Destiny 2: StrategOS – recenzja dodatku

Destiny 2 aktualizacja 1.13 e1513172008894

Destiny 2 to wzorcowy przykład produkcji, która potwierdza, że hype nie przekłada się na sukces, a chęć uszczęśliwienia wszystkich graczy, jest pierwszym krokiem w stronę upadku. Pierwsze Destiny było głośno krytykowane przez graczy i recenzentów, ale gdzieś w oddali od zgiełku szczekaczy rosła wielka i wierna społeczność strzelanki od Bungie, która nie opuściła jej przez trzy lata. W przypadku Destiny 2 sytuacja się odwróciła. Przez pierwsze tygodnie od premiery tytuł był ogrywany przez wszystkich, a w mediach społecznościowych gracze prześcigali się, kogo strażnik ma więcej mocy. Growy establishment został podbity, ale w oddali, słychać było ciche narzekania wiernych graczy, tych, którzy mieli decydować o egzystencji Destiny 2 przez kolejne lata.

Po dwóch miesiącach od premiery wielu z nich porzuciło tytuł, gdyż ten poprzez swoją przystępność, nie miał już im nic do zaoferowania. Z pomocą miały przyjść dodatki. Pierwszy rozsierdził jeszcze bardziej środowisko, oferując nudny wątek fabularny i w sumie nic więcej, co miałoby przedłużyć end game’owy żywot tytułu. Jednak Bungie w kolejnych miesiącach opublikowało kilka ważnych aktualizacji, które wprowadziły wiele zmian mających stanowić podwaliny pod trzeci sezon. Ten właśnie się rozpoczął wraz z debiutem drugiego rozszerzenia zatytułowanego StrategOS (Warmind). Czy zdoła on zachęcić strażników do powrotu do służby w Straży Przedniej?

StrategOS to poniekąd spóźnione przeprosiny dla wiernych graczy, ponieważ głównie skupia się on nie na samej kampanii, ale na nowych aktywnościach i drobnych zmianach przedłużających endgame. Choć paradoksalnie, te największe i najważniejsze zmiany, dotyczące chociażby zmagań sieciowych w Tyglu, nie są elementem dodatku i mogą z nich  skorzystać wszyscy gracze. Dlatego pominę ich szersze omawianie i napiszę jedynie, że w końcu rozgrywka sieciowa nabrała większego sensu, gdyż głównie dzięki niej mamy możliwość osiągnąć wysoki poziom mocy. Jest o co walczyć.

Destiny 2 20180513002548

Zacznijmy jednak od początku, czyli od wątku fabularnego StrategOSa. Tym razem akcja dodatku zabiera nas na zmarznięty biegun Marsa, gdzie z pomocą Anny Bray, nasz strażnik podejmie się zadania uruchomienia Rasputina, czyli groźnej sztucznej inteligencji, stworzonej w celu ochrony ludzkości przez firmę Clovis Bray. StrategOS jest najpotężniejszą bronią w układzie słonecznym, ale przez wieki był skryty głęboko pod czapami polarnymi Marsa. Jednak światło przebudzonego Wędrowca obudziło Rasputina i niestety nie tylko jego. Wraz z nim pod lodem pogrzebany był olbrzymi Xol, którego musimy unicestwić.

Choć sama fabuła nie odbiega poziomem od historii z poprzednich dodatków, czyli jest bardzo przeciętna, to rozgrywka zapewnia więcej frajdy niż w Klątwie Ozyrysa. Szkoda jednak, że kończy się po zaledwie dwóch godzinach zabawy, kiedy to w finałowym starciu ubijamy najbardziej oryginalnego bossa w historii uniwersum. Nowa lokacja dodatku, choć bardziej zróżnicowana niż Merkury, nie poraża objętością. Nie pobiegamy sobie więc po rozległych pustynnych terenach, ani też  po lodowych zboczach Olympus Mons. Mars w Destiny 2 podobnie jak Tytan ma bardziej platformowy charakter i głównie obejmuje obszar wielkiego kompleksu naukowego oraz lodowe grota. Szkoda, że twórcy nie decydują się na wykorzystanie lokacji z pierwszej części, gdyż były one obszerniejsze i dawały większe pole do eksploracji, do której StrategOS zachęca.

Destiny 2 20180511003455

Jeśli ktoś w swojej bezgranicznej naiwności oczekiwał, że Warmind wprowadzi do zabawy nowych przeciwników, to informuję, że oczywiście nie ma to miejsca. Jest za to lodowy rój, czyli polarna odmiana przeciwników, znanych chociażby z wypraw na Księżyc w pierwszym Destiny. Nie zabraknie też wojsk Kombinatu, których niedobitki są niemal tak samo liczne, jak za czasów ich świetności z głównej kampanii do Destiny 2.

Gdy nieco rozczarowani historią, przymierzamy się do ponownego porzucenia drugiej odsłony „Przeznaczenia”, okazuje się, że gra ma nam jeszcze wiele do zaoferowania. Oczywiście oprócz samych przygód, misji oraz zadań dla Anny Bray, które nagradzane są potężnym ekwipunkiem, na Czerwonej Planecie rozsianych zostało wiele bonusów i miejsc do odkrycia. Twórcy, w końcu zdecydowali się na dodanie nowej aktywności publicznej, jaką jest Protokół Eskalacji. Polega ona na ograniczonym czasowo odpieraniu kolejnych fal roju, wspieranego coraz silniejszymi bossami. Nie jest to aktywność dla nowicjuszy i podchodzenie bez rekomendowanego światła na poziomie 370, może dla mniej doświadczonych drużyn stanowić wyzwanie nie do przejścia. Warto więc solidnie popracować nad poziomem mocy swojej postaci, najlepiej walcząc w Tyglu.

Destiny 2 20180515015835

StretegOS dodaje też nowy, trzeci rajd Lewiatan – Iglica Gwiazd, który w odróżnieniu od tego z Klątwy Ozyrysa, wymaga zakupienia dodatku i podbicia poziomu światła do 370. Uważam, że jest to słuszna decyzja, gdyż dzięki temu aktywność stanowi dodatkowe wyzwanie dla graczy posiadających przepustkę sezonową. Tradycyjnie dodatek wzbogaca grę o nowe Strajki, które niestety ponownie są jedynie nieco trudniejszą wersją misji z drugiego rozszerzenia. Podobny zabieg Bungie wykonało przy premierze pierwszego rozszerzenia i takie pójście na łatwiznę, zostało źle przyjęte przez graczy. Dziwie się, że twórcy postanowili ten zabieg zastosować ponownie.

Destiny 2 20180513013536

Choć w Warmind zdecydowanie bardziej musimy napocić się, by osiągnąć maksymalny poziom mocy, to niestety podczas wolnej eksploracji i wykonywania misji patrolowych, nie mamy co liczyć na wypadnięcie przedmiotu, znacznie przewyższającego nasz poziom. To główny problem Destiny 2, którego twórcy wciąż nie chcą naprawić. Brakuje losowości i przypadkowości w wypadaniu broni i pancerza,  która sprawiłaby, że niekiedy ubicie randomowego przeciwnika zapewni nam więcej korzyści niż ukończenie szturmu. Obecnie, pomimo wielu zmian, proces progresji jest wciąż za bardzo schematyczny.

Uważam, że dodatek Destiny 2: StretegOS to mały krok w dobrą stronę. Zarówno on, jak i już opublikowane aktualizacje kładą dobre podwaliny, dla kolejnego, zapewne jesiennego rozszerzenia, które będzie kluczowe dla dalszych losów produkcji Bungie. W stosunku do drugiego dodatku nie miałem zbyt wielkich oczekiwań i być może dlatego zamiast czuć się rozczarowany, patrzę w przyszłość Destiny 2 z większym optymizmem. Co prawda twórcy wciąż zaskakują decyzjami, które trudno racjonalnie wytłumaczyć oraz brakiem kreatywności w tworzeniu nowych aktywności. Mimo wszystko powrót na orbitę uważam za udany i choć nie będę się zagrywał w Destiny 2 przez długie miesiące, to jeszcze z co najmniej dwa tygodnie, będę się nieźle bawił, przemierzając Układ Słoneczny.

Plusy
  • Nowa aktywność - Protokół Eskalacji
  • Nowa lokacja pełna ukrytych skarbów
  • Klasy w PvP
Minusy
  • Brak nowych przeciwników
  • Szturmy to kolejny raz misje z kampanii
  • Progres postaci wciąż wymaga poprawy
6.5
Ocenił Kamil Kościelniak
Recenzja PlayStation 4

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z konsoli PlayStation 4

Recenzje gier OpenCritic