Recenzja Stargate: Timekeepers. Dobra gra dla fanów gatunku, ale czy dla fanów serialu?

Stargate Timekeepers
Stargate Timekeepers

Można było zastanawiać się, czy strategiczne skradanki w stylu starusieńkiego Commandos, nie zaczynają wracać do łask graczy – studio Mimimi Games wykonywało w ostatnich latach świetną robotę, zapewniając starym wyjadaczom absolutne perełki, przy okazji pokazując młodszym graczom, że zabawa może również tkwić w metodycznym pokonywaniu wrogów. Niestety pod koniec sierpnia 2023 roku, Mimimi wydało swoją ostatnią grę – Shadow Gambit: The Cursed Crew i… zamknęło się. Przyczyna była oczywista do ustalenia – zbyt wysokie koszta, zbyt niskie przychody. Mamy więc studio, które zdążyło powstać, wskrzesić gatunek i upaść.

Dlaczego o tym wspominam? Polski oddział Slitherine pół roku później wydaje swoją grę skradankową, w stylu ostatnich gier Mimimi. Gry nie powstają w ciągu chwili, więc smutne wieści odnośnie mistrzów gatunku, mogły zachwiać morale naszych rodaków. Nic jednak mylnego – Stargate: Timekeepers zadebiutowało pod koniec stycznia i okazało się dobrą grą. Problemem dla studia i wydawcy będą jednak okołogrowe sprawy, o których napiszę jednak później.

Serial w grze

Stargate: Timekeepers to gra bazująca na licencji znanego serialu z przełomu wieków Stargate SG-1 (w Polsce – Gwiezdne Wrota). Obecnie z marką zbyt wiele się nie dzieje, a ostatni miniserial Stargate Origins okazał się klapą, ale nie jest też tak, że cykl nie zdobył pewnej popularności. Timekeepers stara się iść w ślady serialu na różnych płaszczyznach. Objawia się to w nieźle przygotowanych i rozbudowanych cutscenkach, nad którymi ewidentnie ktoś przysiedział, by opowiedzieć historię związaną z każdą misją. A w zasadzie odcinkiem, bo tak właśnie je twórcy nazywają. Obecnie takich odcinków jest 7, przejście jednego zajmie około godziny w zależności od wybranego poziomu trudności.

Stargate Timekeepers Screen (1)

Sprawdzone schematy

W warstwie rozgrywki znajduje się wiele sprawdzonych rozwiązań z innych gier tego rodzaju. Nie ma jednak absolutnie na co narzekać – ciężko wymyślić koło na nowo. Twórcy poszli więc w urozmaicanie monotonnego przechodzenia odcinków w inny sposób. Zaprojektowane lokacje zawierają najczęściej więcej niż jedną możliwą drogę do osiągnięcia zamierzonych celów. Da się więc podejść do misji kilka razy. Oprócz tego postacie różnią się od siebie, mają swoje specjalne umiejętności, a w każdym odcinku dostępny jest inna paczka bohaterów. Całość sprowadza się przeważnie do bycia w ukryciu, dobrej synchronizacji swoich ruchów i ewentualne ratowanie się pójściem w zwarcie, chociaż zwykle nie skończy się to zwycięstwem. Jeśli mogłoby mi czegoś brakować, to na pewno możliwości przejścia już raz ukończonej misji – innym zestawem bohaterów. Zdaję sobie sprawę, że lokacje były specjalnie projektowane pod konkretny zestaw protagonistów, ale taki sandboxowy charakter mógłby wnieść trochę ożywienia do gry i podnieść jeszcze bardziej replayability. Zwłaszcza, że Ci bohaterowie naprawdę są unikalni i niektórych polubimy mniej, a niektórych bardziej.

20240218185151 1

Niekochani

Oprawa audiowizualna również stoi na przyzwoitym poziomie. Lokacje przygotowano bardzo starannie i zadbano o ilość detali. Interfejs również jest przyjazny dla oka i stara się w jakiś sposób oddać ducha serialu. Najsłabiej wypadają dialogi, trochę lepiej voice-acting, ale wszystko razem daje radę, jak mówimy o grze z niezbyt wysokim budżetem.

Jest jednak jeden problem, o którym wspomniałem na początku. A nawet i dwa – dla gry, jak również dla twórców i wydawcy. Ten pierwszy to brak wykorzystania znanych postaci z serialu. Nie będę udawał, że jestem fanem Gwiezdnych Wrót, ale Ci nimi będący, srogo się zawiodą, że do boju nie poprowadzą pułkownika O’Neilla, czy kapitan Carter. Jeśli coś jest na licencji, to zawsze lepiej, gdy w jakiś sposób gracz zetknie się z tymi, których zna. Drugi, znacznie głębszy, to niezadowolenie fanów – nie tyle na samą grę, co na to, czym Stargate: Timekeepers jest. A jest to naprawdę dobra gra, tylko to stealth RTS, gatunek niekochany, który nawet gdy broni się wspaniałymi grami, to studio je robiące zwija się zaledwie po kilku latach działalności. Twórcy obecnie muszą zmagać się z nieprzychylnymi komentarzami – pal licho, gdy chodzi o samą jakość gry, gdyż recenzje są subiektywne i nie wszystko musi się nam podobać. Gorzej, gdy sfrustrowani fani narzekają na to, że tego typu rozgrywka to marnowanie potencjału serii.

Stargate Timekeepers Screen (2)

Stargate: Timekeepers – podsumowanie

Stargate: Timekeepers to dobra gra, która powinna przypaść do gustu wszystkim fanom gier stealth. Owszem, to tylko plaster na obfitą ranę spowodowaną rozwiązaniem studia Mimimi, które pewnie potrafiłoby podszkolić polski oddział Slitherine, jak tworzyć absolutne arcydzieła w tym gatunku, ale wierzę, że nasi rodacy nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa. Wydawcy należy się jednak rózga, gdyż postanowił, że obecnie sprzedaje 7 misji w cenie 140 złotych, a na kolejne 7 musimy jeszcze poczekać. Mamy je dostać za darmo, ale czy ktoś o Stargate: Timekeepers będzie jeszcze pamiętał? Fani serialu, niestety dla twórców i popularności gry w sieci, będą pamiętać to, że ich ulubiona marka nie jest strzelanką, RPG, czy strategią turową…

Plusy
  • dla fanów stealth RTSów - dużo dobrych i sprawdzonych mechanik
  • niezłe wprowadzenia do misji
  • przyzwoita oprawa audiowizualna
  • wiele różnorodnych postaci...
Minusy
  • ale dlaczego nie z serialu?
  • brakuje możliwości np. zagrania ukończonej misji innymi bohaterami
  • na kolejnych 7 misji musimy poczekać
7.5
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic