Top-downowe shootery pewnie nie raz zagoszczą na łamach tego serwisu. Informowaliśmy o Hotline Miami 2, Dawid ogrywał niegdyś HELLDIVERS, a ja mogłem spróbować 12 is Better Than 6 autorstwa Ink Stains Games. Jeśli jeszcze nie słyszeliście o tej produkcji to chyba czas najwyższy.
12 is Better Than 6 przenosi nas na Dziki Zachód i XIX wiek – czasy rewolwerowców, wszechobecnego prochu i sombrero rzecz jasna. Sombero, które nosi nasz bohater – niewolnik chcący odzyskać pamięć i uciec od szaleństwa. Tyle o fabule, bo nie ma sensu się nad nią rozwodzić. Gra jest podzielona na kilka aktów, a te z kolei zawierają po kilkanaście etapów. Pierwsze uczą nas jak poruszać się po tym świecie, gdyż tutorial zapoznaje nas z rodzajami broni i budową poziomów.
Poziomy te przeważnie umożliwiają pewną swobodę w działaniu – nie tylko ze względu na level design, ale i metodę eliminacji przeciwników. Gra lubi sprawdzić naszą zręczność i wytrwałość, więc często mamy do czynienia z tabunem wrogów. Wobec tego możemy próbować działać po cichu – wyczekiwać i ze spokojem likwidować po kolei…albo nie bawić się i dokonać rzezi. Jeśli lubicie Hotline Miami to grając w 12 is Better Than 6 poczujecie, że jesteście w domu. Szybka wymiana ognia, schowanie się w jednym z domków i nagły kontratak zakończony rzuceniem dynamitu. Istna poezja.
Ten dynamit to głównie broń ostateczna, rzucana w sytuacjach podbramkowych. Nasz bohater lubuje się przede wszystkim w rewolwerach (szkoda, że nie od razu w dwóch), strzelbach, czy obrzynach. Za dużo rodzajów broni nie ma, ale w drugim akcie dostajemy łuk, więc jest całkiem nieźle. Czasem zdarzy nam się poczuć moc Gatlinga – rzadko, ale trup ścieli się gęsto. Nie zawsze jednak należy hałasować – z tych paru godzin spędzonych przy 12 is Better Than 6, wiem, że nóż to też dobre rozwiązanie.
12 is Better Than 6 wyróżnia się przede wszystkim oprawą graficzną. Te połączenie fioletu i bieli bardzo cieszy oko, ale zdarza się czasem, że w trakcie wymiany ognia stracimy orientację np. czy wybiliśmy wszystkich przeciwników. Ciała poległych, ich kapelusze itd. zlewają się ze sobą, co nieraz powodowało, że niespodziewanie ginąłem. Pochwalić autorów można za całkiem dobrą oprawę audio, która również tworzy dobrą atmosferę. Szkoda, że Ink Stains Games nie ustrzegło się pewnych błędów – tytuł potrafił czasem wychodzić do pulpitu.
12 is Better Than 6 prochu nie wymyśliło, ale jest to dobra rozgrywka za niezłe pieniądze. Zdarzały się też niezłe obniżki, dlatego przy kolejnej takiej okazji warto się zastanowić. 12 is Better Than 6 daje kilka godzin dobrej, satysfakcjonującej i szybkiej rozgrywki – okraszonej sombrero, rewolwerami i dynamitami. Brzmi kusząco, prawda?