Gdy już któreś ze światowych mocarstw zdecyduje się na kolonizację obcych planet, zgłaszam się na ochotnika. Oczywiście, posiadam odpowiednie kwalifikacje i przygotowanie. Kilka stron CV mógłbym zapełnić tytułami, których akcja działa się poza Ziemią. W ostatnim czasie do tej listy dołączyło Aven Colony, w którym jako zarządca kolonii musiałem niejednokrotnie sprawdzić się w ciężkich warunkach. Jeszcze jedna rzecz! Bez ściemniania! Jeśli zostanę wybrany, to średnia hawajska dla wszystkich!
I want to believe
Myśląc o innych planetach, zawsze zastanawiamy się nad tym, czy są one zamieszkiwane przez obce cywilizacje. To właśnie odkrycie informacji na temat poprzednich mieszkańców kolonizowanej planety jest motorem napędowym fabuły w Aven Colony. Nieznane artefakty, które będziemy zdobywać podczas kolejnych misji mają przybliżyć nam historię nowego lądu. Oczywiście, podczas gry skonfrontujemy się z nieprzyjaznymi obcymi, którzy postarają się zniszczyć naszą kolonię przy pomocy zainfekowanych zarodników, czy plujących kwasem podziemnych czerwi rodem z Dune. Wiadomo, że w gatunku city builderów ciężko jest poprowadzić fabułę w taki sposób, by odbiło się to w znaczący sposób na samym gameplayu. Podobnie jest w Aven Colony, każda z misji będzie polegała na rozbudowie kolonii, a charakterystyczne będą warunki w jakich przyjdzie nam tego dokonać. Jedne tereny będą obfite w zasoby, jedne sprzyjające rolnictwu, a w innych będziemy musieli oprzeć swoją gospodarkę na handlu.
Panie prezesie, proszę mi zaufać!
Najbardziej irytującym i negatywnie wpływającym na zabawę czynnikiem w Aven Colony są „zadania poboczne”. W twoje ręce zostaje oddana pozaziemska kolonia. Ktoś gdzieś na górze zadecydował, że musisz się na tym znać i warto ci zaufać. No chyba, że jesteś „synem prezesa”, to mogłoby nieco tłumaczyć robienie z ciebie debila. Misje wyskakują jedna za drugą i prowadzą nas za rączkę, mocno przy tym ograniczając. Gotowe rozwiązania są nam podsuwane na tacy – postaw pompę wody, postaw elektrownię, opracuj konkretną technologię. Oczywiście, każdy wykonany rozkaz jest skromnie nagradzany surowcami czy dodatkowymi mieszkańcami. Ja się pytam – kto tu jest szefem? W znaczny sposób odbija się to również na trudności gry, gdyż poprzeczka nie jest zawieszona wysoko.
Bądźcie szczęśliwi
Naszym głównym celem jest uszczęśliwienie wszystkich podopiecznych. Musimy zapewnić im dach nad głową, pełną miskę, trochę rozrywki i odpowiednią czystość powietrza. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, dlatego wraz z rozwojem kolonii, trzeba będzie zadbać o bezpieczeństwo, bardziej wyrafinowane posiłki, większą ilość miejsc pracy i opiekę medyczną. Całość w praktyce wygląda dość charakterystycznie dla gatunku, jednak nie sposób uciec od wrażenia, że debiutancki projekt studia Mothership jest zbyt prosty i przewidywalny. Przez większość czasu korzystałem z najwyżej prędkości gry, stopując okazjonalnie w celu zażegnania jakiegoś kryzysu. Potrzeba wody? Ok! Następna pompa? Koniec miejsca w magazynie? Ok! Następny magazyn? Czemu nie. I tak do osiągnięcia głównego celu misji, którym może być budowa stadionu czy przebadanie umieszczonych na mapie artefaktów.
Nie dając się rutynie
Twórcy chcąc nieco rozbudować zawartość, pokusili się o dodanie elementów, których ciężar nie do końca udźwignęli. Możemy zbudować centrum ekspedycji i posłać załogę w świat, w celu… no właśnie, do końca nie wiem w jakim celu. Na mapie po której porusza się nasz statek, pozaznaczane są miejsca, które możemy eksplorować w zamian otrzymując punkty pochwały. Do czego owe pochwały służą? Pojęcia nie mam. W moim odczuciu potencjał ekspedycji nie został wykorzystany. Słabo wypada również handel, zdominowany przez wspomniane zadania dodatkowe, które wymuszają na nas, że teraz mamy importować to, a eksportować tamto, koniec i kropka! Handel odbywa się na zasadzie kontraktów, nie możemy zhandlować tego, czego akurat mamy w nadmiarze lub kupić coś, co w danej chwili jest najbardziej potrzebne. Drobne zmiany w tych aspektach mogłyby znacznie urozmaicić rozgrywkę i dać graczowi większe możliwości do popisania się umiejętnościami zarządcy.
Ziemia wcale nie jest taka piękna
Aven Colony wygląda rewelacyjnie i to muszę przyznać. Tereny i krajobrazy naprawdę cieszą oko. Jest to ten typ oprawy, który się nie starzeje. Przeszkadzało mi tylko jedno, za mało dzieje się w naszej kolonii. Gdy patrzymy na nią z dystansu, sprawia wrażenie martwej, tu się kręci jakiś wiatrak, tam przeleci dron, gdzieś jakiś zraszacz pryśnie wodą. Brakowało mi odczucia, że mam przed oczami świetnie prosperującą osadę, której ludność żyje w szczęściu i dostatku. Oprawa dźwiękowa jest przyzwoita.
Aven Colony – podsumowanie
City buildery kupują osoby, które lubią ten gatunek. Nie każdemu on z różnych przyczyn odpowiada. Jednych może przygnieść stopień trudności, innych monotonność rozgrywki. Aven Colony sprawia wrażenie dobrego dla początkujących, dopiero raczkujących w roli burmistrza graczy. Wyjadaczy gatunku raczej nie uszczęśliwi, głównie ze względu na przewidywalną i niezbyt rozwiniętą mechanikę.