Masters of Anima – recenzja

Masters Of Anima
Masters Of Anima

Kwiecień pod względem premier nie zapowiadał się szalenie imponująco. Duże premiery można policzyć na palcach jednej ręki. Posiadacze PlayStation otrzymali kolejne, bardzo dobrze oceniane God of War, a pecetowcy czekają na Frostpunk oraz Battletech. Jednak dla tych, którzy nie stronią od indyków, zawsze znajdzie się coś do grania. Jako ciekawą propozycję na zabicie kilku godzin zaprezentuję wam dziś Masters of Anima.

Masters Of Anima Screen4

Ulepieni z gliny

Otto w którego się wcielamy, jest adeptem sztuk magicznych polegających na kształtowaniu golemów. Arkana tej magii są już nieco zapomniane, a głównym jej przeznaczeniem było sprawowanie pieczy nad porządkiem świata. Mając za nauczyciela swoją narzeczoną, a jednocześnie mistrza tej sztuki, Otto rusza na ostateczny sprawdzian przed ślubem. Wtem wydarza się rzecz straszna, równowaga świata zostaje zachwiana, a niegodziwiec Zahr porywa mu ukochaną, by wykorzystać jej zdolności do niecnych celów. Stając w obliczu tak wielkiego zagrożenia, Otto rusza w podróż, by uwolnić Anę i ocalić świat. Dość szybko okazuje się, że w nowicjuszu drzemie ogromny talent pozwalający mu na opanowanie nawet najtrudniejszych tajników władania animą, magiczną esencją wypełniającą świat Spark. Fabuła w Masters of Anima to typowa sztampa bez grama polotu. Postacie są równie mało ciekawe, a całość sprowadza się do wypełniacza przestrzeni pomiędzy kolejnymi, liniowymi etapami podróży.

Masters Of Anima Screen2

Papierowa armia

Główną, a zarazem najciekawszą mechaniką w Masters of Anima jest walka. Starcia w dobry sposób weryfikują naszą zręczność oraz refleks. Otto, jak na dobrego przywoływacza przystało, od czarnej roboty ma pomocników. Spora armia, którą będziemy mogli przywołać składa się z pięciu rodzajów golemów, a każdy z nich pełni inne zadania na polu bitwy. W konfrontacjach ze znacznie większymi pod względem gabarytów wrogami, kluczowym jest, by nie dać się trafić, gdyż jeden udany atak może całkowicie zdziesiątkować naszych podwładnych. Przywołanie kolejnej hordy to kwestia kilku sekund, pod warunkiem, że mamy wystarczająco animy (many). W ferworze walki Otto nie musi stać z założonymi rękami i może atakować, jednak nie jest on stereotypowym herosem. Pojedynki toczą się na zamkniętych arenach, a opieszałość w niszczeniu wroga nie jest wskazana, bo po upływanie wyznaczonego czasu pojawiają się dodatkowe trudności. Pomysł na krótkie, dynamiczne potyczki wymagające od gracza pełnego skupienia, wyszedł tutaj naprawdę nieźle i sprawia dużo satysfakcji, szczególnie gdy za udaną akcję zostaniemy nagrodzeniu dobrą oceną końcową.

Masters Of Anima Screen6

Co jeszcze czeka za rogiem?

W przerwie pomiędzy walką z siłami zła będziemy musieli rozwiązywać proste zagadki logiczne. Może nawet trochę zbyt proste. Polegają one głównie na przestawianiu figur czy użyciu umiejętności naszych golemów w odpowiednim czasie. Wszystko jest dość intuicyjne i nie sprawi nam większych problemów. Na szczęście występują one w takim natężeniu, że nie zdążą nas zanudzić. Sytuacja wygląda podobnie jeśli chodzi o wszelkiego rodzaju znajdźki. Łatwo odnaleźć zejście z głównego szlaku, a za odrobinę wysiłku nagrodzeni zostajemy dodatkowymi punktami doświadczenia czy życia. Za awanse na kolejne poziomy otrzymujemy punkty doświadczenia, które inwestujemy w ulepszenia bohatera lub jego zaklęć.

Masters Of Anima Screen8

Technicznie

Gra zachęca do korzystania z kontrolera, jednak posługując się zestawem myszka i klawiatura nie odczułem większej trudności z opanowaniem sterowania. Wystarczyło przepisanie jednego przycisku z klawiatury na myszkę i voila. Niemniej sprawne opanowanie mechanik wydawania rozkazów jest niezmiernie istotne i potrzeba na to trochę czasu. Z każdym kolejnym uruchomieniem gry przychodzi nam to szybciej, jednak pierwsze po odpaleniu gry starcie niekoniecznie wyjdzie nam wzorowo. Przyznać trzeba jednak, że sterowanie jest wygodne i raczej nie doprowadzi nas do przesadnej frustracji. Kreskówkowa, kanciasta oprawa graficzna ni to ziębi, ni to grzeje, a podobne odczucia można mieć wobec udźwiękowienia. Spędziłem z Masters of Anima ponad osiem godzin i nie doświadczyłem żadnych błędów, a wszystko hulało tak jak powinno.

Masters Of Anima Screen7

Masters of Anima – podsumowanie

Masters of Anima jest typową „gierką”. Może trochę brakuje jej indyczej duszy, ale przez te kilka godzin potrafi bawić, głównie za sprawą przemyślanego i wciągającego systemu walki. Wątpię jednak, by gra od Passtech Games miała predyspozycje do wybicia się na rynku. Zabrakło trochę oryginalności, chociaż sama produkcja jest solidna.

Plusy
  • Angażujący system walki
  • W uczciwy sposób weryfikuje naszą zręczność
  • Dobra zabawa na kilka godzin
  • Ciekawy miks gatunków
Minusy
  • Zagadki mogłyby być trudniejsze
  • Zbyt liniowa
7
Ocenił Jakub Smolak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic