Tahira: Echoes of the Astral Empire – recenzja

Tahira Echoes of the Astral Empire e1572893463361

Tahira: Echoes of the Astral Empire to tytuł całkiem niezły, jednak nie wszystko w tej grze działa tak, jak powinno. Stawiam też dolary przeciw orzechom, że o nim nie słyszeliście. Czas zatem go przybliżyć, bo fanom chociażby takiego The Banner Saga może się spodobać.

tahira-screen-3

W tym tytule, stworzonym przez debiutujące studio Whale Hammer Games, wcielamy się w księżniczkę Tahirę, której zadaniem jest obrona swoich poddanych przed złowrogim Astralnym Imperium. Sama gra łączy walkę w trybie turowym z narracją, w której poznajemy różnych bohaterów, a przede wszystkim Tahirę. Tutaj pojawia się czasem pewien zgrzyt – za wiele oczywiście nie chcę zdradzać, zwłaszcza, że ta historia nie jest taka zła. Bo choć udało się dobrze przedstawić samą bohaterkę oraz pewne sytuacje, tak w niektórych momentach pewne dialogi mogą być dosyć irytujące. Zwłaszcza rozmowy Tahiry z jej koniem, gdzie widzimy portret konia i tylko dopiski przedstawiające, że jest przygnębiony, czy szczęśliwy. To zdecydowanie było dziwne, a po kilku linijkach – zaczęło już mocno irytować.

tahira-screen-1

Tahira: Echoes of the Astral Empire to też, jak wspomniałem wcześniej, walka. Bardzo lubię turowe systemy walki, więc Tahira pod tym kątem ciekawiła mnie najbardziej. Nawet nie spodziewałem się, że wyjdzie to całkiem dobrze. Cele walki nie są tylko tak oczywiste jak – „ubij wszystkich”. Trzeba często bronić – czy to jakieś pozycji do której nie mogą dojść wrogowie albo też cywilów. Na duży plus zasługuje sposób rozwiązania konkretnych walk – wraz z postępem w grze uczymy się wiele o kolejnych bohaterach i ich pomagierach. Dzięki temu można próbować wielu sztuczek w późniejszych etapach, a za przykład niech posłuży to, że istnieje opcja zasadzki na przeciwnika. Tuż przed walką możemy pochować niektóre jednostki w konkretnych miejscach i nagle – wyjść z ukrycia i zadać, poza kolejką, mnóstwo ciosów. Na wyższych poziomach trudności to być lub nie być w Tahira: Echoes of the Astral Empire. Zatem przyjmijmy, że walka ta, choć bardzo podobna pod wieloma względami do The Banner Saga, ma swoje pewne urozmaicenia, dzięki którym gra się przyjemnie. Pewnym minusem jest to, że walki te są dosyć długie, a przeciwników zdecydowanie większa ilość. Na pewno nie przypadnie to do gustu wszystkim, gdyż po pewnym czasie, można się już trochę zacząć nudzić. Zwłaszcza, gdy przegra się bitwę w ostatniej chwili.

tahira-screen-2

I to chyba jest pewien problem w Tahira: Echoes of the Astral Empire. Sama gra nie jest taka zła, ale po prostu – to gra typowo na siódemkę. Nie ma tego czegoś, co było chociażby w grach studia Stoic. Tutaj ewidentnie brakuje świetnego klimatu jak w tamtych grach. Oczywiście Tahira też nieźle wygląda, posiada również ciekawy soundtrack, ale dla mnie to było za mało, żeby bez końca zanurzyć się w historię Tahiry i jej walki z Astralnym Imperium. Moim zdaniem, jeśli bardzo szukacie gry w tym stylu – to możecie spróbować. Cena nie jest wygórowana – za 15 euro otrzymujecie grę nawet na 15 godzin.

Plusy
  • dobrze zrealizowane pomysły na walkę
  • ładna oprawa wizualna
Minusy
  • nie dla każdego
  • potrafi się szybko znudzić
7
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic