Życie ma to do siebie, że zawsze się kończy. Na temat losów tego, co się dzieje z duszą po śmierci, od zarania dziejów krążą różne wierzenia i historie. Spora część mówi o reinkarnacji. Dzisiaj mam dla was grę Paws and Soul, w której to gracz wciela się w zreinkarnowanego wilka, który przemierza tajemniczy las w celu rozwiązania zagadki swego istnienia.
Jak wspomniałem we wstępie, gracz wciela się w wilka po reinkarnacji. Pierwszoosobowa narracja sugeruje, że samo zwierzę nie ma pojęcia, kim jest i skąd się tu znalazł, więc zadaniem gracza będzie rozwiązanie tej zagadki. Ciężko tutaj mówić o fabule, bowiem produkcja ta jest dosyć krótka. Jej przejście zajęło mi zaledwie trzy godziny, dlatego nie chcę zdradzać zbyt dużo. Czas ten można jednak spokojnie wydłużyć nawet do pięciu godzin.
W Paws and Soul gracz poznaje dwie historie — pierwsza, pełniąca funkcję głównej opowieści, traktuje o życiu Davida. Gracz nie ma tutaj wpływu na wydarzenia, a wspomnień nie sposób pominąć, ponieważ gra do nich prowadzi za pomocą sfer. Przegapić można jednak wątki drugiej opowieści, mówiącej o życiu Michelle. Kolejne etapy jej historii można znaleźć w lesie przy specjalnych ołtarzach, gdzie gracz może zdecydować czy chce jej pomóc z problemem, z jakim się zmaga.
Paws and Soul to relaksujące doświadczenie, które jednak miewa sporo irytujących momentów
Gameplay jest bardzo prosty, ale w sumie nie traktowałbym tego jako wadę. Paws and Soul nie stawia przed graczem żadnego wyzwania i na mapie nie czyhają na niego jakiekolwiek niebezpieczeństwa. Tytuł ten zachęca do swobodnej eksploracji, przy której można się zrelaksować. Dołączając do gry, jesteśmy witani widokiem na ogromny świat, który wydaje się wręcz czekać, aż zaczniemy go poznawać…
Jakież było moje rozczarowanie, gdy się okazało, jak bardzo liniowy jest ten tytuł. Chwilę po rozpoczęciu gry trafiłem na miejsce, do którego muszę przynieść cztery sfery. Przedmioty te są rozrzucone po mapie, jednak miałem problem ze znalezieniem jednego z nich. Ruszyłem więc szlakiem, na którym ułożone były kolejne zwykłe sfery pełniące funkcję waluty, za którą można aktywować portale, w których mogę pomóc Michelle lub przenieść się do innej wyspy.
I w tym podążaniu za sferami okazało się, że już nie wrócę do tamtej wyspy. To, co zostawiłem sobie do spokojnego zwiedzania na później, przepadło dla mnie na zawsze. Twórcy powinni poinformować o tym fakcie przed rozpoczęciem kolejnej lokacji. Warto tutaj wspomnieć o opisie na Steam, w którym to wydawca wprost pisze graczowi, że będzie mógł się zrelaksować i swobodnie eksplorować las, mija się to jednak z prawdą.
Finał Paws and Soul rozczarowuje
Rozczarowałem się też tym, że po ukończeniu okazało się, że przegapiłem masę znajdziek. A co robiłem? Szedłem szlakiem wyznaczonym przez grę. Eksploracja pobocznych ścieżek pokazywała mi różne miejsca, jednak gra w żaden sposób nie informowała mnie czy coś się stało. W jednym miejscu odkryłem trzy kryształy, których aktywacja absolutnie nic nie zmieniła, przynajmniej ja tego nie zauważyłem. To bardzo zniechęcało do poruszania się dalej niż wyznaczonymi ścieżkami. Szczególnie, że sama fabuła była naprawdę ciekawa i śledziłem ją z wyraźnym zaangażowaniem.
Eksploracja jest bardzo powolna. Nie rozumiem zamysłu, w którym poruszanie się drogą prowadzącą główny wątek fabularny jest szybkie, a zwiedzanie innych miejsc jest powolne. Tak jakby twórcy chcieli ukarać gracza za to, że jest ciekawski. Jedyne co odczuwałem, zwiedzając kolejne kąty to irytację, gdy okazywało się, że nie znajduje się tam nic ciekawego. Gdy zauważyłem interesujące mnie miejsce, to często narrator komentował, że tam nie może się wybrać. Z czasem więc zniechęcony porzuciłem boczne ścieżki i skupiłem się na opowieści wokół Davida.
No i graczu przykro mi, ale nie poznałeś nawet połowy historii Michelle, bo nie chciało ci się zwiedzać. Gdy ukończyłem fabułę, gra się zakończyła, a na twarz dostałem listą rzeczy, w których jej nie pomogłem. I ja się zastanawiam, dlaczego twórcy tak bardzo zepsuli ten element? Świat powinien zachęcać gracza do zwiedzania. Narrator cały czas się zastanawiał, co ta dwójka ma ze sobą wspólnego i ja absolutnie nie mam pojęcia, ponieważ nie poznałem wielu kawałków tej historii. Przynajmniej głównego wątku nie da się pominąć…
Od strony audiowizualnej Paws and Soul prezentuje się pięknie
Stylizowana oprawa graficzna jest cudowna, a całości dopełnia fenomenalna muzyka nadająca tajemniczego klimatu, przy którym można się zrelaksować. Chodziłem i podziwiałem widoki. Tutaj muszę przyznać, że wykonano kawał dobrej roboty. Screeny nie oddają uroku jaki towarzyszy produkcji, a też nie byłem w stanie zrobić ich na wyższych ustawieniach graficznych, ponieważ mój komputer z RX 560 4GB, i5-7500 i 16GB RAM udźwignął grę na ustawieniach średnich.
Można było to jednak dużo lepiej zoptymalizować. Tytuł ma mocne spadki klatek nawet na niższych ustawieniach graficznych, ale nie przeszkadzało mi to zbyt bardzo, skoro Paws and Soul nie stawia żadnego wyzwania przed graczem, a samo tempo poruszania się jest bardzo powolne. Dużo większym problemem był dla mnie brak wsparcia dla kontrolera. Próbowałem grać na standardowym padzie od Xboksa One i sprzęt był wykrywany, ale w opcjach nie było możliwości ustawienia gry na nim. Ostatecznie więc zrezygnowałem z dalszych prób i zagrałem na klawiaturze. Minus również za brak tak podstawowej funkcji, jaką jest zapisywanie ustawień. Przy każdym odpaleniu musiałem ręcznie wszystko ustawiać, ponieważ gra tego nie zapamiętywała. Zdarzyło się nawet, że odpaliłem w opcjach grę po polsku, ale nie zauważyłem, że po uruchomieniu rozgrywki zmienił się język z powrotem na angielski.
Podsumowując, Paws and Soul to ciekawe doświadczenie, ale ze zmarnowanym potencjałem
Mogło wyjść świetnie. Tytuł ten mógł być czymś na poziomie Firewatch. Nie bawiłem się źle, ale jak na relaksującą grę towarzyszyło mi podczas zabawy zbyt dużo irytacji. Gdzieś tam zacząłem odnosić wrażenie, że twórcom szybko skończyły się pomysły lub budżet. Produkcja wygląda jak tytuł ze wczesnego dostępu. Można było dać sobie czas i zbudować ten tytuł z pomocą graczy, wysłuchać ich opinii i stworzyć coś o wiele bardziej ciekawego. Przyjemnie mi się śledziło losy Davida, ale jestem zły za to, jak bardzo ukryto elementy wątku Michelle. Sama gra mogłaby też działać lepiej i tłumaczyć dużo więcej. Wyszedł przyjemny średniak, mogło wyjść coś więcej. Przeglądając aktualizacje i opinie graczy widać jednak, że twórcy wzięli sobie do serca krytykę i jeszcze co nieco poprawiają.