Furi – recenzja

Furi
Furi

Na komputery wychodzi zdecydowanie zbyt mało dobrych, dość specyficznych, japońskich gier. Ostatnio jest coraz lepiej pod tym względem, ale to wciąż za mało. W tamtym roku pojawiło się chociażby D4: Dark Dreams Don’t Die, a w tym mamy np. Zero Escape: Zero Time Dilemma. Zaś w parę tygodni temu dostaliśmy Furi, co prawda od francuskiego zespołu, ale już od samego początku czuć czym inspirowali się twórcy. Enigmatyczność, lata osiemdziesiąte oraz masa wyzwań.

Furi recenzja

Tło fabularne

Tortury po wsze czasy nie są zbyt przyjazną perspektywą, szczególnie, jeśli dotyczy to naszej postaci. Na szczęście na ratunek przychodzi nam człowiek w masce królika. Powiedziałbym, że jest tajemniczy, ale trzeba sobie wyjaśnić to już na początku. W Furi wszystko jest niejasne. Dlaczego jesteśmy uwięzieni? Kim jesteśmy? Dlaczego akurat różowy królik? W sumie nic nie wiemy, ale nasz wybawiciel przekonuje nas, że jedynym wyjściem jest uwolnienie się z tego latającego ośrodka więziennego. Dlatego trzeba dostawać się do coraz niżej położonych krain-więzień. Tam czekają na nas przeciwnicy, których musimy pokonać, by móc kontynuować naszą krwawą podróż ku wolności.

Między walkami tak naprawdę dzieje się niewiele. Po przejściu przed portal kierujący nas do kolejnej lokacji rozpoczynamy spacerek po nowym miejscu. Sterowanie postacią można oddać automatowi, ponieważ czasami są z tym problemy, a i tak nie ma żadnych znajdziek czy jakiekolwiek drogi poza tą główną. Podróżujemy, przyglądamy się otoczeniu z coraz to innych perspektyw. Nie można odmówić kolejnym to krainom urody i zróżnicowania. Bagna, mróz, a jeszcze innym razem świat umieszczony jakby w elektronicznym uniwersum.

Furi recenzja

Monologi królika

Podczas wędrówki co chwila odzywa się nasz „króliczy” towarzysz. Czasami stara się motywować do walki, do tego dokłada masę swego rodzaju mądrości, ale jedno pozostaje niezmienne. Przedstawienie nam przeciwnika, z którym w danym świecie będziemy walczyć na śmierć i życie – parę zagadkowych informacji oraz pokrótce zaprezentowanie przeszłości naszych oponentów. Te opowieści wcale nie starają się być nawet jakoś ciekawe. Większość z nich opisuje archetypy oraz postaci, które przypominają setki innych ze znanych nam gier czy też książek. Pojawiają się chociażby stary mędrzec oraz wojownik, który ćwiczył przez lata tylko dla jednego momentu. Postaci nie ciekawią, a także nie dowiemy się o nich więcej. Musimy tylko wiedzieć, że każda się jakoś między sobą różni, a dawka informacji ma sprawić, że rozgrywka ma też przy sobie coś co powiedzenia.

Światło w mroku

Fabuła jest niezbyt głęboka, zdaje się być wykonana tak byśmy nie czuli, że działamy bez celu. Tu pojawiają się zakończenia, których jest razem trzy. Pierwsze, można nazwać biernym, można znaleźć gdzieś w środku całej rozgrywki. Kolejne dwa mamy pod koniec i różnią się między sobą tylko jednym wyborem definiującym naszą postać nie z tego świata. Dojście do tego momentu pozwala poznać kilka dodatkowych informacji. Co prawda nie sprawiają one, że nagle wszystko staje się jasne. Większość dalej pokrywa cień niewiedzy, ale przynajmniej po części dowiadujemy się po co to wszystko.

Furi recenzja

Plusy
  • Styl
  • Wymagające walki
  • Ścieżka dźwiękowa
  • Desing postaci
  • Klimat
Minusy
  • Fabuła
  • Oprawa graficzna - rozdzielczość
8
Ocenił Dawid Zaleski
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic