W 2015 roku studio Compile Heart wypuściło na rynek Megadimension Neptunia VII, czwartą pełnoprawną odsłonę popularnej w Kraju Kwitnącej Wiśni serii jRPG. Każda poprzednia część cyklu doczekała się odświeżonej wersji i to samo spotkało najnowszą odsłonę marki. Megadimension Neptunia VIIR jest remasterem nie tylko ulepszającym oprawę graficzną czy samą rozgrywkę, ale również umożliwiającym skorzystanie z gogli VR.
W świecie zwanym Hyperdimension istnieją różne boginie The Console Patron Unit (CPU), będące personifikacją japońskich konsol do grania oraz studiów deweloperskich. Podróżują one po rozmaitych wymiarach w celu uchronienia ich przed zniszczeniem. Głównymi bohaterkami są dwie CPU – Neptune, oraz jej młodsza siostra Nepgear. Gra podzielona jest na trzy akty – każdy z nich prezentuje inną historię i jest traktowany jako osobna przygoda. Megadimension Neptunia VIIR to satyra na japońską branżę grową, naśmiewająca się z firm produkujących gry. Każdy rozdział jest odzwierciedleniem innego koncernu. W pierwszym dwie główne protagonistki znajdują starą konsolę obok śmietnika. Później zostają wciągnięte do jej środka, gdzie poznają rudowłosą boginię CPU z tamtego świata – Uzume Tennouboshi. Ta z początku uważa nas za wrogów i chce wdać się w walkę, jednak szybko zmienia nastawienie. W późniejszych etapach gry poznajemy dokładniej jej historię, przyjaciół oraz staramy się zapobiec wielkiemu zagrożeniu. Jest to naprawdę atrakcyjny pomysł na budowanie fabuły, jednak dobre wrażenie nieco psuje powtarzanie tego w każdym rozdziale. Przez to wkrada się lekka powtarzalność, która może niektórych graczy zwyczajnie odstraszyć. Podczas ponad 30 godzinnej rozgrywki, trzy razy mamy do czynienia z identycznym schematem.
Cała historia prowadzona jest poprzez bardzo długie dialogi, charakterystyczne dla gatunku. Na rozmowy pomiędzy bohaterami nie mamy żadnego wpływu – ot, klikamy jeden przycisk i czytamy to, co boginie mają nam do powiedzenia. W praktyce nie wypada to jednak aż tak źle. Rozmowy są naprawdę wciągające, a często bardzo zabawne. Humor w grze jest czysto japoński – jeśli jesteście fanami tamtejszej popkultury, poczujecie się w tej grze jak ryba w wodzie. Jest tutaj bowiem scena, gdzie główne bohaterki przysłuchują się rozmowie Uzume z jej znajomym, o imieniu Umio. Neptune rozpływa się z zachwytu gdy słyszy głos przyjaciela rudowłosej bogini. Jak się później okazuje, Umio jest rybą, ale nietypową, bo z uszami. Twórcy często wykorzystują tę cechę, do rzucenia kilku żartów. Inna sytuacja, kiedy Neptune od kilkudziesięciu minut faktycznie marudzi o tym, że jest bardzo głodna i marzy jej się pudding, wtedy gagi zamiast śmieszyć zaczynają irytować. Spotykając przyjazną Uzume, istotę przypominającą morskie stworzenie, główna bohaterka zadaje jej pytania czy może ją zjeść, po czym dostając odpowiedź odmowną, nazywa ją Smażoną Krewetką. Jak wspomniałem, jest to specyficzny humor, który zdecydowanie nie trafi do każdego. Mnie zaś podczas grania dialogi potrafiły bardzo rozbawić. Nie zabrakło też fanserwisu – w grze często mamy możliwość zobaczenia majtek głównych postaci, czy scen poświęconych wyłącznie sprośnym chwilom, kiedy to główne bohaterki razem wchodzą do łaźni. Twórcy jednak nie przekroczyli granicy dobrego smaku i sceny dwuznaczne lub o charakterze erotycznym, doprawione zostały odpowiednią dozą humoru.
Walki w Megadimension Neptunia VIIR stoją na naprawdę wysokim poziomie. Gra jest taktycznym jRPG, gdzie mamy do dyspozycji maksymalnie czteroosobową ekipę (w początkowych etapach nasza drużyna liczy tylko tyle osób, ile wcześniej poznaliśmy i przyłączyliśmy do niej). Postacie charakteryzują się innym wyposażeniem uzbrojenia oraz ubioru. Każda broń czy to miecz, czy pistolet, pozwala na wykonywanie różnych ataków, zadających większe obrażenia lub składających się z większej ilości ciosów. Elementy ubioru wpływają na statystyki. Białe uszy psa dają Neptune więcej punktów zdrowia niż jej standardowe krzyżaki na włosach, za to obniżają defensywę. W grze istnieje również system poziomów, który podnosi się wraz ze zdobywanym doświadczeniem po każdej walce. Dzięki poziomowi i ilości uzbieranych pieniędzy, w Megadimension Neptunia VIIR możemy kupować nowe umiejętności, które pozwalają nam zadać większą liczbę obrażeń. Możemy się też transformować podczas walk dzięki specjalnym kryształom. Wtedy nasze protagonistki zmieniają swój wygląd, a nawet osobowość. Dla przykładu – Uzume nie jest zbyt wesołą personą na co dzień, lecz po transformacji zamienia się w typową kawaii dziewczynkę. Jest to świetne urozmaicenie fabularne, bowiem często wpływa na przebieg dialogów. Podczas walki mamy do dyspozycji dwa ataki każdą bohaterką. Oprócz standardowych ruchów możemy wykorzystać ataki specjalne, zadające większą liczbę obrażeń lub ataki grupowe. Wszystko to składa się na bardzo angażujący system walki, który potrafi wciągnąć bogactwem dostępnych możliwości.
Skoro jesteśmy przy potyczkach, warto wspomnieć o wyglądzie przeciwników. Widać tutaj ewidentne nawiązania do innych produkcji. Spotkamy bowiem kreatury bardzo przypominające te z wiekowej już gry Space Invaders. Na naszej drodze napotkamy chociażby latającego krakena, który przypomina wyglądem Gyaradosa ze znanej serii gier Pokemon. Żeby było jeszcze zabawniej, po pokonaniu tego przeciwnika dostajemy przedmiot o nazwie Dragon Scale, który ma bardzo zbliżony wygląd i identyczną nazwę co przedmiot ewolucji pochodzący również z produkcji o kieszonkowych potworach. Na swojej drodze spotkamy też krzyżówkę kota z nietoperzem, który może nas otruć, kreatury z głową jak krążek cebulowy na papierowym samolocie, mówiące z pięknym brytyjskim akcentem, nawet przy japońskich dialogach. Zawalczymy też z telewizorem, na którym widnieje postać z anime, czy gigantem wyjętym prosto ze świata Gundam. Design jest dobry nie tylko przy kreacji przeciwników– w przypadku lokacji wcale nie jest gorzej. Kiedy mamy momenty rozgrywki, w których zwiedzamy jakiś teren, jest na czym zawiesić oko. Od otwartych przestrzeni, takich jak zrujnowane doszczętnie miasto, przez piękne zielone lasy, po podziemne stacje czy laboratoria. Niewątpliwie ogląda się to bardzo przyjemnie i nie ma powodu do narzekania.
Jedną z głównych różnić pomiędzy wydaniem sprzed dwóch lat a tą odsłoną, jest wykorzystanie gogli VR podczas specjalnie przygotowanych do tego sekwencji. Nie są one jednak wymagane do czerpania radości z rozgrywki. Komunikaty o specjalnych sekwencjach VR pojawiają się raz na jakiś czas, ale niewiele wnoszą do samej mechaniki gry i bez problemu można je ukończyć bez wykorzystywania gogli. Jest to ciekawy element pogłębiający wrażenia z zabawy, ale niestety niewiele wnosi do samej rozgrywki, i to stanowi problem implementacji tej technologii w grze. W tych sekwencjach siedzimy w pokoju i wpada do nas CPU, która cały czas o czymś opowiada. Nasza jedyna interakcja z nią, to odpowiedzi na banalne pytania, w stylu czy bohaterka może zjeść jedną bułkę, czy my też zaśmialibyśmy się w przedstawionej przez nią sytuacji lub czy wierzymy w kosmitów. Odpowiedzi udzielamy poprzez machanie głową w górę i w dół lub w prawo i w lewo. Jeśli korzystamy z okularów VR po prostu machamy głową, jeśli gramy bez gogli, poruszamy kamerą za pomocą prawej gałki. Byłby to bardzo dobry element gry, gdyby twórcy nie zmarnowali jego potencjału, przez co trudno nie odnieść wrażenia, że wepchnięto go do gry na siłę.
W Megadimension Neptunia VIIR muzyka jest wręcz fenomenalna. Zależnie od sytuacji ścieżka dźwiękowa zmienia się ze względu na obecną atmosferę panującą w historii. Melodie w tle są bardzo miłe dla ucha i idealnie komponują się z bieżącymi sceneriami. Grafika jest przeciętna, choć widać sporą poprawę w porównaniu do wydania z 2015 roku.
Megadimension Neptunia VIIR recenzja – podsumowanie
Megadimension Neptunia VIIR jest naprawdę porządnie wykonanym i przyjemnym jRPG, w którym godziny lecą szybciej niż w Komnacie Ducha i Czasu z Dragon Balla. Niektóre elementy pozostawiają jednak trochę do życzenia. Podczas rozgrywki mocno irytował mnie brak gotówki. Kolejne umiejętności i ekwipunek sporo kosztują, a pieniądze zarabiamy bardzo powoli. Jestem typem gracza który uwielbia lizać ściany, więc na otwartych lokacjach rozwalałem wszystkie możliwe beczki i otwierałem większość skrzynek, a i tak cały czas miałem problem z walutą. Interfejs jest często dosyć nieczytelny – ot, zwyczajnie mamy zbyt dużo elementów na ekranie w jednym miejscu. Pomimo tych problemów, gra zdecydowanie nadrabia ciekawą fabułą i angażującym systemem walki.