Gdy po raz pierwszy obejrzałem zwiastun gry Submerged, od razu chciałem w nią zagrać. W nudnym sezonie ogórkowym produkcja studia Uppercut Games, wydała mi się bardzo ciekawa. Olbrzymia, zatopiona metropolia skrywająca tajemnicę i młoda dziewczyna eksplorująca krainę w celu uratowania umierającego brata, to przecież musiało się udać. Niestety konfrontacja z rzeczywistością okazała się dość brutalna.
Materiały promujące grę pokazały nam dosłownie wszystko to co Submerged ma nam tak naprawdę do zaoferowania. Łódka z silnikiem motorowym, eksploracja, wspinaczka i nic poza tym. Zero emocji, zero porażek, w trakcie rozgrywki szukamy jedynie drogi do celu bez obawy, że powinie nam się noga. Chciałoby się powiedzieć, żyć nie umierać, i to dosłownie.
Zacznijmy jednak od początku, tak jak wcześniej wspominałem, protagonistą gry jest młoda dziewczyna, która w zatopionym, postapokaliptycznym świecie, pełnym wysokich budowli z betonu, stara się zdobywać coraz to inne środki, które uśmierzą cierpienie jej umierającego brata. Rozgrywka jest podzielona na dziewięć rozdziałów, w których wyruszamy w kolejną misję i wracamy z łupem do miejsca naszego spoczynku. Każde ukończone zadanie odkrywa historię losów rodziny dziewczynki i jej brata oraz ich samotnej podróży. W trakcie poszukiwań odnajdujemy iskrzące elementy porozrzucane po różnych zakątkach krainy. Są to między innymi piktogramy, które odkrywają przed nami tajemnicę zatopionego świata. Innego typu znajdźkami są elementy starych zatopionych łodzi, które pozwalają nam podrasować silnik naszej, dzięki czemu dłużej możemy korzystać z przyśpieszenia.
Uniwersum gry jest dość spore i mogłoby nam wystarczyć na kilka godzin zwiedzania i poszukiwań, gdyby nie fakt, że jest potwornie puste. Nie natrafiamy na żadnych przeciwników czy nowych towarzyszy. Możliwości naszej bohaterki również są ubogie, a w trakcie gry nie zdobywamy żadnych nowych umiejętności czy elementów. Bieganie, notabene potwornie anemiczne i wspinaczka, ograniczona w zasadzie tylko do czterech elementów, z którymi możemy wejść w interakcje, to wszystko co twórcy mieli do zaoferowania. Powtarzalność i monotonia to najlepsze słowa mogące w krótki sposób określić rozgrywkę Submerged.
Jeśli chodzi o oprawę graficzną, to prezentuje się ona bardzo przyzwoicie. Z czego twórcy zdawali sobie chyba sprawę, gdyż udostępnili możliwość tworzenia projektu pocztówek z uchwyconym przez nasze oko widokiem zapierającej dech w piesiach podtopionej krainy. Bez cienia sarkazmu, widoczki potrafią być przyjemne. Twórcy zadbali także, o takie szczegóły, jak pory dnia, zmienne warunki atmosferyczne oraz całkiem dobrze prezentującą się florę i faunę. Z wody co jakiś czas wyłaniają się morskie giganty, w powietrzu latają ptaki, a roślinność zachowuje się zaskakująco dobrze przy kontakcie z bohaterką. Twórcy zadbali więc o szczegóły, które jednak nie mają żadnego wpływu na rozgrywkę, a to właśnie ona powinna charakteryzować się największą różnorodnością. Pod względem technicznym trudno jest przyczepić się do jakiś większych błędów. Co prawda animacja potrafi chrupnąć podczas szybszych podróży łodzią, ale nie natknąłem się na żadne bugi, czy przenikanie się elementów. Dobry warsztat i umiejętności w tworzeniu świata gier to jednak nie wszystko. Potrzebny jest pomysł oraz kreatywność, których zdecydowanie zabrakło rzemieślnikom stojącym za stworzeniem Submerged.
Przyjemna dla oka oprawa całkiem nieźle współgra ze spokojną i nastrojową ścieżką dźwiękową, na którą składają się utwory w wykonaniu kwartetu fortepianowego. Chciałoby się powiedzieć, jest wizja, jest fonia, więc czego więcej chcieć. Niestety oprawa muzyczna, choć piękna, to w połączeniu z monotonną rozgrywką potrafi sprawić, że po dziesięciu minutach zaśniemy z padem w dłoniach śliniąc się na kanapę.
Submerged może niektórym jawić się jako relaksująca wyprawa po podtopionej metropolii. Nic ani nikt nas nie niepokoi, muzyka jest piękna, widoczki też niczego sobie, śmierć nam nie grozi, więc o irytację trudno, nawet czasu zaoszczędzimy, bo grę można pyknąć w trzy godzinki. Jeśli macie takie wymagania w stosunku do gier, jeśli kręci was rozgrywka pozbawiona wyzwań, to produkcja studia Uppercut Games jest grą dla was.
Submerged jest tak naprawdę atrapą gry, szkieletem, który z daleka prezentuje się całkiem nieźle, ale gdy bliżej do niego podejdziemy, zauważymy, że nie oferuje nic poza tym co na pierwszy rzut oka dostrzegliśmy. Wszystko w tej grze jest prowizoryczne: fabuła, której zakończenie jest tak przewidywalne jak utrata zębów mlecznych, świat który eksplorujemy oraz mechanika rozgrywki, ograniczająca nas jedynie do wskazywania kierunku, w którym ma podążać bohater. Gra Submerged niestety oferuje zbyt mało, by warto było na nią poświęcić czas i pieniądze, a szkoda bo nie ma nic gorszego niż zmarnowany potencjał.