramy drużynę 5 osób i od razu wkraczamy do akcji czyszczenia terenu. Wiem, co już sobie myślicie – granie z komputerowymi przeciwnikami to nuda – oni są zawsze niedopracowani. Tym razem to nie prawda!  AI jest genialne. Nie jest to koloryzowanie – nie przypominam sobie lepiej stworzonych przeciwników, którzy naprawdę mają łeb na karku, myślą jak ludzie, a nawet zachowują się jak ludzie! Widać to szczególnie na powtórkach z ich kamer akcji. Przez pierwszy dzień testów byłem naprawdę wryty w kanapę podziwiając tę robotę. Niejeden zespół zwyczajnie nie podołał zadaniu likwidacji wroga – oni wchodzą przez okna, drzwi, forsują barykady chowają się za osłonami. Jakie było moje zaskoczenie, jak jeden z nich błyskawicznie niszcząc zabite deskami drzwi wszedł na flankę wystrzeliwując do nas salwę z karabinu. Klas tych terrorystów jest kilka z czego najbardziej irytujący okazał się samobójca z bombą. Potrafi on zajść nas od tyłu i nie zważając na nic, wbiec w nas detonując ładunek. Czasami takim sposobem z połową naszych towarzyszy broni można było się już pożegnać .

Personalizacja naszych postaci wygląda następująco. Za darmo możemy korzystać z „Rekruta”, który właściwie swoim wyglądem i umiejętnościami niczym szczególnie się nie wyróżnia. Jak uzbieramy trochę grosza, możemy kupić już konkretną osobę (defensywną lub wręcz przeciwnie) pochodzącą z wielu różnych służb specjalnych na świecie. Tą możemy już w pełni modyfikować pod względem wyposażenia, jednak musimy mieć świadomość, że nikt nie będzie miał dostęp do pełni sprzętu jaki jest w ogóle w grze. Dzięki temu zabiegowi wszyscy są potrzebni i najlepiej działają razem.

Oprócz standardowych operacji wysadzania, forsowania przeskakiwania przeszkód, znalazło się także miejsce na wspinaczkę po budynkach. Dobrze, że ktoś o tym pomyślał, bo to jeden z najchętniej wykorzystywany przeze mnie element. Wtedy można nawet najlepsze ustawienie przeciwników rozsypać w drobny mak. Fajnie, że istnieje opcja ratowania kolegów tyle, że… ja nigdy nie wiem co nasza postać właściwie robi. Bo tak podchodzimy do nieszczęśnika z krwotokiem namachamy nad nim rękami, coś go pocieszymy i on się podnosi zdatny do walki. Nie lepiej by było zrobić animacje bandażowania różnych miejsc? Trwałoby to zdecydowanie dłużej, ale sama rozgrywka nabrała by więcej realizmu. Problemem są dla mnie trochę jakby w zwolnionym tempie ruchy postaci i dziwny brak płynności. Dziwny dlatego, że występuje on tylko w trybie „polowania na terrorystów”. W multiplayerze obraz z pierwszej osoby jest idealnie płynny, kiedy poruszamy kamerą. Element może jakoś tragicznie nie razi, ale jest do poprawki. Zastrzeżenia mam też do powtórek z kamer innych osób, bo potrafią one np. dać obraz sufitu zamiast wyświetlać nam to co jest przed lufą karabinu. Zastanawiam się jeszcze, czy czasami nie za dużo trzeba wpakować pocisków w naszych przeciwników… Choć wiadomo to jest kwestia sporna, bo wszystko zależy, w które miejsca trafiamy.

Rainbow Six

Mimo iż gra ma u mnie już dużego plusa to jednak myślę nad tematem trybów i ilości plansz. Po tygodniu powiem szczerze zaczęły mnie nużyć w kółko przewijające się mapy i dwa tryby, chociaż dobrze zbudowane. W moim przekonaniu potrzeba będzie dosyć dużo lokacji by utrzymać użytkowników – by mieć świadomość, że mamy coś do odkrycia. Może warto by było je też nieco zwiększyć i dostosować do nich inne misje, niż te dostępne w becie.

Żeby nie przesłodzić muszę o tym wspomnieć – wyjątkowo nie podobała mi się organizacja wersji testowej. Najpierw przez 2 dni nie mogłem otrzymać kodu, pomimo zagwarantowanego dostępu. Kiedy wreszcie pościągałem odpowiednie pliki, po ubiegłej sobocie wejście i wspólna gra przeciw innym graczom jest prawie niemożliwa. Albo trzeba mieć niebiańską cierpliwość, albo szczęście. Do tego ciągłe błędy i odsyłanie do menu głównego. Mogę wszystko zrozumieć, ale nawet w becie takich sytuacji powinno być mało.

Rainbow Six

Podsumowując – czekam z niecierpliwością na ten tytuł! Jeśli będzie mi dane w niego zagrać, będę jednak surowy, ponieważ już wiemy, że trybu dla pojedynczego  gracza nie będzie. Spodziewam się zatem, że gra w sieci będzie bardzo dobrze dopracowana przez twórców. Ubisoft – liczę na Was!

Co się podoba:

  • grafika
  • dopracowanie
  • gadżety
  • sztuczna inteligencja
  • pomysł na grę
  • priorytetem jest współpraca

Co się nie podoba:

  • sporadyczne błędy psują czasami efekt
  • brak zachowania płynności kamery w jednym z trybów
  • powtórki z kamer akcji
  • spłycone animacje ratowanie towarzyszy