Shadow Warrior 2 – recenzja

Shadow Warrior 2 1 e1572729476957

Flying Wild Hog przy tworzeniu Hard Reset, czy też rebootu Shadow Warriora, pokazało, że potrafi bardzo wiele. Nie sądziłem jednak, że kontynuacją przygód Lo Wanga, podniosą sobie poprzeczkę aż tak wysoko. Shadow Warrior 2 to kawał dobrej strzelaniny, jedna z lepszych polskich gier tego roku oraz produkcja, w którą po prostu trzeba zagrać.

Tak jak w poprzednich odsłonach serii wcielamy się w Lo Wanga, bardzo dowcipnego, ale i świetnie operującego kataną, protagonistę. Akcja części drugiej dzieje się jakieś pięć lat od wydarzeń mających miejsce w poprzedniczce. Za wiele zdradzać nie chcę, bo to byłby dosyć duży spoiler, ale generalnie Lo Wang znów będzie miał pełne ręce roboty z hordą przeróżnych monstrów. Spotkamy starych znajomych z części pierwszej (m.in. Xing), ale dojdą też nowi bohaterowie. Główna historia krąży wokół będącej w wielkiej potrzebie Kamiko, która będzie siedzieć w głowie Lo Wanga. Dosłownie. Dobra, koniec spoilerów. W warstwie fabularnej na plus z pewnością zaliczyłbym świetnie nakreślone postacie, a przede wszystkim naszego głównego bohatera. Oczywiście w poprzednich odsłonach Lo Wang również był zabawny, kpił z wielu rzeczy, ale robi to po prostu coraz lepiej. Nie zabrakło żartów poniżej pasa, choć niektóre nie każdemu muszą przypaść do gustu. Moim zdaniem, na uznanie zasługują pewne dowcipy sytuacyjne z Lo Wangiem i Kamiko w roli głównej, a także parę ciekawych zabiegów w trakcie gry. Podsumowując – na pewno nie będziecie narzekać na jakąś nudę – zarówno podczas walki, jak i cutscenek.

shadow-warrior-2-5

Choć jest to raczej przygoda na raz, główny wątek trwa przynajmniej te 8-10 godzin, a jeśli doliczymy do tego kilka zadań pobocznych to pogramy nawet z 15 godzin. Wszystko zależy też od chęci eksploracji czy też ilości spędzonego czasu na customizacji naszego bohatera. Tutaj warto, ale to naprawdę warto pochwalić studio za odejście od typowego corridor shootera. Zdecydowanie mniej w grze jest prowadzenia za rączkę, a więcej – swobody, grania po swojemu. Wszystko to za sprawą częściowo proceduralnego generowania poziomów. Częściowego, ponieważ nie każdy skrawek na mapie jest absolutnie losowy. Losowość tyczy się pewnych drobiazgów na mapie, ale i chociażby – pogody. W grze mamy jedną główną lokację, będącą naszą bazą wypadową, gdzie przyjmujemy zlecenia, kupujemy broń, amunicję i dodatki, a do reszty dostajemy się dzięki teleportacji.

Generalnie Shadow Warrior 2 posiada wiele nowości względem poprzedniczki. Zdecydowanie bliżej mu teraz do takiego Borderlands niż klasycznych strzelanek. Gra zmierza w stronę RPG akcji, zresztą posiada dużo elementów znanych z gier tego gatunku. Lo Wang leveluje, a co za tym idzie – zdobywa punkty doświadczenia, które może wydać na różne zdolności. Związane są one m.in. z posiadanymi przez niego mocami, atakami, czy też limitami. Można zwiększyć jego punkty życia, ilość noszonej przy sobie amunicji, ale przede wszystkim zrobić z niego prawdziwego mistrza katany. Kilka ataków jak Vortex (czyli obrót o 360 stopni z kataną tnącą przeciwników jak papier), czy Force Slash to niezbędnik przeżycia na placu boju. Jeśli do tego dodamy także energię Chi, dzięki której możemy się uleczyć, czy też odepchnąć od siebie wrogów – otrzymujemy całe spektrum kombinacji. A to jeszcze nie wszystko.

shadow-warrior-2-7

Nie tylko poziomy są generowane losowo. Ta sprawa dotyczy też lootu, który wypada po pokonanych przeciwnikach. Oprócz apteczek, amunicji do broni lub Chi, wypadają też różne dodatki do broni. I tak o to, każda pukawka może być w dowolny sposób upgradowana dzięki implementacji 3 dodatków. Modyfikacje te nie tylko dodają bonusy do ataku, czy też obrażeń krytycznych – ważne są też siły natury, czyli m.in. ogień i lód. Nasi przeciwnicy są czasem odporni na ataki od broni ognistych, ale za to podatni na obrażenia toksyczne itd. To powoduje, że w naszym ekwipunku (osiem slotów na broń) nie możemy mieć tylko i wyłącznie jednego rodzaju broni. Oprócz dodatków do arsenału, zdobywamy też amulety i modyfikacje pancerza – czyli kolejne bonusy, niezwykle istotne w walce.

Jeszcze jedna ważna sprawa dotycząca ekwipunku – broni jest ponad siedemdziesiąt. Nie wynudzicie się, gwarantuję. Choć odkryłem ich z ponad połowę to niektórych nawet nie użyłem. Nie, że nie chciałem, ale o części zapomniałem, inne mi się nie spodobały, a zdobywałem je przecież co kilkanaście minut – kupując je w sklepie, czy zgarniając w ramach nagrody za wykonaną misję lub też po prostu znajdując je wśród masy lootu po kolejnej masakrze. Na pewno nie uważam, że zbieramy same śmieci – nawet jeśli wypadnie coś słabszego to możemy to sprzedać lub dołożyć 2 inne elementy i stworzyć zupełnie nowy bonus. Od pewnego momentu w grze możemy craftować ulepszenia – kosztuje to trochę kasy, ale czasem się opłaca.

shadow-warrior-2-8

Rozwałka w Shadow Warrior 2 jest bardzo przyjemna. Szybko odkryjecie, że wszystko zostało naprawdę nieźle przemyślane i w praktyce sprawdza się znakomicie. Da się czasem zaskoczyć przeciwnika, choć nie łudźcie się, że będziecie się bawić się w kotka i myszkę. Wrogowie reagują błyskawicznie i trudno jest ominąć walkę. Choć przecież nie o to chodzi w tej grze, by unikać wymiany ciosów. Od czasu do czasu trafią się też potężniejsi przeciwnicy, za których dostaniemy masę fantów, a i achievement również wpadnie. Nie zabrakło też bossów z prawdziwego zdarzenia, chociaż na normalnym poziomie trudności nie powinni sprawić jakiegoś większego problemu. Cała zabawa zaczyna się na poziomie hard, gdzie samo klikanie myszką nie wystarczy.

Jak więc pewnie się domyślacie, Shadow Warrior 2 kupił mnie bardzo szybko. Zatem przejdźmy jeszcze do tego, co jednak w grach akcji liczy się szczególnie – do oprawy audiowizualnej. Niespodzianki nie będzie – tak jak świetnie wyglądał reboot z 2013 roku i Hard Reset, tak „dwójka” również. Flying Wild Hog potrafi bardzo wiele w tym temacie – może nie zawsze to widać na screenach, wszak gra lepiej prezentuje się w ruchu, ze względu na masę różnorakich efektów, wybuchów – po prostu dzieje się. Animacje, tekstury, oświetlenie – wypadły bez zarzutu.

Świetnie brzmią też aktorzy, ale ogólnie cała oprawa dźwiękowa (nie zabrakło orientalnych brzmień) daje radę. Jeśli chodzi o optymalizację to tylko w jednej z lokacji pojawiały się znaczące spadki klatek na sekundę, ale jestem przekonany, że pierwszy patch rozwiąże ten problem. Jakiś większych błędów nie było, może poza jedną sytuacją, gdzie musiałem znaleźć kartę do otwarcia jednych drzwi. Gdy już ją znalazłem i pędziłem w ich stronę to przez przypadek wskoczyłem do…przepaści. Niby nic, gra wtedy po prostu teleportuje nas na ziemię, ale ja wylądowałem po drugiej stronie drzwi. Musiałem zrestartować misję, ale straciłem tylko 5 minut.

shadow-warrior-2-3

Reasumując, Shadow Warrior 2 jest jednym z bardzo pozytywnych akcentów tej jesieni w wykonaniu polskich developerów. Gra starcza na całkiem długo, oferuje kooperację do czterech graczy*, ma wszystko co powinien posiadać każdy shooter (bohater, arsenał, krew, flaki) + dodaje coś nowego i ciekawego (zdolności, poziomy, swoboda). Moim zdaniem – brać i się nie zastanawiać. Zwłaszcza, że Shadow Warrior 2 w Polsce to świetna edycja pudełkowa przygotowana przez Techland. Do sklepu marsz!

* Z wiadomych względów ciężko było sprawdzić tryb kooperacji przed premierą, ale jeśli wrażenia te miałyby odbić się jakoś znacząco na ocenie – to z pewnością je zamieścimy. Mimo wszystko – raczej nam się nie wydaje, by tak było:) 

Plusy
  • świetna kampania
  • szybka i satysfakcjonująca rozwałka
  • wiele dobrze zrealizowanych pomysłów
  • Wang, po prostu Wang
  • bardzo dobrze brzmi i wygląda
  • humor (choć nie dla każdego)
Minusy
  • drobne błędy
  • singleplayer choć świetny, raczej nie zachęci do ponownego grania
9
Ocenił Kasjan Nowak
Recenzja PC

Recenzja powstała w oparciu o rozgrywkę z PC

Recenzje gier OpenCritic