Ritual: Crown of Horns – recenzja

Ritual Crown of Horns

Muszę przyznać, że trochę się naharowałem, chcąc dostarczyć wam recenzję Ritual: Crown of Horns i rzecz jasna, nie chodzi mi o poniższe wypociny. Ukończenie gry kosztowało mnie trochę nerwów oraz nadwyrężyło moją cierpliwość, z pewnością bardziej niż początkowo zakładałem. Z pełną odpowiedzialnością mogę zapewnić jednak, że podczas tworzenia tego materiału nie ucierpiały żadne pady.

Ritual Crown of Horns screen2

American Dream

Chyba wszyscy z grubsza znają historię Nowego Świata. Jej karty pełne są wydarzeń, o których ludzkość nie może wypowiadać się z dumą. Ritual: Crown of Horns przenosi nas właśnie w tamte czasy bezprawia i żądzy pieniądza na Dzikim Zachodzie. Gra zawiera w sobie sporą dawkę fantasy i w żaden sposób nie próbuje przedstawiać prawdziwych wydarzeń. Naszym bohaterem jest Daniel Goodchild – najlepszy w swoim fachu łowca nagród. W pogoni za kolejną ofiarą, groźną wiedźmą, trafiamy w śmiertelną pułapkę, z której nie udaje nam się wyjść cało. Potężna wiedźma postanawia jednak wyciągnąć nas z zaświatów, oferując przy tym nadzwyczajne moce. W zamian zobowiązujemy się pomóc jej z wyjątkową niebezpieczną, lecz wartą zachodu misją. W Ritual: Crown of Horns fabuła nie jest kwestią pierwszoplanową i stanowi wyłącznie tło dla rozgrywki. Wykreowana przez Draw Distance historia jest klimatyczna i w zupełności wywiązuje się ze swojej roli.

Ritual Crown of Horns screen6

Najszybszy na Dzikim Zachodzie

Ritual: Crown of Horns to typowy Top-Down Shooter, gdzie trup ścielę się gęsto, a my nie wyrabiamy z przeładowywaniem broni. Muszę przyznać, że byłem pozytywnie zaskoczony jakością gameplayu. Już od pierwszych misji gra rzuca nam wyzwanie, a jej ukończenie nie będzie spacerkiem po parku. Powiedzenie praktyka czyni mistrza, sprawdza się tutaj w stu procentach. I nawet jeśli zawiesimy się na którejś z plansz, to po kilku lub kilkunastu próbach postawimy w końcu na swoim. W niektórych przypadkach trzeba będzie pokombinować przy uzbrojeniu czy dodatkach, wybierając optymalną taktykę na dany etap. W moim przypadku zawsze sprawdzał się komplet trzech strzelb na każdą okazję. W Ritual: Crown of Horns mamy kilka typów misji. Najczęściej przez określony czas będziemy musieli strzec odprawiającej rytuały wiedźmy, broniąc jej przed kolejnymi hordami wrogów. W innym przypadku będziemy musieli wytrzymać na arenie przez określony czas czy pokonać wymagającego bossa. Koniec końców wszystko sprowadza się do masakry, która tutaj jest naprawdę przyjemna, a to chyba najważniejsze w tym gatunku.

Ritual Crown of Horns screen4

Ziemia usłana łuskami

Starcia są dynamiczne, przeciwnicy atakują nas z każdej strony, przez co równocześnie trzeba kontrolować sytuację na całej mapie. Na podorędziu mamy trzy bronie i płynnie możemy się pomiędzy nimi przełączać, a kiedy któryś ze sprzętów jest w odstawce, automatycznie się przeładowuje. Bardzo dobrze wypadające rozwiązanie, które jeszcze bardziej podkręca dynamikę starć. Ritual: Crown of Horns nie da nam się nudzić, a każdy z etapów to kilka minut skupienia i zagryzania zębów. Niestety gra dużo gorzej wypada w przerwach, czyli w momencie, w którym jesteśmy w naszej bazie i przygotowujemy się do kolejnych wypadów.

Ritual Crown of Horns screen1

Rutyna fachowca

Wraz z postępami na mapie odblokowujemy kolejne bronie, dodatki oraz zaklęcia. Niestety, nie wszystko zostało tutaj do końca przemyślane i zabrakło nieco balansu oraz różnorodności. Gdyby twórcy poświęcili temu aspektowi nieco więcej uwagi, w bardzo pozytywny sposób odbiłoby się to na odbiorze całości. Ritual: Crown of Horns to ciekawa propozycja dla wszystkich szukających jeszcze większych wyzwań. Do każdej z map możemy podejść w specjalnym trybie, w którym, by zaliczyć dany etap musimy przestrzegać określonych reguł. Nagrodą za ukończenie wyzwań będzie wyłącznie satysfakcja, gdyż zdobyte dzięki temu punkty mają nikłą przydatność.

Ritual Crown of Horns screen3

Od strony technicznej

Ritual: Crown of Horns wygląda i brzmi nieźle. Całość utrzymana jest w spójnym, mrocznym klimacie. Świetną robotę przy grze wykonali rysownicy oraz graficy odpowiedzialni za portrety i modele bohaterów. Gra pozbawiona jest większych błędów, ale kiedy na ekranie robi się tłoczono, to Switch ma problemy z utrzymaniem płynnej liczby klatek. Czasy ładowania mogą wydawać się nieco przydługie. Czas potrzebny na ukończenie Ritual: Crown of Horns  będzie się wahał w zależności od naszych umiejętności. Łącznie do zaliczenia mamy 28 poziomów, a jeśli zdecydujemy się ukończyć wszystkie dodatkowe wyzwania, to czas ten znacznie się wydłuży. Jeśli gra polskiego studia przypadnie wam do gustu, to z pewnością nie będziecie zawiedzeni zawartością.

Czy warto kupić Ritual: Crown of Horns?

Muszę przyznać, że gra polskiego Draw Distance pozytywnie mnie zaskoczyła i jestem lekko zdziwiony, że jej obecność na rynku nie odbiła się większym echem. Ritual: Crown of Horns to solidny przedstawiciel swojego gatunku. Jeśli gustujecie w dynamicznych, rzucających wzywanie Top-Down Shooterach, to jest to produkcja, którą powinniście sprawdzić.

Plusy
  • Solidny przedstawiciel gatunku
  • Szybki, dynamiczny gameplay
  • Rzuca wyzwanie
  • Oprawa i klimat
Minusy
  • Lekki brak różnorodności
  • Okazjonalne spadki płynności, gdy robi się tłoczno
8
Ocenił Jakub Smolak
Nintendo Switch

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli Nintendo Switch

Recenzje gier OpenCritic