Pro Evolution Soccer 2017 – recenzja

pes 2017 5

Już od 20 lat środowisko graczy jest świadkiem starcia dwóch tytanów. Serie Pro Evolution Soccer i FIFA walczą nieustannie o miano najlepszej wirtualnej piłki nożnej. Początkowo rywalizacja ta była nieco studzona przez rodowód obu tytułów. Produkcja EA wychodziła tylko na komputery osobiste, z kolei PES był tytułem typowo konsolowym. Jednak w trakcie trwania szóstej generacji obie produkcje zaczęły poszerzać swoją ekspansję na inne platformy. Krótko po tym, piłka od Konami zaczęła mieć problemy, przez co przełom pierwszej i drugiej dekady XX wieku należał już do futbolu od Elektroników.

Sytuacja uległa zmianie w 2014 roku, kiedy to Japończycy wydali Pro Evolution Soccer 2015. Wówczas to po katastrofalnej odsłonie PES 2014, seria zaskakująco powstała z kolan. Ale zrobić dobrą grę to jedno, trzeba jeszcze o tym przekonać graczy, a to już Japończykom wychodzi znacznie gorzej.  PES 2017 to już trzecia z rzędu udana odsłona kultowej serii, a każda kolejna jest coraz lepsza. Gdy zagrałem pierwszy mecz w demo nowego PES-a, wiedziałem od razu, że konkurencja nie jest w stanie w tym roku  zrobić lepszej piłki. Jednak sam gameplay to nie wszystko, by stworzyć świetną grę sportową należy dać graczom złudzenie, że uczestniczą w czymś wielkim, bo przecież tu nie chodzi tylko o symulowanie meczu piłki nożnej, gra ma zapraszać do futbolowego świata, w którym gracz może spełnić swoje sportowe marzenia. Czy PES 2017 oferuje coś wartościowego poza świetną rozgrywką meczową? Tak, choć nie wiem, czy nie za mało.

Grać, grać i jeszcze raz… O k…a! Już trzecia rano!? No dobra jeszcze jeden mecz

Zanim zacznę narzekać na braki licencji oraz nowości w trybach gry, muszę podkreślić jeden bezsprzeczny fakt. Otóż gampelay jest najważniejszy, a ten w PES 2017 jest bliski ideału. Zresztą już w poprzednim roku było nieźle, teraz Konami dopieściło bardziej lub mniej udanie, kilka mniej udanych w poprzedniej edycji elementów. Tak więc jeśli ktoś się spodziewał rewolucji w rozgrywce to może się czuć rozczarowany. Ale z drugiej strony, czy była ona potrzebna? Konami skupiło się na niuansach, których jednak nie sposób nie docenić – dodano animacje i usprawniono płynność ruchów zawodników oraz finezyjność z jaką wykonują triki i zagrania. Dzięki temu sposób poruszania się zawodników po murawie wygląda bardzo realnie, a osiągnięcie tego efektu nie jest łatwa sprawą, zapytajcie ludzi z EA Sports.

Pro Evolution Soccer 2017_20160915230915

Jadnak to, co czyni najnowszą odsłonę PESa tak niesamowicie grywalną, to inteligencja w obronie drużyny przeciwnej. Każdy gracz ma swój ulubiony sposób wyprowadzania akcji i lubi go nadużywać gdy przeciwnik mu na to pozwala. Tym razem to nie będzie takie łatwe. Drużyna przeciwna „uczy się” sposobu naszej gry i dostosowuje pod niego taktykę obronną. Zmusza nas tym samym do szukania nowych sposób przedarcia się pod bramkę rywala, dzięki temu  gra się nie nudzi nawet po rozegraniu kilkunastu meczy z rzędu.

O ile przeciwnicy są bardzo inteligentni w obronie, to już w ataku jest z nimi nieco gorzej. Zwłaszcza obrońcom zdarzają się banalne błędy zwłaszcza gdy są poddani pressingowi. Praktycznie w każdym meczu przytrafiała mi się sytuacja, w której w banalny sposób przechwytywałem piłkę stoperowi i samotnie zmierzałem na bramkę. Oczywiście zdarza się to także w realnej piłce, ale w tej wirtualnej o Konami, zdecydowanie zbyt często.

Pro Evolution Soccer 2017_20160916003353

Znacznej poprawie uległa praca sędziów. W poprzednich edycjach zdawać się mogło, że są oni tylko po to, by odgwizdywać faule przez nas popełniane. Przeciwnicy grali po aptekarsku, wskutek czego, jeden rzut wolny na trzy mecze, to już było coś. Konami zauważyło problem i postanowiło stworzyć AI sędziów od podstaw, a efekty tego są widoczne. Choć wciąż jest kilka elementów do poprawy. Zdawać by się mogło, że arbitrzy nie mają czerwonych kartek, chyba że zawodnik zalicza drugą żółtą. Brutalne faule od tyłu, które zatrzymują bardzo groźną akcję czasami aż się proszą o pokazanie czerwonego kartonika, sędziowie są jednak bardzo pobłażliwi. O ile przy rozgrywaniu meczów z CPU sytuacje takie nie zdarzają się często, to w meczach sieciowych sprzedanie kosy rywalowi tuż przed polem karnym jest dość kuszącą alternatywą – kara jest stosunkowo niewielka.

Graficznie nie ma kroku naprzód, ale jest mały kroczek

Oprawa w Pro Evolution Soccer 2017 jest dość nierówna. Modele postaci wyglądają fantastycznie, a takie szczegóły jak deszcz skraplający się po twarzy lub para wylatująca z ust, to drobnostki, które cenimy. Co istotne nie skoncentrowano się jedynie na wiernym odwzorowaniu twarzy największych gwiazd z Barcelony czy Dortmundu. Sylwetki Milika, Glika, Krychowiaka, Grosickiego czy Błaszczykowskiego rozpoznamy bez problemu. Jednak gdy rozpocznie się mecz i kamera pojedzie w górę, to nie sposób pomylić rozgrywki  w najnowszym PES-ie z transmisją w telewizji. Kolejny raz cała meczowa otoczka wygląda dość skromnie i smutno. Nie ma dreszczu emocji przed rozpoczęciem spotkania, nie ma klimatu wielkiego piłkarskiego święta.

Pro Evolution Soccer 2017_20160915230334

Zdarzają się także nieliczne błędy podczas wyświetlania powtórek, jak na przykład zapadanie się stóp w murawie, bądź przenikanie się piłkarzy. Również animacje przedmeczowe i po strzelonej bramce potrafią na konsoli niekiedy chrupnąć. Nie są to jednak częste przypadki, które mają wpływ na czystą rozgrywkę. Gampelay działa płynnie i jest wolny od bugów.

Ach te licencje

Prawdą jest, że jak gra jest słaba, to nawet licencje jej nie pomogą. Ale prawdą też jest, że nie ma świetnej gry sportowej bez licencji.  Nie ma co zaklinać rzeczywistości, owszem gameplay jest najważniejszy, ale chcemy grać swoimi ulubionymi drużynami, kupować swoich ulubionych zawodników, zdobywać mistrzostwa najlepszych lig i grać na największych stadionach. Pro Evolution Soccer 2017 nam tego nie zapewnia. W sumie dostajemy do dyspozycji tylko trzy duże europejskie ligi – włoską, francuską i holenderską. Liga portugalska, hiszpańska i angielska pełna jest klubów o dziwnych nazwach. Konami przed premierą chwaliło się pozyskaniem licencji na Arsenal Londyn i Borussię Dortmund, co jest dość smutne, ponieważ w grze nie ma nawet ligi niemieckiej.

Pro Evolution Soccer 2017_20160915001457

Pro Evolution Soccer,  jeśli chodzi o bogactwo licencji zawsze odstawało od serii FIFA, ale to przecież nie świadczy, że ma być tak zawsze. Stworzono najlepszą wirtualną piłkę w historii, w której nie ma możliwości zagrania najlepszymi klubami. Ktoś powie, że przecież są moderzy i wszystko za moment zostanie załatane, tym bardziej, że wprowadzenie funkcji Edit Mode znacznie to ułatwi. Jednak i tak twórcom należą się cięgi za nie dostarczenie na premierę zawartości, na którą zasługuje zarówno świetna odsłona kultowej serii jak i jej wierna społeczność.

Tryby Gry – szału nie ma, ale jest w co grać

Jeśli chodzi o tryby gry, nowy PES też  nie może się pochwalić nowościami, ale na nudę nie powinniśmy narzekać. Mamy trzy puchary – Ligę Mistrzów, Ligę Europy oraz Azjatycką Ligę Mistrzów. Oczywiście w dwóch pierwszych z powodu problemów z  licencjami, brakuje wiele klubów, w tym triumfatora Ligi Mistrzów. Kolejne tryby to klasyczne pożeracze czasu. Master League pozwala nam zostać menadżerem wybranego przez siebie klubu, a w Become a Legend tworzymy własnego zawodnika i pniemy się po kolejnych szczeblach piłkarskiej kariery.

Pro Evolution Soccer 2017_20160915233210

Oczywiście najbardziej grywalnym trybem jest myClub, czyli PES-owa wersja znanego z  serii FIFA trybu Ultimate Team. Budujemy w nim od podstaw własny klub piłkarski, sprowadzając do niego właściwych menadżerów i zawodników. Na początku otrzymujemy jednego klasowego zawodnika oraz losujemy drugiego, wokół którego możemy zacząć budować zespół. Lepiej w początkowej fazie tworzenia piłkarskiej potęgi nie rzucać się na pojedynki sieciowe. Starzy wyjadacze serii wypunktują nas jak Borussia Dortmund Legię Warszawa.

Najlepszą grą piłkarską 2017 roku jest…

Na ostateczny werdykt musimy jeszcze zaczekać.  Pro Evolution Soccer 2017 jest świetnym symulatorem piłki nożnej, być może nawet najlepszym w historii, ale wciąż jest nad czym pracować. Obawiam się jednak, że jakość rozgrywki nie wystarczy by popsuć wyniki sprzedaży konkurencji od EA. Konami musi wykazać się kreatywnością, dać graczom coś ekstra, coś co przekona zapatrzone w FIFĘ dzieciaki, by dać szansę konkurencji. W tym roku raczej się to nie uda. Smutne, bo Pro Evolution Soccer 2017 to świetna gra i najlepsza piłka w jaką grałem, ale na miano najpopularniejszej, oferuje zbyt mało.

PES 2017 – galeria

Plusy
  • Rewelacyjny gameplay
  • Niezła oprawa
  • myClub to całkiem niezła alternatywa dla Ultimate Team
  • Komentatorzy
Minusy
  • Licencje, a raczej ich brak
  • Brak nowości
  • Drobne błędy techniczne
8
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic