Steam zalewany jest przez mnóstwo najróżniejszych tytułów indie. Nie da się ukryć tego, że w dużej mierze są to produkcje słabe tworzone przez małych, niedoświadczonych deweloperów, bądź też wydawców masowo klepiących bardzo przeciętne produkcje sprzedawane za kilkanaście centów na wyprzedażach. Ciężko jest więc trafić na coś dobrego z niższej półki cenowej. Równocześnie ciężko jest także producentom wybić się ze swoim tytułem. Często zdarza się, że niskobudżetowe tytuły pomimo wysokiej jakości po prostu nie zdobywają popularności. Czy tak jest w przypadku tytułu od studia Fazan?
Beastiarium, bo o tej grze mowa, to horror, który nie straszy. Gra logiczna, w której jest mało zagadek i nie są one zbyt trudne do przejścia. A także symulator chodzenia, który na dobrą sprawę nie posiada ciekawej fabuły. Interesujący jest za to setting tytułu, co wiąże się z jego ogólną atmosferą. Akcja tej gry rozgrywa się w Petersburgu. Konkretniej w alternatywnej wizji XX wieku, której świat od stu lat zmaga się obecnością potworów.
Jednak co z tego? Ano nic, bo twórcy jakoś mocno nie rozwinęli tego motywu. Chociaż potencjał ku temu jak najbardziej był. Jest tu pewien problem. Gra trwa mniej niż półtorej godziny! I jest to bardzo liniowy tytuł, więc nie doświadczycie tu nawet żadnego stopnia replayability. Prawdopodobnie po przejściu zwyczajnie o Beastiarium zapomnicie. W półtorej godziny nie da się na dobrą sprawę nawet przywiązać do tytułu. W czas ten nie da się również wykreować dobrej historii. W niektórych grach takie półtorej godziny to czas potrzebny na ukończenie wprowadzenia, czy też prologu, a w przypadku Beastiarium – całej gry.
I naprawdę chciałoby się, by twórcy dopracowali swój pomysł. Bardziej posiedzieli nad fabułą, wprawili w życie i równocześnie rozwinęli stworzony przez nich świat. W mojej opinii tytuł ten jak najbardziej mógł być czymś więcej niż tylko gierką na półtorej godziny. Co stanęło na przeszkodzie? Nie wiem i pewnie nigdy się tego nie dowiem. Nie zapominajmy również, że jest to pierwsza gra tego developera. Być może miała to być tylko próba własnych umiejętności? Jednak zostało to wypuszczone, kosztuje piętnaście euro i stosunek ceny do długości jest bardzo, ale to bardzo słaby.
W kwestii mechaniki nic odkrywczego napisać się nie da, bo jest to najzwyklejszy w świecie symulator chodzenia. Co mówi nam do razu na czym polegać będzie większość naszego czasu spędzonego przy tym tytule. Beastiarium jednak oprócz samej eksploracji, umożliwia nam również rozwiązywanie zagadek, a także rozmowy z postaciami. I tu się zatrzymajmy, bo wiąże się z tym pewna ciekawostka. W grze nie spotykamy żadnej postaci twarzą w twarz, a wszystkie rozmowy toczone są zza drzwi. Wpisuje się to oczywiście w fabułę, jednak twórcy zastosowali ewidentny i tani trik, mający na celu oszczędzenie czasu na tworzenie modeli postaci.
Gra jest jak najbardziej ładna, jednak zważywszy na fakt, iż napędzana jest silnikiem Unreal Engine 4, to strasznie czuć niewykorzystany potencjał grafiki. Oprawa muzyczna nie zachwyca, ale jest ok. Co już samo w sobie jest zaletą, jednak raczej nie wyobrażam sobie osoby, która by jej słuchała w wolnych chwilach. Dają za to radę głosy postaci, w tym enigmatyczny narrator pod postacią potwora. Jednak znowu pojawia się problem, gdyż twórcy nie rozwinęli tego motywu.
Zdarzają się również crashe. W ciągu czasu potrzebnego na przejście produkcji miałem takie dwa. Oprócz tego nie natrafiłem na żaden błąd, chociaż słyszałem, że takowe mogą się jak najbardziej pojawić. Najwyraźniej mam szczęście, ponieważ oprócz wcześniej wymienionych crashy i w pewnym momencie nieco głupiego zachowania jednego potwora, z Beastiarium nie miałem żadnych problemów.
Beastiarium nie prezentuje sobą nic odkrywczego i jest przykładem zmarnowanego potencjału. Pomimo tego grało mi się w ten tytuł przyjemnie. Jeśli natraficie na tę produkcję w przystępnej dla was cenie, to właściwie, dlaczego by nie spróbować? Chociaż Beastiarium nie jest może świetną grą, to jak najbardziej nadaje się do zabicia wieczornej nudy. Osobiście żałuję tylko, że twórcy nie rozwinęli bardziej swojego pomysłu.