Guns, Gore & Cannoli – recenzja

Guns Gore Cannoli 1

Crazy Monkey – Niewielkie belgijskie studio udowodniło, że mniejszym nakładem sił i funduszy można stworzyć naprawdę dobrą grę. Guns, Gore & Cannoli to dwuwymiarowa platformówka akcji osadzona w 1920 roku – w czasach prohibicji.

Podczas gdy jedna część społeczeństwa ubolewa nad ogólnym zakazem posiadania oraz handlu alkoholem – Druga zbija na niej fortunę. Vinnie’go Cannoli ten problem nie dotyczy – znalazł dobrze płatną fuchę, uczciwie pracuje jako egzekutor dla mafii. Don jednej z mafijnych rodzin, pan Bellucio, zleca protagoniście odnalezienie weterana wojennego imieniem Frankie. Nasz „bohater” nie ma pojęcia, iż w mieście rozprzestrzenia się dziwna choroba zmieniająca mieszkańców w żądne krwi bestie.

Guns, Gore and Cannoli_20160505204257

Więcej o fabule nie zdradzę, gdyż jak na grę z takim „rozmachem” jest naprawdę dobrze napisana. Wierzcie lub nie, ale dawno nie grałem w tytuł którego historia trzyma się tak spójnie i domyka wszystkie rozpoczęte wątki – no. . .prawie. Opowieść ma nawet, jak na swoje standardy, naprawdę dobry twist fabularny! Całość okraszona jest humorem, świetnymi sycylijskimi akcentami oraz. . .spluwami i flakami.

Mechanika rozgrywki to w zasadzie gatunkowy standard „Run and Gun„. Wszystko opiera się na sprawnym odskakiwaniu od granatów, uchylaniem przed pociskami wroga i sianiu spustoszenia na skalę. . .no. . .do końca mapy.

Twórcy przygotowali dla nas 13 poziomów, 3 walki z bossami, kilka różnorodnych rodzajów broni oraz parę typów przeciwników.

Guns, Gore and Cannoli_20160505223232

Gra świetnie dawkuje graczowi dostęp do nowości (Czy to rodzaju i modelu przeciwników, czy nowych pukawek) i utrzymuje tą tendencję praktycznie do samego końca. Same rundy z czasem zmuszają gracza do innego podejścia. Jedne nastawione na masową i widowiskową sieczkę, inne zaś na unikanie dziur plujących trucizną, czy też sprawne przeskakiwanie między przepaściami – Wszystko oczywiście utrudniają przeciwnicy, a tych jest naprawdę sporo. Wraz z postępem w grze, okazuje się że naszym jedynym wrogiem są nie tylko zombi ale też wrogie gangi, wojsko oraz zmutowane zwierzaki. Każdy typ przeciwnika ma kilka klas różniących się wytrzymałością oraz sposobem zadawania obrażeń. Przykładowo walcząc z nieumarłymi, możemy trafić na wolno sunące w naszą stronę truposze, jak i na szybsze, sprawniejsze i wytrzymalsze zombi – Kończąc na Wielkich ex kucharzach rzucających w nas tasakami którym wraz z permanentną śmiercią towarzyszy eksplozja tytułowych flaków.

Guns, Gore and Cannoli_20160505224446

Vinnie jest specem od mokrej roboty, przedzieranie się przez zastępy żywych umarlaków (i nie tylko) sprawia mu nie małą frajdę o czym regularnie nam przypomina. Jego arsenał zaczyna się od skromnego pistoletu, a kończy na wyrzutni rakiet, miotaczu ognia i futurystycznej giwerze rażącej przeciwników prądem. Kiedy już myślałem, że moje uzbrojenie właśnie maksymalnie się zapełniło wraz z kolejnym zdobytym rodzajem broni, gra niebawem podrzucała mi kolejny. Ponad to, każda broń różni się moc, zasięgiem, polem rażenia – nawet pociski szybciej bądź wolniej pokonują odległość do celu. Na przykład – Tommy Gun, ikona przestępczego półświatka, pruje pociskami jak oszalała ale rani tylko pierwszy cel przed protagonistą, Rewolwer natomiast, trafia pierwszego i kolejnego za nim oponenta, co może zaowocować podwójnym headshoot’em. Zróżnicowane uzbrojenie świetnie wpływa na modyfikację stylu rozgrywki i rozplanowanie działania. Ponad to, Vinnie nie gardzi również granatami i koktajlami mołotowa.

Guns, Gore and Cannoli_20160505224941

Guns, Gore & Cannoli to gra nie rewolucyjna, ale dopracowana. Tytuł dla fanów takich gier jak dawne Metal Slug, z świetną jak na taki gatunek fabułą. Całość można przejść kooperując kanapowo do czterech graczy. Każdy z zawodników dostanie możliwość wyboru swojego skina dla postaci. Ponadto gra oferuje tryb rywalizacji na wzór Deathmatch’a odbywający się na bardzo wątłej planszy – podobnego do tego z kiedyś popularnego Soldat – Tyle że tam mapy były obszerniejsze. Na brawa twórcy zasługują z jeszcze jednego powodu – zdecydowali się na wrzucenie do gry polskich napisów, mimo iż to nie tytuł AAA, co ty na to Quantum Break?

Jeśli miałbym się do czegoś przyczepić, to do bardzo ubogiej ścieżki dźwiękowej. Utwory są praktycznie niesłyszalne podczas akcji na ekranie i zdecydowanie za spokojne, mimo iż kojarzące się z latami 20′ ubiegłego wieku. Na tym tle genialnie wypadła chociażby gra Stick it To The Man – a opierała się w większości na jednym, ale za to świetnym utworze, idealnie wpasowującym się w klimat, kolorystykę a nawet fabułę.

 

Plusy
  • Groteskowość
  • Spójna, dobrze napisana fabuła
  • Różnorodność broni i przeciwników
  • Guns & Gore!
Minusy
  • Muzyka
8
Ocenił Daniel Klos
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic