The Free Ones – recenzja

The Free Ones
The Free Ones

Uwielbiam kotwiczki. No może nie same w sobie, a raczej gry, które je zawierają. To chyba wiąże się zresztą z moim dziecięcym uwielbieniem postaci Spider-Mana, bo aż do teraz wszelkie podczepianie linek, huśtanie się na nich i ślizganie jest dla mnie niesłychanie przyjemną czynnością, którą z chęcią wykonuję na polu interaktywnej zabawy. Dlatego też nie mogłem przejść obojętnie obok najnowszego tytułu, który w zamyśle miał mi to zapewnić. Mowa o The Free Ones od studia Farsky Interactive.

I chociaż nie oczekiwałem od razu wejścia z grubej rury, to początek zabawy jednak nieźle mnie zaskoczył. Wcielamy się tutaj w Theo – niewolnika zmuszonego do ciągłej pracy na nieznanej nam z nazwy wyspie górniczej. Pierwsze, co ujrzymy w The Free Ones, to długi zjazd windą do miejsca pracy. Dobijające? Trochę, ale bohaterowi szybko udaje się uciec i dotrzeć do placówki swoistego ruchu oporu działającego na wyspie. Theo zostaje wysłany na pierwszą misję i wyposażony w linkę z hakiem przyczepioną do jego ramienia. A wtedy właśnie zaczyna się zabawa.

The Free Ones 1

Taka potężna, pisana przez wielkie „Z”. The Free Ones jest platformówką, ale w odróżnieniu od wielu przedstawicieli tego gatunku, tutaj pokonywanie etapów odbywa się głównie z wykorzystaniem kotwiczek. I jak dla mnie, jest to strzał w dziesiątkę. Nawet nie wiem, od czego mógłbym zacząć. Tytuł od studia Farsky Interactive prezentuje niezwykle dynamiczną rozgrywkę, w której czuć pęd poruszającej się w powietrzu postaci. Tak, w pewnym stopniu można poczuć się jak Spider-Man. Ale to tylko w pewnym.

Kotwiczki we The Free Ones mają trojakie zastosowanie. Jeśli w świecie gry widzimy drewniany element, to możemy: podczepić się do niego i wisieć w powietrzu, chwycić się i przyciągnąć lub, co jest z pewnością najlepsze, podczas przyciągania wyskoczyć, nabrać rozpędu i wylecieć w powietrze niczym żywy pocisk wystrzelony z armaty. Chociaż zabrakło mi tu huśtania się na linach, to i tak mechanika jest niezwykle przyjemna, satysfakcjonująca, responsywna i przede wszystkim unikalna.

The Free Ones 2

Nie przypominam sobie drugiej gry, która tak duży nacisk kładłaby na dynamiczne pokonywanie przeszkód przy użyciu linek z hakiem. Taki Just Cause polegał raczej na kreatywnej zabawie z ich wykorzystaniem. W Dying Light kotwiczka została dodana w późniejszych partiach zabawy, a w Assassin’s Creed Syndicate był to zaledwie gadżet dla leniwych, pomijających wspinaczkę na budynki. Mechanika jest na pewno najlepszym elementem The Free Ones. Autentycznie chciałbym, żeby kiedyś podobny system znalazł się jeszcze w jakiejś grze. Może tym razem wysokobudżetowej?

Wiem, wiem. Wytłumaczyłem bardzo mało. Jednak uwierzcie mi na słowo, ciężko jest opisać sposób poruszania się w produkcji od Farsky. To trzeba poczuć, ten wszechobecny pęd i szybkość. I co ciekawe, gra to nie tylko kotwiczki! Wraz z postępem otrzymujemy np. glider (tudzież wingsuit), który umożliwi nam krótkie szybowanie. Im dalej w las, tym ciekawiej, bo autorzy wymagają użycia naprzemiennie posiadanych gadżetów. Dochodzą również nowe elementy otoczenia. Poziom trudności rośnie i o ile początek jest banalnie prosty, tak pod koniec giniemy często.

The Free Ones 3

Wyobraźcie sobie taką sytuację. Skaczemy z klifu, podczepiamy się do skrzynki płynącej po rzece, jednakże ta nagle kończy się wodospadem. W ostatniej chwili wyskakujemy i przelatujemy na sunący po torach pociąg. Nie lądujemy na nim, lecz chwytamy się go linką i puszczamy po osiągnięciu rozpędu, by wybić się i przeskoczyć na najbliższą wysepkę. Swe lądowanie możemy również skwitować podczepieniem się o rosnące na niej drzewo. Fajne? No jasne, że tak!

Tylko jest problem, bo mechanika to tak naprawdę jedyna do tego stopnia udana rzecz w The Free Ones. Niestety, chciałoby się rzec. Fabuła jest tutaj co najwyżej przeciętna i stanowi jedynie pretekst do rozgrywki. Autorzy niby silili się jakoś zarysować osobowości postaci i wpisać w opowieść jakieś twisty, ale wyszło im to sztucznie i co najgorsze – nieciekawie.

The Free Ones 4

W podobny sposób mógłbym opisać również grafikę. Jest całkiem dobra, nie mogę tego zaprzeczyć. Jednakże z jakiegoś powodu, ludzie ze studia Farsky Interactive postanowili, by większość akcji działa się o tej samej porze dnia i w bardzo podobnym do siebie otoczeniu. Niemalże całe The Free Ones to wszechobecna noc i jaskinie, co niezbyt uatrakcyjnia wizualnie ten tytuł. Ponadto jest to straszliwie monotonne, a co najgorsze, powoduje, że nawet do samej rozgrywki, choć jest ona szalenie przyjemna, wkrada się lekka powtarzalność.

Nie pomaga również muzyka, a właściwie jej brak. Jakiekolwiek dźwięki soundtracku w The Free Ones to rzadkość, towarzyszą właściwie tylko krótkim scenkom fabularnym i sekcjom, w których zjeżdżamy po szynach po ukończeniu każdego poziomu. To zdecydowanie zbyt mało, by zaangażować gracza. Wszystkie te niedociągłości audiowizualne sprawiają, że niestety w trakcie cztero-pięciogodzinnej gry przy końcówce zaczynamy czuć dosyć spore znużenie.

The Free Ones 5

Mimo wszystko The Free Ones to całkiem dobra gra. Podobała mi się szczególnie za sprawą niezwykle przyjemnej rozgrywki. Ktoś mógłby powiedzieć, że niektóre z późniejszych etapów są nieuczciwe, ale mnie to kupiło, gdyż lubię wyzwanie. Wprawdzie zdarzają się tu drobne błędy, takie jak zablokowanie na skale przy złym upadku, ale wystarczy wcisnąć respawn, by odrodzić się jakieś dziesięć sekund wcześniej, ponownie poszybować w powietrze i czepiać się linkami do wszelkich skrzyń, pociągów i belek.

PS. Po napisaniu recenzji z ciekawości spojrzałem na opinie innych graczy i zaciekawiła mnie jedna rzecz. A Story About My Uncle, gra wydana w 2014 roku, która jest dosyć podobna do omawianego The Free Ones. Różnica polega na tym, że przynajmniej na podstawie zwiastunów i screenów, ma ciekawsze otoczenie, a zamiast wybijania się linkami jak z armaty, jest tam huśtanie się. Chyba będę musiał kiedyś sprawdzić.

Plusy
  • Pomysł na rozgrywkę
  • Rosnący poziom trudności
  • Responsywne sterowanie
Minusy
  • Monotonna oprawa graficzna
  • Słaba, nieangażująca fabuła
  • Braki w ścieżce dźwiękowej
7
Ocenił Robert Chełstowski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic