Nadeszła pora na najsmutniejszy końcoworoczny ranking. Wybraliśmy najgorsze gry minionych dwunastu miesięcy. W zeszłym roku trio Ghostbusters, Umbrella Corps i Alekhine’s Gun śniło nam się po nocach, a co przyniósł nam 2017. Poniżej lista gier, które doprowadzały nas do łez rozpaczy, szalonego śmiechu, złości, frustracji oraz nagłej i trudnej do powstrzymania senności.
10. EMPYRE: Lords of the Sea Gates
Jakub: „Mierz siły na zamiary”, to powiedzenie jak żadne inne pasuje do twórców niezależnych, którzy zbyt ambitnie zapatrują się na swoje tytuły. Przykładem może być tegoroczne EMPYRE: Lords of The Sea Gates. Wołający o pomstę do nieba system walki, liniowa fabuła prowadząca nas od punktu A do punktu B i nuda, która aż wylewa się z monitora. Szkoda, bo klimat w jakim osadzili grę twórcy, naprawdę miał potencjał. Powiadam wam, trzymać się z daleka choćby i w bundlu za dolara było.
9. Two Worlds II: Call of the Tenebrae
Robert: Bądźmy szczerzy, każdy wiedział, że ten dodatek nie ma racji bytu. Ba, nawet nie wierzyłem w to, że coś takiego może kiedykolwiek powstać! Po sześciu latach ktoś nagle się obudził i przypomniał sobie o marce Two Worlds. Wraz z zapowiedzią trójki, ten ktoś postanowił wydać rozszerzenie do tytułu średniego już w momencie jego ukazania się na rynku. Wprawdzie specem od marketingu to ja nie jestem, ale ludzie z TopWare chyba brali do oddziału gości z łapanki. Jak na złość, wraz z premierą dodatku, do Two Worlds II wprowadzono… mikrotransakcje! Co ciekawe, mało różniły się one od zwykłych cheatów, które do tej pory można było wpisywać w konsoli poleceń. Tak, jak można się domyślić, wraz z tym ruchem kody zablokowano. Ale poczekajcie, nie to jest najlepsze! Płatne cheaty nie działały. To chyba najlepiej mówi o jakości działań TopWare. Myślę, że nie trzeba pisać o tym, jak słabym dodatkiem okazało się Call of the Tenebrae. Chamski ruch dla zdobycia forsy, który na szczęście nie wypalił.
8. Morphite
Kamil: Zaliczam się do tej grupy graczy, którzy grali w No Man’s Sky kilka miesięcy po premierze, czyli w momencie kiedy twórcy zdążyli już wypuścić kilka kluczowych łatek. Gra mnie zachwyciła i właśnie na fali tej fascynacji produkcją Hello Games, dostrzegłem w Morphite spory potencjał. Przemierzenie „otwartego świata” zaprojektowanego w stylistyce Low Poly, okazało się jednak jedną z najnudniejszych przygód, jakie zafundowały mi gry komputerowe. Mechanika gry, choć banalna, jest tak nieprecyzyjna, że nawet najdrobniejsze elementy gameplayu potrafią wytrącić gracza z równowagi. Morphite być może ma to coś, gdyż gra zgarnęła na świecie kilka przychylnych opinii, my jednak tego czegoś w produkcji Crescent Moon Games nie dostrzegliśmy.
7. Friday the 13th: The Video Game
Bartosz: Friday the 13th: The Game to gra oparta na kultowej serii horrorów Piątek Trzynastego, skupiająca się na zabawie multiplayer „Morderca vs Siedmiu innych nieszczęśników”. Mimo że produkcja obecnie zbiera dość przychylne opinie, ciężko nie zaliczyć jej do rozczarowań roku, gdyż sam start gry był, dość koszmarny. Produkcja wypełniona była bugami, postaci potrafiły się zawiesić w trakcie rozgrywki, występowały również problemy z przydzielaniem punktów doświadczenia, o problemach z serwerami nie wspominając. Przez kilka miesięcy twórcom udało się grę w miarę wyprowadzić na prostą. To się chwali, jednak biorąc pod uwagę fakt, że wydali mocno niedopracowany produkt, według mnie nie zasłużyli na żadne z pozytywnych wyróżnień.
6. Bubsy: The Woolies Strike Back
Kasjan: Średni rok dla Black Forest Games. To studio ma na koncie niezłą serię Giana Sisters, ale Bubsy oraz wydane pod koniec roku Fade to Silence (w ramach Early Access) nie zyskały dla studia nowych fanów. Powrót Bubsiego związany jest z powrotem znanego producenta i wydawcy Accolade, ale może lepiej by było, gdyby Bubsy: The Woolies Strike Back się nie ukazało. A na pewno nie teraz – produkcja jest krótka, powtarzalna i niczym szczególnym się nie wyróżnia.
5. Life of the Black Tiger
Damian: Life of the Black Tiger to przygodówka studia 1Games. Gra osiągnęła spory sukces na urządzeniach mobilnych i jej twórcy postanowili przenieść tytuł na… PlayStation 4. Produkcja w wersji konsolowej od razu została okrzyknięta najbrzydszą grą generacji. Deweloperzy nie napracowali się także nad wprowadzeniem większych zmian w stosunku do wersji mobilnej. Wyszła więc brzydka, nudna i pozbawiona większego sensu gra na najnowszą platformę Sony.
4. Husk
Kasjan: No cóż, jedna z najgorszych ocen wystawionych przez nas w tym roku. Husk zawiódł na całej linii, można wręcz rzec, że katastrofa. Szkoda, bo dobrych horrorów nigdy za wiele. Jak słusznie zauważył Kamil – dla takich tytułów, najważniejsza jest premiera, te pierwsze dni, by jakoś dotrzeć do świadomości graczy. A premiera dała nam błędy i bugi…
3. Power Rangers: Mega Battle
Tomek: Reboot Power Rangers okazał się przeciętnym i nudnym filmem, który nie zadowolił starych fanów i nie pozyskał sobie własnego grona zwolenników. Gra wydana z okazji tego premiery tego filmidła jest jeszcze gorsza. Praktycznie niegrywalny, nudny i zbugowany, crap, który nawet w trybie czteroosobowej kooperacji jest męczarnią. Dla takiego szmelcu po prostu nie ma litości i należy go wywalić na śmietnik.
2. Vroom in the Night Sky
Damian: Vroom in the Night Sky to jedna z tych produkcji, w które nie gra się zbyt często. Jest bez sensu… a wiele darmowych produkcji mobilnych potrafi zaoferować więcej frajdy i emocji niż najnowsze dzieło dewelopera Poisoft. Tytuł nie stawia żadnego wyzwania, ma tragicznie monotonny gameplay, słabo wygląda i przede wszystkim nie daje frajdy, a to przecież dla nas jest najważniejsze.
1. Troll and I
Kamil: Gry, które oferują przechodzenie kampanii we współpracy z innym graczem zawsze są łakomym kąskiem. Takim też podczas zapowiedzi wydawało się być Troll and I, gra za której wydaniem stoi Maximum Games, firma dostarczająca regularnie kandydatów do crapa roku. Tym razem jednak miało być inaczej… Stało się jednak tak jak zawsze. Troll and I odstrasza przestarzałą grafiką, którą nie mógłby się pochwalić nawet tytuł z początku poprzedniej generacji. Oprawa to jednak małe piwo, przy wielu błędach technicznych, niedopracowanej mechanice, banalnej, pełnej idiotyzmów fabule, drętwej grze aktorskiej i… Wystarczy. Troll and I jest najgorszą grą 2017 roku.