Star Wars: Battlefront 2 – recenzja

Star Wars Battlefront 2

EA DICE zyskało wśród graczy miano ekspertów od multiplayerowych strzelanek. Studio odpowiedzialne za serię Battlefield, jak mało które rozumiało zapotrzebowanie fanów sieciowych starć. Nawet gdy gwiazda Battlefielda zaczęła przygasać na rzecz Call of Duty, studio powróciło z trzecią odsłoną serii, która nie tylko zrewolucjonizowała serie, ale również wyznaczyła kierunek rozwoju kolejnym FPS-om nastawionym na zabawę wieloosobową. Jednak w 2015 roku nie wszystko poszło po myśli DICE i na studio spadły gromy za wydane przedwcześnie i przez to niedopracowane Star Wars: Battlefront. Gra nadal prezentowała wysoki poziom, ale rozgrywka za bardzo przypominała tę znaną z serii Battlefield, a brak kampanii fabularnej przekreślił produkcję w oczach wielu graczy. Dwa lata później EA DICE powraca ze Star Wars: Battlefront 2, obiecując pełniejszą i bardziej satysfakcjonującą zabawę w gwiezdowojennym świecie.

Na wojennej ścieżce

Pierwszą poważną nowością w Star Wars: Battlefront 2 jest kampania dla pojedynczego gracza. Poprzednia odsłona nie oferowała nawet ułamka kanonicznej historii, na którą wielu graczy liczyło. W ostatnich latach nie dostaliśmy ani jednej fabularnej przygody w świecie pełnym mocy i galaktycznych sojuszy, dlatego nic dziwnego, że pierwsza część Battlefrona była krytykowana za brak tego elementu. Co prawda DICE nigdy nie słynęło ze spektakularnych i trzymających w napięciu fabuł, a te z Battlefieldów były co najwyżej poprawne, ale uniwersum stworzone przez Georga Lucasa daje mnóstwo możliwości na opowiedzenie ciekawej historii.

Star Wars Battlefront II2
Jako Iden Versio poznamy wydarzenia z księżyca Endoru z perspektywy oddziałów Imperium

Akcja kampanii rozgrywa się po wydarzeniach z „Powrotu Jedi”. Jeżeli ktoś ma jeszcze przed sobą poznanie sagi, a przynajmniej oryginalnej trylogii, to czym prędzej powinien ją nadrobić przed rozpoczęciem przygody. Twórcy słusznie wyszli z założenia, że każdy zna szóstą część Gwiezdnych Wojen i nie ma potrzeby tłumaczenia działań, jakie rozgrywają się na zapleczu głównego wątku tej historii. W grze wcielamy się w Iden Versio, dowódczynię elitarnych oddziałów służącym Imperium. Po śmierci Imperatora i wygraniu kluczowej bitwy przez rebeliantów, Imperium chyli się ku upadkowi. Przed swoją śmiercią, wielki Imperator zlecił generałom rozpoczęcie operacji, mającej na celu zdestabilizowanie działań rebelii oraz poprzez strach uniemożliwić okupowanym planetom dołączenie do walki po złej stronie barykady. W samym środku tych wydarzeń jest Iden wraz ze swoim oddziałem, która ma coraz więcej wątpliwości, czy działania Imperium są moralnie słuszne.

Historia zaprezentowana w grze rozczarowuje na poziomie scenopisarstwa. Fabuła jest prosta, motywacje bohaterów niejasno nakreślone, a nagłe przemiany charakterów zbyt nagłe i oczywiste. W odpowiednim poznaniu historii przeszkadzają niepotrzebne i dezorientujące przeskoki w czasie. Również obiecywane ukazanie działań ze strony Imperium jest błahe i pozbawione jakichkolwiek emocji, tym bardziej, że sumienie Iden szybko się do niej zaczyna odzywać, dlatego bohaterka już po paru pierwszych misjach jest gotowa zdradzić dotychczasowe ideały. Skutkuje to tym, że po raz kolejny większą część fabuły obserwujemy z perspektywy rebeliantów, nawet jeżeli Iden Vesrio do nich bezpośrednio nie należy.

Star Wars Battlefront II3
Grafika nie zawsze prezentuje się okazale, ale klimatu lokacji nie można odmówić

Pomimo tych wszystkich minusów, kampanię nie mogę uznać za niesatysfakcjonującą. Przez te 6 godzin potrzebnych do ukończenia fabuły bawiłem się bardzo dobrze, nawet biorąc pod uwagę fakt, że misje polegają na tym samym – dostań się do punktu A, po drodze zabijając wszystkich na swojej drodze, po czym na miejscu wyeliminuj kolejną falę wrogów – a elementów urozmaicających rozgrywkę jest za mało. Czasami mamy możliwość wskoczenia do znanych z filmowej sagi pojazdów, ale etapów powietrznych bitew w przestrzeni kosmicznej jest nieco za dużo. W kampanii mamy też możliwość pokierowania paroma ikonicznymi bohaterami znanymi z oryginalnej trylogii. I tak z Lukiem wybierzemy się po pewien przedmiot, z Leią uratujemy jej rodzinną planetę, zaś brodaty Han Solo zrobi rozróbę przed kantyną Maz Kanaty. Nie są to jednak etapy, które można zaliczyć do udanych. Wydają się one wciśnięte na siłę i zupełnie niepotrzebne, tym bardziej, gdy fabularnie nie ma żadnego uzasadnienia do pojawienia się tych postaci w historii Iden Versio.

Tryb dla pojedynczego gracza w Star Wars: Battlefield II jest typową kampanią od DICE, bliźniaczo podobną do tego, czym twórcy raczyli nas przy kolejnych odsłonach serii Battlefield. Tych konstrukcji zadań czy map nie da się pomylić z żadnym innym studiem. Ale mimo to byłem zainteresowany opowieścią o Iden Versio. Złożyło się na to trzy czynniki, które są domeną całej gry, nie tylko kampanii. Pierwszym to oczywiście klimat Gwiezdnych Wojen. DICE udało się uchwycić charakterystyczną atmosferę i aurę znaną z sagi. Bitwy choć widowiskowe, ani na moment nie odstają od tego co mogliśmy wielokrotnie oglądać na ekranach kin, zaś wiernie odtworzone wnętrza statków, środowiska poszczególnych planet czy broni oraz wyglądu postaci pobocznych, tylko pogłębiają poczucie obcowania w doskonale znanym świecie. Nie byłoby to jednak możliwe, gdyby nie spójny stylistyka gry z ośmioma filmowymi częściami. Liczne przerywniki filmowe zostały wyreżyserowane, jakbyśmy oglądali kolejną część sagi, zaś tego nastroju nie da się pomylić z żadnym innym. Wszystko to dopełnia genialna muzyka, zarówno dobrze znane utwory Johna Williamsa jak i pasujące tonacją nowe kompozycje Gordy’ego Haaba. Łyżką dziegciu w udźwiękowieniu jest koszmarny polski dubbing. Nie wiem skąd się wziął ten trend powracania do pełnych polonizacji gier, ale w przypadek Star Wars: Battlefront 2 pokazuje, że jest on szkodliwy dla branży. Gdy jeszcze mowa o polskich głosach nowych postaci jak Iden Versio czy Dell, można przymknąć oko na niedoskonałości, ale gdy w rodzimym języku odzywa się Luke, Leia, Han czy Lando, nie pozostaje nic innego, jak zagryźć zęby z zażenowania i spróbować przez to przebrnąć. Niestety bezboleśnie się nie da.

Star Wars Battlefront II4
W kampanii pokierujemy też ikonicznymi bohaterami, ale z tego akurat nie należy się cieszyć

Blaster ten same, ale…

Kampania dla jednego gracza to zaledwie dodatek i przystawka do dania głównego, jakim jest multiplayer. Zmieniło się praktycznie wszystko, od mechaniki strzelania i poruszania się, przez system rozwoju, po mapy i tryby rozgrywki. Tym razem twórcy zrezygnowali z wielu niepopularnych trybów, takich jak ładunek czy pogoń za droidami. W Star Wars: Battlefront 2 możemy bawić się w pięciu trybach rozgrywki: galaktyczny szturm, natarcie myśliwców, atak, bohaterowie i złoczyńcy oraz uderzenie. Galaktyczny szturm to połączenie ataku AT-AT i supremacji z poprzedniej części, gdzie dwie drużyny złożone z 20 graczy rywalizuje ze sobą na ogromnych mapach, gdzie zadaniem jednej ze stron jest atak (punktu, pojazdów, etc), zaś drugiej obrona. W natarciu myśliwców zasiądziemy za sterami gwiezdnych pojazdów latających, gdzie również sednem rozgrywki jest atak i obrona, tym razem w kosmicznych starciach. Oprócz nazwy tego trybu, zmieniła się także liczba graczy do 24 biorąca udział w potyczce. Większych zmian nie doczekał się także tryb ataku, który pozostał doskonale znany i przystępnym dla każdego gracza drużynowym deathmatchem. Bohaterowie i złoczyńcy to zupełnie nowy tryb, gdzie dwie czteroosobowe drużyny, grające wyłącznie postaciami specjalnymi jak Darth Vader, Boba Fett czy Yoda, biorą udział w bezpośrednich starciach, polegających na wyeliminowaniu wyznaczonego przeciwnika, zanim zrobi to drużyna przeciwna. Uderzenie to galaktyczny szturm, tylko w mikroskali. Zamiast dużych map, pojazdów i kilkudziesięciu osobowych drużyn, mamy dwie ekipy po ośmiu graczy w każdym, którzy mają wykonywać najróżniejsze zadania.

Star Wars: Battlefront 2 już na starcie oferuje więcej map niż w analogicznym czasie pierwsza część. Nowością w serii jest wykorzystanie wszystkich okresów czasowych znanych z filmowej sagi. Pozwoliło to twórcom nie tylko na przeniesienie do swojej gry armii klonów, droidów oraz wojsk Najwyższego Porządku i Ruchu Oporu, ale także planet znanych z całego uniwersum Gwiezdnych Wojen. Swoje umiejętności będziemy mogli sprawdzić na Naboo, Kamino, Kashyyyk, Endorze, Hoth, Tatooine, drugiej Gwieździe Śmierci, Yavinie 4 oraz Jakku, Takodanie oraz bazie Starkillera. Minusem takiego rozwiązania są starcia między chociażby imperialnymi szturmowcami a armią droidów, co potrafi wybić z immersji, ale gdy walka rozgorzeje na dobre, szybko się o tym zapomina.

Star Wars Battlefront II5
Nowością w serii są starcia myśliwców w przestrzeni kosmicznej. Robią piorunujące wrażenie.

A multiplayerowe starcia, szczególnie w galaktycznym szturmie, pełne są nieprzewidywalności oraz emocji. Jako samotny żołnierz biegnący pomiędzy wysokim zaroślom na Kamino, słysząc w oddali odgłosy wojny, ciężko nie wczuć się w rozgrywane starcie. Te potrafią być chaotyczne i gorączkowe, szczególnie w końcówce, dlatego nie raz można poczuć się jak bohater „Szeregowca Ryana”, a efektowność i widowiskowość starć jest tym, czego brakowało w pierwszej części. Tam starcia były bardziej statyczne i poukładane, nastawione na bezpośrednie pojedynki. Tym razem czuć, że jesteśmy jedynie trybikiem w wielkiej wojennej machinie. Szalę zwycięstwa możemy przechylić na naszą korzyść wybierając jednego z dostępnych dla naszej strony bohaterów oraz pojazdów. Tym razem zdobyć je jest o wiele łatwiej. Twórcy zrezygnowali z tokenów rozsianych na mapie, które z łatwością mogły trafić w niepowołane ręce. Tym razem bohaterów oraz pojazdy odblokowujemy za punkty bitewne zdobywane podczas gry. W skrócie, im lepiej gramy, tym szybciej i częściej sięgniemy po Luke’a czy Kylo Rena, ale ich progi są na tyle niskie, że nawet przeciętny gracz jest w stanie choć raz na mecz dorwać w swoje łapki którąś z postaci specjalnych. Szczególnie, gdy zdecydujemy się grać drużynowo, gdyż podczas każdego startu rozgrywki, oraz odrodzenia, automatycznie dołączamy do maksymalnie czteroosobowej ekipy, która jeżeli ze sobą współpracuje, o wiele szybciej zdobywa punkty bitewne niż gracz działający na własną rękę.

W Star Wars: Battlefront 2 DICE odeszło od dowolnego personalizowania wyglądu naszego żołnierza. Z jednej strony to zrozumiała decyzja, gdyż twórcy w grze zdecydowali się na klasy postaci. I tak obok uniwersalnego żołnierza, możemy wybrać posługującego się większym arsenałem ciężkiego strzelca, wspierającego ich oficera oraz nastawionego na dalszy dystans specjalistę. Każda z klas ma własne bronie oraz umiejętności i to jedyny element gry, który pozwala na dopasowanie żołnierza pod własne preferencje.

Star Wars Battlefront II6
Żadna kantyna nie może obejść się bez Hana Solo.

Wylosować skilla

I tutaj dochodzimy do najbardziej kontrowersyjnej i wzbudzającej wiele emocji części gry. Twórcy już przy pierwszej publicznej prezentacji filmu z rozgrywki obiecali, że gra nie doczeka się season passa jak pierwsza część i wzorem Titanfalla 2, Star Wars: Battlefront 2 doczeka się wyłącznie darmowych DLC, udostępnianych cyklicznie po premierze. Postawa godna pochwały, ale gdy mowa o tak dużym wydawcy jak EA, jasnym było, że będą musieli oni sobie inaczej zrekompensować brak wpływów z zakupu dodatkowych map. Mikrotransakcje pojawiają się w coraz większej liczbie gier, a Battlefront 2 również ich się nie ustrzegł. Na pewno wielu graczy przed premierą spodziewało się, że skrzynki z losową zawartością, które możemy kupić zarówno za walutę z gry jak i za kryształy, za które uprzednio musimy zapłacić prawdziwymi pieniędzmi, posłużą wyłącznie do kosmetycznych zmian naszych wojaków, broni czy jako dodatkowe skórki dla bohaterów. Rzeczywistość okazała się zgoła inna.

Star Wars: Battlefront 2 oferuje w skrzynkach zarówno takie kosmetyczne elementy jak zwycięskie pozy czy emotki, które zaprezentować możemy podczas rozgrywki, ale również karty, które potrafią znacząco podnieść umiejętności granej przez nas postaci. Każda klasa, bohater oraz pojazd ma trzy miejsca na karty, te zaś mają różne poziomy. Im wyższy, tym daje większe i lepsze bonusy. Zdobyć je możemy zarówno tworząc za części zdobywane w skrzynkach, oraz w samych lootboxach. Jak nie trudno się domyślić, w skrzynkach możemy przez długie godziny gry nie trafić na karty, które odpowiadają klasą jaką najczęściej gramy. Gdy weźmiemy pod uwagę, że ceny lootboxów wahają się między 2200 a 2400 monet, a za pojedynczy mecz średnio zdobywamy 250 monet, gra wyraźnie premiuje osoby z zasobniejszymi portfelami oraz tych poświęcających na rozgrywkę wiele godzin dziennie. Niedzielni gracze bardzo szybko zderzą się ze ścianą, w postaci przeciwników dysponującymi klasami z najwyższymi poziomami kart. Wielokrotnie podczas meczów zdarzało mi się, że chociaż pierwszy strzelałem do przeciwnika i zabierałem mu połowę paska życia zanim ten zorientował się z której strony lecą do niego pociski, to w ostateczności i tak ginąłem, bo przeciwnik potrzebował o wiele mniej czasu na zabicie mnie, dzięki umiejętnością z kart. Star Wars: Battlefront 2 to gra, w której można kupić sobie skilla, bo sam refleks i celność już nie wystarczą.

Star Wars Battlefront II7
Początki niektórych meczów multiplayerowych bywają ciężkie.

W momencie publikowania tego tekstu, mikropłatności w grze nadal są wyłączone i skrzynki możemy kupować tylko za walutę z gry, ale niewiele to zmieniło w samej rozgrywce. Kto wykorzystał 10-godzinny trial z EA/Origin Access lub zakupił specjalną edycję pozwalającą odpalić grę na trzy dni przed premierą, ten miał możliwość skorzystania z opcji mikropłatności i takie osoby napotyka się na serwerach. Może to wina niedziałającego matchmakingu, który wrzucał gracza raptem z jedną kartą drugiego poziomu do meczu z osobami posiadającymi po trzy fioletowe karty, ale skutecznie odbiera to przyjemność z zabawy. Co z tego, że wespnę się na wyżyny swoich umiejętności i przeciwnicy będą obrywać ode mnie tylko po głowach, jak wystarczy trafić na osobę z w pełni rozwiniętą klasą postaci lub bohatera i mój skill mogę wyrzucić do kosza.

Mobilne naleciałości

Nieprzemyślany jest również rozwój pozostałych elementów. W pierwszej części mieliśmy od razu dostępnych wszystkich bohaterów z Darthem Vaderem i Imperatorem Palpatinem na czele, tym razem aż sześciu bohaterów, w tym wspomniana dwójka oraz Luke, Leia czy Chewbacca musimy odblokować za walutę z gry, tę samą, za którą kupujemy skrzynki, bez których rozgrywki wieloosobowe nie mają sensu. Bohaterowie do najtańszych nie należą, bo gdy za Iden Versio każą zapłacić nam przystępne 5 tysięcy monet, tak wykupienie Luke’a czy Vadera, czyli ikonicznych postaci serii, to już wydatek 15 tysięcy, czyli mniej więcej tyle ile jesteśmy w stanie uzbierać przechodząc kampanię, odbierając codziennie jedną darmową skrzynkę, rozgrywając kilka meczów multiplayerowych oraz wykonując kamienie milowe, czyli zadania jak zabicie pół tysiąca przeciwników konkretną klasą czy umiejętnością bohatera. Co więc z pozostałymi bohaterami, nie mówią już o zdobywaniu kart? Czeka nas powolny i długotrwały grind w rozgrywce polegającej na tym, kto ma więcej czasu na granie i tym samym lepsze karty. Mógłbym się również pastwić nad systemem rozwoju poszczególnych klas, który wymusza granie konkretną postacią, aby odblokować nowe bronie, ale to naprawdę niewielka cena przy tym, co EA zaoferowało nam w pozostałych aspektach wieloosobowej rozgrywki.

Star Wars Battlefront II8
Piekło wojny w najlepszym wydaniu.

Zanim jednak zdecydujemy się na zakup konkretnych bohaterów lub chcemy przetestować na polu bitwy nowo wylosowane karty, warto sięgnąć po tryb arcade. Ten obok nudnego, o wiele gorszego niż w poprzedniej odsłonie samouczka, oferuje stworzenie własnego meczu deathmatchu drużynowego, jak i natarcia, w którym samotny gracz ma ograniczony czas na eliminacje wyznaczonej liczby przeciwników, zaś za każde zabójstwo otrzymuje dodatkowe sekundy. Na takich samych zasadach funkcjonują scenariusze bitewne, czyli zadania o różnym poziomie trudności, w których wcielamy się nie tylko w szeregowych żołnierzy, ale również bohaterów. Jest to dobra nauka umiejętności bohaterów i sprawdzian, czy dana postać pasuje do naszego stylu gry. Tryb arcade ma jednak trzy poważne zgrzyty, przez które ciężko traktować go inaczej niż chwilową odskocznię od trybu wieloosobowego. Scenariusze bitewne nie od razu oferują trzy poziomy trudności, a kolejne odblokowujemy dopiero po przejściu poprzedniego. To jednak nie będzie takie przyjemne, bo w ciągu doby możemy rozegrać tylko pięć meczów w trybie arcade, które premiują nas żetonami. Każdy kolejny wiążę się z tym, że nie otrzymamy pieniężnego bonusu. Praktyka rodem z gier mobilnych czy przeglądarkowych jest obrzydliwą zagrywką ze strony EA. Oczywiście gdy mikropłatności były dostępne w grze, grind monet w arcade nie byłby na rękę wydawcy, ale bez problemów można byłoby zmniejszyć zdobywane w tym trybie żetony, tak aby granie w trybach multiplayerowych było o wiele bardziej opłacalne. Czekanie kilkudziesięciu godzin tylko po to, aby spróbować swoich sił w kolejnych scenariuszach bitewnych jest bezsensowne i zamiast cieszyć się przygotowanymi przez twórców wyzwaniami, pilnujemy się, aby przypadkiem nie przejść kolejnej, za którą nie otrzymamy nic oprócz satysfakcji. Ostatnim mankamentem jest brak zabawy kooperacyjnej, jak miało to miejsce w przypadku pierwszego Battlefronta. Wielokrotnie z kolegami bawiłem się w tym trybie, zarówno rywalizując ze sobą jak i współpracując przy wykonywaniu wspólnych misji. Tutaj tego nie uświadczymy.

Oprawa audiowizualna już dwa lata temu stała na najwyższym poziomie. W Star Wars: Battlefront 2 jest jeszcze lepsza. Dźwięki wystrzeliwanych pocisków z blasterów brzmią jak należy, a od powietrznych pojedynków w przestrzeni kosmicznej ciężko się oderwać za sprawą dźwięków doskonale znanych z filmowej sagi. Graficznie Battlefront 2 robi piorunujące wrażenie. Bezdyskusyjnie to jedna z najładniejszych gier na obecną generację konsol, zaś na komputerze nawet średniej klasy gra prezentuje się okazale w stałych 30 klatka na sekundę na wysokich ustawieniach. Jeżeli DICE przyłożyło się w którymś aspekcie, to właśnie pod względem optymalizacji. Frostbite nie jest silnikiem uniwersalnym i niejedna gra ją wykorzystująca poległa w kwestii zapewnienia graczom jak najlepiej zoptymalizowanej rozgrywki, ale tym razem ta sztuka udała się w stu procentach.

Star Wars Battlefront II9
Droidy na Naboo, czyli na pohybel starej Republice.

Star Wars: Battlefront 2 jest grą naprawiającą błędy poprzedniczki, ale zmian doczekał się każdy aspekt gry, co niekoniecznie musi przypaść do gustu fanom pierwszej części. Strzelanie jednak daje sporo frajdy, a od zabawy ciężko się oderwać, do czasu, gdy zdamy sobie sprawę, że w bitwach wieloosobowych nie liczą się umiejętności gracza, a to ile czasu poświęcił na grę i czy miał szczęście przy kupnie skrzynek. Gra tak samo satysfakcjonująca jak i rozczarowująca, zarówno gdy mowa o kampanii dla pojedynczego gracza, trybach multiplayerowych czy arcade. Gdyby tylko na zawsze, a nie tymczasowo, usunięto mikropłatności, zmieniono by sposób rozwoju klas, bohaterów oraz pojazdów, a na końcu pozbyto się ograniczeń w arcade, mowa byłaby o jednym z kandydatów na grę roku, bo w tym tytule moc jest silna. A tak to propozycja wyłącznie dla osób, które mogą pozwolić sobie na wielogodzinne, codzienne sesje przy grze, inaczej szybko wypada się z wyścigu i pozostaje jedynie frustracja na niesprawiedliwy system odblokowywania i ulepszania broni oraz umiejętności naszego żołnierza.

Kopię gry dostarczył wydawca – Electronic Arts Polska.

Plusy
  • Odmieniony system strzelania daje jeszcze większą satysfakcję
  • Niesamowity klimat znany z filmów oraz spójna z nim stylistyka
  • Doskonała muzyka oraz dźwięki otoczenia
  • Przepiękna oprawa graficzna
  • Dynamiczne i emocjonujące starcia wieloosobowe
  • Premiujący lepszych graczy system wprowadzania bohaterów i pojazdów
  • Ekscytujące bitwy kosmiczne
  • Mnóstwo zawartości na start
  • Udane, choć niepozbawione błędów połączenie wszystkich trzech epok
  • Kampania mająca świetne momenty...
Minusy
  • ...ale zepsuta przez miałką fabułę, niepotrzebne etapy z bohaterami, nudne misje oraz krótki czas potrzebny do ukończenia
  • Bardzo źle zaprojektowany system postępów
  • Bezczelny rozwój klas, bohaterów oraz pojazdów polegający na kupowaniu kota w worku
  • Rozgrywka oparta nie na umiejętnościach, a wyłącznie na czasie spędzonym przy grze i szczęściu w losowaniu kart ze skrzyń
  • Mikrotransakcje, które przed premierą pozwoliły części graczy odskoczyć od reszty
  • Brak trybu kooperacji
  • Kuriozalne ograniczenia w trybie arcade
  • Koszmarny polski dubbing
6
Ocenił Radosław Krajewski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic