Tytuły ponadczasowe oprócz wychowywania graczy, potrafią inspirować tych miłośników elektronicznej rozrywki, którzy chcą w przyszłości stworzyć swoją własną grę. Takim zespołem, małym, bo pięcioosobowym, jest studio Bleakmill. Programiści nie ukrywają, że są wielkimi fanami Half-Life 2, ale nie zabrakło też odwołań do twórczości Davida Lyncha. Przy czym debiutanckie dzieło studia, Industria, która była tworzona przez pięć lat w wolnych chwilach, miała mieć swój unikatowy kształt i zapewnić graczowi dobrą rozgrywkę. Czy to się udało?
W Industrii główną bohaterką jest Nora, naukowiec z Berlina. W telewizji trwa właśnie relacja z obalenia Muru Berlińskiego, kiedy protagonistka odbiera telefon, z którego dowiaduje się, że jej partner wpadł w tarapaty przy tworzeniu projektu, nad którym pracowali. Nora chce wrócić szybko do instytutu badawczego, jednak jest już za późno, a w samym instytucie służby państwa niszczą wszelkie dowody prowadzonych badań przez jej partnera. Bohaterka postanawia powtórzyć eksperyment, by odszukać zaginionego i ląduje w równoległym świecie – wyglądającym jednak zupełnie inaczej niż Berlin z końcówki lat osiemdziesiątych. Nora odnajduje się w świecie pełnym bezdusznych robotów i maszyn parowych i spotyka ostatniego ocalałego mężczyznę w tym bezdusznym świecie. Dowiaduje się od niego co nieco o świecie, a także o zaginionym partnerze.
Industria została przemyślana jako shooter z elementami narracyjnymi. Większy nacisk postawiono na strzelanie i eksplorację świata, ale narracja ciągle towarzyszy nam w tle. Industria jest niestety krótkim doznaniem – autorzy mówią o 4 godzinach, ale to niestety wartość przesadzona. Na normalnym poziomie trudności, gdzie nie musimy zapisywać gry tylko w wyznaczonych miejscach i mamy więcej amunicji, Industria zajmie nam bez problemu 2-2,5 godziny. Faktycznie, trudniejszy poziom może nieco wydłużyć rozgrywkę, ale maksymalnie do tych wspomnianych 4 godzin, co nie jest dobrym wynikiem. Zdaję sobie sprawę, że nad Industrią pracowała grupa 5 osób, ale mam mimo to wrażenie niewykorzystanego potencjału w warstwie gameplayowej. Jestem sobie w stanie wyobrazić etapy, które mogłyby minimalnie wydłużyć rozgrywkę – jak np. moment, w którym Nora podróżuje pociągiem. Jest jeden fragment, który skupia się bardziej na intensywniejszym strzelaniu, ale reszta gry to liniowa opowieść. Ciekawa, przyjemna, ale jednak liniowa i do ulotnienia się z pamięci po tygodniu.
Samo strzelanie wypada bardzo przyzwoicie. To prosty shooter z 5 rodzajami broni i kilkoma typami przeciwników, ale z przyjemny modelem strzelania. Najczęściej natrafimy na zwykłego robota, który atakuje wręcz, ale odpowiednio zraniony zaczyna uciekać, aż eksploduje. To bardzo ciekawy i widowiskowy efekt. Zdarzają się też małe roboty, które w kontakcie z nami wybuchają, a inne dzierżą karabiny maszynowe. Nasz arsenał składa się z kilofa, pistoletu, shotguna, karabinu i pistoletu maszynowego. Standard nad standardy, ale przez pierwszą część gry oglądamy Norę trzymającą jedynie kilof. Nie zabrakło pewnych elementów gier narracyjnych również w Industrii, jak chociażby zagadki środowiskowe. Są one jednak proste i wydłużają grę zaledwie o kilka minut. Bez nich esencja rozgrywki zamknęłaby się pewnie w półtorej godziny. Dlatego żałuję, że nie pokuszono się o rozbudowanie gry. Ciekawy świata gry pełen monumentalnych budowli, opustoszałych fabryk, które widzi się w tle, zdecydowanie zasługuje na więcej treści.
W strzelankach oprawa wizualna to jedna z ważniejszych składowych, choć ostatnio moda na retro-shootery wchodzi na wyższy poziom i im brzydziej, tym lepiej. Industria trzyma się całkiem solidnie – podobały mi się modele robotów, ogólny „artyzm” przedstawionego świata, ale da się zauważyć tekstury gorszej jakości, a sama gra lubi w pewnych miejscach „chrupnąć”. Zdarzały się też sporadyczne błędy i wyjścia do pulpitu, choć wiele z tych niedociągnięć naprawiono w ostatnich łatkach.
Industria wygląda przyzwoicie, ma wiele ciekawych pomysłów na siebie. Nie zmienia to jednak faktu, że to tytuł na jeden wieczór. Naprawdę, dłużej potrwa seans z Irlandczykiem na Netflixie niż gra w Industrię. Debiut oceniam mimo pewnych wad za pozytywny i studio Bleakmill mogłoby spróbować z osadzeniem kolejnego shootera w tym „uniwersum”, bo dobrze wypadły im elementy strzelankowe. Więcej pomysłów na urozmaicenie rozgrywki i kolejny tytuł mógłby już być absolutnie do polecenia. Z Industrią radziłbym się na razie wstrzymać do pierwszej promocji.